jest ono znakiem: czy dla tego, kto śni lub ma- -l rzy, czy dla psychoanalityka; wreszcie, czy mo- :Ą że być znakiem ikonicznym, jeśli nie jest snem 1 ani marzeniem o czymś rzeczywistym: czy za- j nim Figmalion wyrzeźbił-statuę Galatei, jego 1 wizja artystyczna była znakiem ikonicznym nie istniejącego jeszcze posągu?, Czy może na J odwrót; rzeźba, gdy już powstała, była zna- 1 Mem ikonicznym wcześniejszych marzeń ar ty- J sty? A morze nie marzeń, lecz kobiety z krwi || i kości, która wówczas gdy Pigmaiion wykuwał 1 jej kształty, jeszcze nie istniała, bo przecież I dopiero później Afrodyta na prośby zakocha- | nego artysty tchnęła życie w martwy kamień? | Może wreszcie marzenie Pigmaliona było zna- | kiem ikonicznym nie posągu, który stworzył, j lecz żywej -Galatei, która życie zawdzięczała J bogini miłości, a swój wygląd Pigmalionowi? Ą Gdyby podobieństwo funkcji dwóch przed- | miotów uznać za podstawę ikoniczności, a ten Ą z nich, który pełni rolę zastępczą, za znak iko- j niczny, wówczas pastylkę nasenną trzeba by 1 uznać zą znak ikoniczny zmęczenia fizjologięz- '1 nego, bo wywołuje podobne reakcje organizmu, % a kropla atropiny, wpuszczoną do oka, stałaby 1 się znakiem ikonicznym ściemniania się, bo tak jak i ono, powoduje rozszerzenie źrenicy. \ Wydaje się jednak, że poza obrębem takiej jak 1 Morrisa, biologicznej koncepcji znaku, tego ro~ j dzaju pojęcie ikoniczności byłoby mało przy- j datne. Każdy substytut, namiastkę, środek zastępczy trzeba by wówczas uznać za znak iko- . niczny. Prowadziłoby 'to źa daleko: zastępca naczelnika byłby znakiem ikonicznym naczelnika, mrużenie oczu przez krótkowidza byłoby znakiem ikonicznym jego patrzenia przez szkła korekcyjne, tzw. uruchomianie samochodu „na pych” byłoby znakiem ikonicznym użycia rozrusznika, a wspinanie się piechotą na piętnaste. piętro byłoby znakiem ikonicznym jazdy windą
(właśnie zepsutą). Wszak w powyższych przykładach pierwszy człon każdej pary występuje | w roli zastępczej w stosunku do drugiego, przy | czym funkcja ich obu jest jednakowa.
| Kto pamięta, iż powiedzenie, że coś jest Zna-I kiem czegoś innego, ma charakter skrótowy ( i da się sprowadzić do postaci rozwiniętej —: j „w pewnej chwili ktoś używa czegoś jako znaku czegoś innego” — ten w wielu wypadkach j będzie skłonny zrezygnować z takiego pojęcia | znaku ikonicznego, które opiera się na zastęp-i czej roli znaku, a zarazem na zasadzie analogii funkcji spełnianej przez ten znak oraz przez to, czego jest on znakiem.
Co się zaś tyczy samego podobieństwa jako naturalnej więzi, która ma sprawiać, iż coś zostaje użyte jako znak ikoniczny czegoś doń podobnego, warto zapamiętać, iż istnieją poglą-. dy przeciwne. Według nich (Dąmbska, 1973:40) znak ikoniczny wraz z symbolem należy do klasy rzeczy denotujących na zasadzie konwencji, a nie związku naturalnego. Podnosi się przy tym, iż niesłuszna jest opinia zaliczająca rzeźby, I obrazy, a nawet mapy czy wykresy do znaków 1 naturalnych i przeciwstawiająca je znakom 1 konwencjonalnym, to jest symbolom. Samo po-I • dóbieństwó bowiem, izomorfizm czy homomor-I fizm — argumentują zwolennicy tego poglądu | — zachodzące między dwoma przedmiotami nie
1 czyni jednego z nich znakiem ikonicznym dru-I giego. Natomiast może ono motywować w spo-1 sób naturalny konwencję semiotyczną nadają-I _ cą jednemu przedmiotowi, funkcję przedstąwia-I nia drugiego przedmiotu. Ale aby jakiś przed-I miot, np. obraz czy mapa, odwzorowywał inną i rzecz, „musi być właśnie w tym celu kreowany i lub obrany i interpretowany” (Dąmbska, 1973: 1 40), musi zostać na zasadzie konwencji przy
porządkowany przedmiotowi przedstawianemu. „Gdy stwierdzam, że Piotr podobny jest do