40__I. Romantyczny „tposób odczuwani*
krywcy nowej Atlantydy. Libelt podkreślał, że romantyzm I nowoczesny odnalazł swoją krynicę w „żyjącej wierze ludu' I gdyż odtwarzanie tylko średniowiecza nie mogło mu wystar- I czyć. „Pierwszy Herder wskazał w niej szczątki zapadłego ci> I downego świata, fantastyczne skamieniałości ducha, co dli I dzisiejszej oświaty chemicznej i dialektycznej stały się nib; I światem przedpotopowym, nieznanym i teraz dopiero odgady I wanym.” “ Te same kryteria pierwotnej naturalności przykla I dano jednak do ludu, co i do średniowiecza.
Ludy pierwotne charakteryzują się wedle tego poglądu wro dzonym zmysłem całości organicznej, ujmują bowiem cali myśl całym słowem; ich utożsamiona z poezją mowa staje sit | dla Herdera i wielu innych okazją do wytoczenia ostrego oskar żenią przeciw sztucznej, zimnej, wykoncypowanej, wysilonej papierowej literaturze społeczeństw cywilizowanych. Na j wy i sza pochwała zawierała się w przekonaniu, że poezja pierwotn jest „jak natura”, że ożywia ją duch natury. Od prawdy d sztuczności, od pierwotności do cywilizacji — tak można było by określić dotychczasowy rozwój sztuki. Obecnie nadeszli pora powrotu do źródeł; uwielbiono wszystko, w czym tkwii pierwiastek natury. Szekspir został również zrehabilitowali} jako „instrument natury” (Pope), „sługa natury” (Herder). Podobne rozumienie Szekspira wspomagało apologię „naturalności” średniowiecza.
Sądy zbliżone dość już się ugruntowały w estetyce polskie; od początku XIX wieku. Kazimierz Brodziński, który sam nk był romantykiem, ale przez niektórych romantyków obwołani został Janem Chrzcicielem nowej poezji polskiej, uwielbia! „prostą naturalność” autorów i dzieł zachwycających równie! romantyków: Homera, „Homera północy” — Osjana, Szekspira Eddy, pieśni ludu i poezji średniowiecza. „Tak śpiewa jak czuje”, to była najwyższa pochwała twórców znanych z Imienia oraz anonimowych. Osjan, „układając swoje poezje nic myślał, według jakiego kodeksu krytycy o nich wyrok wydadzą. Szekspir nie miał dykcjonarza słów, które się w tragedii mieścić nie powinny; ale dykcjonarzem jego była natura dziel* i serce ludzkie, które z wszystkimi wadami i oieknofc»iBLi • v wiemy i wielki malarz oddawał.” « jak
Największe utwory p
czyli umnictwo —
o literaturze, w tegoż auL^r401-. i wstępem Poprzedzi]* 7/tona
Nowak
w K. Libelt, Estetyka^
śo K. Brodziński, Listy ty czno-kry tyczne. Oprać Wrocław 1964, s. 129.
górowanej cywilizacji ludów, ale „w czasie prostoty i entuzjazmu”, w najbliższym związku z pierwotnym czuciem i naturą. Zepsucie podejrzanie blisko sąsiadowało tu z cywilizacją, a natura była najlepszą gwarantką cnoty.
GROTESKA I PRAWDA
Nową, dużo radykalniejszą interpretację naturalności i to w związku ze średniowieczem przyniosła słynna Przedmowa do dramatu Cromwell Wiktora Hugo *\ który sam się mianował „samotnym uczniem natury i prawdy” (262) i dowodził, że „wystąpił w obronie wolności sztuki przeciwko despotyzmowi systemów, kodeksów i reguł” (305). Bardzo to znamienna autocharakterystyka, której autor starał się dochować wierności w toku rozprawy. Otwarta walka wypowiedziana antyhisto-rycznemu uniwersalizmowi klasycyzmu, zaniedbującemu i naturę, i prawdę, przybrała tutaj charakter zaciekłej mowy oskarżycielskiej, utrzymanej we wspaniałym stylu retorycznym i zakończonej pełnym triumfem nad przeciwnikiem.
Demaskując fakt, że pod klasycystycznymi zasadami naturalności, prawdy i prawdopodobieństwa ukrywa się właśnie sztuczność, fałsz i konwencjonalna fikcja, Hugo kładł nacisk na to, co dla romantyzmu było najistotniejsze: na charaktery-styczność i konkretność. Wielkie zdania, obalające klasycy-styczną jedność miejsca i czasu, ujawniają niezwykłą romantyczną wrażliwość na geniusza miejsca i niepowtarzalność chwili. Bez tej wrażliwości nie mógłby się w ogóle ukształtować romantyczny mediewizm: „Zaczynamy dzisiaj rozumieć, że dokładnie określone miejsce jest jednym z nadrzędnych elementów rzeczywistości. Nie tylko mówiące i działające osoby zapisują w umyśle widza właściwy wizerunek faktów. Miejsce, gdzie wydarzyła się dana katastrofa, staje się jej straszliwym i nieodłącznym świadkiem, a nieobecność takiej niemej postaci zubożyłaby w dramacie największe sceny historii. [...] Akcja każdej sztuki ma swoje własne trwanie, tak jak swoje szczególne miejsce. [...] Skrzyżować jedność czasu z jednością miejsca jak pręty klatki i pedantycznie wprowadzić do niej w imię Arystotelesa wszystkie te fakty, wszystkie te ludy, wszystkie te figury, jakimi opatrzność tak masowo za-u W. Hugo, Przedmowa do dramatu Cromwell. Przeł. J. Parvi, w: Manifesty romantyzmu. 1790—1830, Anglia, Niemcy, Francja. Wybór tekstów i opracowanie A. Kowalczykowa, Warszawa 1975.
I