ściach, jakimi się zajmowali, a więc w tych, które zamieszkują dziś całą naszą planetę, w tym także w społecznościach zachodnich, oraz u ich bezpośrednich poprzedniczek, szczególnie z okresu imperium rzymskiego.
Natomiast etnologowie nie dostrzegają nigdy schematu prześladowczego w społecznościach, które badają. Trzeba zadać sobie pytanie — dlaczego? Wchodzą w grę dwie odpowiedzi.' I) Społeczności „etnologiczne" nie dokonują wcale lub prawie wcale aktów prześladowczych, wobec których można by zastosować ten typ analizy, jaki stosujemy w przypadku tekstu Guillaume'a de Machaut. Ku takiej odpowiedzi skłania się współczesny „neoprymitywizm". Antyhumanita-ryzmowi naszego społeczeństwa przeciwstawia on wyższy stopień humanitaryzmu wszystkich innych kultur. Na razie nikt nic śmie twierdzić, iż prześladowania są rzeczywiście nieobecne w społecznościach niezachodnich. 2) Prześladowania występują, lecz ich nie zauważamy dlatego, że nie posiadamy odpowiednich dokumentów, bądź dlatego, że nie umiemy rozszyfrować dokumentów, które posiadamy.
Sądzę, iż słuszna jest druga hipoteza. Społeczności milycz-no-rytualne nie są wolne od prześladowań. Jesteśmy w posiadaniu dokumentów, które powinny nam umożliwić wykazanie tego faktu: zawierają prześladowcze stereotypy, które wyliczyłem: uwidoczniają ten sam całościowy schemat, jaki pojawia się w tekście Guillaume’a de Machaut. Gdybyśmy od siebie wymagali logicznego postępowania, to i do nich zastosowalibyśmy ten sam typ interpretacji.
Owymi dokumentami są mity. Aby dowód mój był bardziej zrozumiały, zaczynam od mitu z mojego punktu widzenia reprezentatywnego. Zawiera on wszystkie prześladowcze stereotypy i nic ponadto. Przedstawia je w olśniewającej formie. Jest to epizod z mitu o Edypie opowiedziany przez Sofoklesa w Królu ['dypie. Następnie przejdę do mitów również odtwarzających schemat prześladowczy, lecz w formie nic tak łatwej do rozszyfrowania. Wreszcie przejdę do mitów, które odrzucają tenże schemat, ale w sposób wystarczająco ewidentny, aby wręcz potwierdzić zasadność jego przyjęcia. Przechodząc od najłatwiejszego do najtrudniejszego udowodnię, że wszystkie te mity tkwi.) korzeniami w autentycznych prześladowaniach autentycznych ofiar.
Zacznijmy więc od mitu o Edypie. Zaraza pustoszy Tcby: to pierwszy stereotyp prześladowczy. Winny jest Edyp, bowiem zabił ojca i poślubił matkę: oto drugi stereotyp. Aby położyć kres epidemii, głosi wyrocznia, należy wypędzić ohydnego przestępcę. Jest więc explicite zapowiedziane finalne prześladowanie. Ojcobójstwo i kazirodztwo jawnie pośrednicz!) pomiędzy tym. co indywidualne, a tym, co kolektywne; owe zbrodnie są w takim stopniu odróżnorodniającc, że ich wpływ w sposób zaraźliwy rozciąga się na całą społeczność. Czytając tekst Sofoklesa stwierdzamy, iż odróżnorodnienie jest tożsame z zarażeniem.
Trzeci stereotyp: znaki ofiarnicze. Najpierw mamy ułomność: Edyp kuleje. Skądinąd bohater ów przybył do Tcb nie rozpoznany przez nikogo —jest więc, jeśli nic de jurę to defacto obcokrajowcem. W końcu jest on synem króla oraz samym królem, prawowitym spadkobiercą l.ajosa. Podobnie jak wszystkie inne postaci mityczne godzi się na połączenie w swojej osobie krańcowości tego, co zewnętrzne, z krańcowością tego, co wewnętrzne. Zwróćmy uwagę, że w końcowych partiach Odysei jej główny bohater jest niekiedy żebrakiem, a niekiedy wszechwładnym monarchą.
Jedyną daną, której odpowiednika nie znaleźlibyśmy w prześladowaniach historycznych, jest kondycja porzuconego dziecka. Jednak wszyscy zgadzają się co do tego, że porzucone dziecko można określić jako przedwczesną ofiarę, wytypowaną ze względu na złowróżbne dla jej przyszłości piętno, którym jest anomalia należąca niewątpliwie do wymienionych wyżej stygmatów ofiarnych. Nieszczęsny los porzuconego dziecka sprawia, iż zostanie ono wyrzucone poza obręb własnej wspólnoty. Porzucone dziecko zostaje uratowa-ne jedynie chwilowo, jego los jest co najwyżej zmienny, zaś konkluzja mitu w stu procentach potwierdza przepowiednię wyroczni.
Im więcej znaków ofiarniczych posiada jakieś indywiduum.