Hans-Georg Gadamer
W naszym namyśle idzie o coś więcej aniżeli tylko o zmianę wizerunku śmierci, jaki zostawity nam w spadku tysiąclecia ludzkiej pamięci, już to w wykładni rozmaitych reli-gii, już to w ludzkich porządkach życia.
Idzie o proces dużo bardziej radykalny i specyficznie współczesny, o zanikanie wizerunku śmierci w nowoczesnym społeczeństwie.
Oto, co wyraźnie wymaga naszego namysłu. Idzie o coś, co chciałoby się nazwać powtórnym nowym oświeceniem, obejmującym obecnie wszystkie warstwy ludności, oświeceniem, którego nośną podstawę stanowi technologiczne opanowanie rzeczywistości z pomocą olśniewających sukcesów nowoczesnych nauk przyrodniczych i nowoczesnej telekomunikacji. Przyniosło ono demitologiza-cję śmierci.
Choć chcąc być dokładnym, trzeba by mówić raczej o demitologizacji życia - a tym samym także i śmierci. Taki jest bowiem logiczny porządek, w jakim poprzez naukę rozprzestrzenia się nowe oświecenie. Jest coś fascynującego w tym, że nowoczesna nauka nie postrzega już powstania życia we wszech-świecie jako cudownego faktu czy nieobliczalnej gry przypadku, lecz potrafi wymienić rozstrzygające przyczynowości przyrodnicze, które w zrozumiałym dziś w ogólnym zarysie procesie ewolucji doprowadziły do powstania życia na naszej planecie, z całym jego dalszym rozwojem. Z drugiej strony nie da się przeoczyć, że rewolucja industrialna i jej skutki techniczne faktycznie zmieniły doświadczenie śmierci w ludzkim życiu. Nie tylko z miejskiego pejzażu zniknęły kondukty pogrzebowe, przy których przejściu każdy uchylał kapelusza wobec majestatu śmierci. Jeszcze głębiej sięga faktyczna anonimizacja umierania w nowoczesnych klinikach. Obok zaniku publicznej prezentacji wydarzeń dochodzi tym samym jeszcze wyrwanie umierającego z jego domowego i rodzinnego otoczenia. Czyni ono wypadek śmierci częścią składową technicznego przedsiębiorstwa pro d u kej i przemysłowej. Widać, jeśli popatrzeć na te przemiany, że umieranie stało się jednym z niezliczonych procesów wytwórczych nowoczesnego życia gospodarczego, nawet jeśli procesem negatywnym. A przecież w ludzkim życiu nie ma chyba żadnego innego doświadczenia, które równie wyraźnie wyznacza granice, jakie napotyka nowoczesne opanowanie natury z pomocą nauki i techniki. Właśnie ogromne postępy techniczne osiągane przy częstokroć sztucznym podtrzymywaniu życia ujawniają absolutną granicę naszych umiejętności. Przedłużanie życia staje się w końcu przedłużaniem umierania i zanikaniem doświadczenia własnego ja. Jego kulminacją jest zniknięcie doświadczenia śmierci. Nowoczesna chemia środków znieczulających pozbawia praw cierpiącą osobę. Sztuczne podtrzymywanie wegetatywnych funkcji organizmu czyni człowieka ogniwem w zmechanizowanym procesie. Sama śmierć staje się zależna od decyzji prowadzącego lekarza, orzekającego niby sędzia w postępowaniu arbitrażowym. Wszystko to wyklucza równocześnie pozostałych przy życiu z uczestnictwa i udziału w tym nieodwołalnym wydarzeniu. Nawet oferowana przez kościoły opieka duszpasterska nie ma już często dostępu-ani do umierających, ani do uczestniczących.
Przy tym doświadczenie śmierci zajmuje w historii ludzkości miejsce zupełnie centralne. Wolno człowiekowi może nawet powiedzieć: rozpoczyna jego stawanie się człowiekiem. Jak daleko sięga nasza ludzka pamięć, jako cechę bezsprzecznie wyróżniającą istoty ludzkie postrzegamy to, że grzebią swoich zmarłych. Czynili to już w bardzo wczesnych czasach przy olbrzymim nakładzie uroczystości, ozdób i kunsztu, jakie poświęcali na uhonorowanie zmarłego. Laika nie przestaje zaskakiwać, jak dużo ze wspaniałości sztuk plastycznych, które podziwiamy, było w rzeczywistości ofiarami wotywnymi. Czyni to człowieka wyjątkowym pośród wszystkich istot żywych, tak wyjątkowym, jak dzięki po-