258
rozpatrywać jej rezultaty, które są ważniejsze. Kiedy społeczeństwem naprawdę kieruje rząd mieszany, to znaczy rząd oparty na dwóch sprzecznych zasadach, jego losem jest albo rewolucja, albo anarchia.
Uważam więc. że władza zwierzchnia wobec wszystkich innych zawsze musi istnieć, lecz sądzę zarazem, że wolność będzie zagrożona, jeżeli ta władza nie natrafi na żadne przeszkody, które by ją powstrzymywały i dawały jej w ten sposób czas na zastanowienie.
Wszechwładza wydaje mi się rzeczą złą i niebezpieczną. Wszechwładne panowanie przekracza, jak myślę, siły najwybitniejszego nawet człowieka i sądzę, że tylko Bóg może być wszechmocny, ponieważ Jego mądrość i sprawiedliwość zawsze dorównują rozmiarom Jego władzy. Na ziemi natomiast nie istnieje żadna władza, która byłaby tak godna szacunku lub posiadała tak uświęcone prawa, bym mógł się zgodzić na jej nie kontrolowane działanie i nieograniczone panowanie. Kiedy więc widżę. że jakiejś potędze zostaje przyznane prawo do wszechwładzy, to bez względu na to, czy nosi ona miano ludu czy też króla, arystokracji czy demokracji, czy działa w monarchii czy w republice, powiadam: oto zarodek tyranii, i szukam sobie miejsca gdzie indziej.
Tak więc moim największym zarzutem przeciw rządom takiej demokracji, jaką stworzono w Stanach Zjednoczonych, jest - w przeciwieństwie do tego, co sądzi wielu ludzi w Europie - nie jej słabość, lecz jej potęga. F tym, czego najbardziej obawiam się w Ameryce, jest nie nadmierna wolność, lecz brak zabezpieczenia przeciw tyranii.
Do kogo może się w Ameryce odwołać człowiek czy też stronnictwo, które cierpi niesprawiedliwość? Do opinii publicznej? Przecież to właśnie opinia publiczna decyduje o istnieniu większości. Do ciała Ustawodawczego? Przecież ono reprezentuje większość i jest jej ślepo posłuszne. Do władzy wykonawczej? Przecież ona jest mianowana przez większość i służy jej jako bierne narzędzie. Do armii? Przecież siły zbrojne nie są niczym innym jak uzbrojoną większością. Do sądu przysięgłych? Przecież sąd przysięgłych to większość wyposażona w prawo wydawania werdyktów. Nawet sędziowie zawodowi są w niektórych stanach wybierani przez większość. Człowiek musi więc cierpieć nawet najbardziej niesprawiedliwą i niedorzeczną krzywdę.11
4 1’odczus wojny 1812 roku w Ballimpre pojuwit się juSknńyy przykład nadużyć, do jakich mo/c doprowadzić despotyzm większości. W tym czasie wojna cieszyła się w Baltimore wielka popularnością. Pewna gazeta, która była jej bardzo przeciwna, wywołała oburzenie mieszkuńców. Zebrał się lud. połamał prasy i zaatakował dom dziennikarzy. Chciano
Wyobraźmy sobie teraz ciało ustawodawcze tak pomyślane, by reprezentując większość, nie musiało być niewolnikiem jej namiętności, władzę wykonawczą dysponującą własną siłą i władzę sądowniczą niezależną od dwóch pozostałych. Będzie to dalej ustrój demokratyczny, lecz niebezpieczeństwo tyranii stanie się znikome.
Nie twierdzę bynajmniej, że obecnie w Ameryce często stosuje się formy działania właściwe tyranii. Powiadam jedynie, że nie ma tam żadnych przeciw niej zabezpieczeń, a przyczyn łagodności rządów demokratycznych należy doszukiwać się raczej w obyczajach i okolicznościach niż w prawach.
Wpływ wszechwładzy większości na despotyzm amerykańskich urzędników
Należy odróżniać tyranię od despotyzmu. Tyrania może działać, opierając się na prawie i wówczas nie jest despotyczna. Despotyzm zaś może działać w interesie rządzonych i wówczas nie jest tyrański.
Tyrania najczęściej posługuje się despotyzmem, lecz w razie konieczności może się bez niego obejść.
Wszechwładza większości w Stanach Zjednoczonych, sprzyjając legalnemu despotyzmowi prawodawcy, sprzyja także despotyzmowi urzędników. Większość, posiadająca całkowitą władzę tworzenia praw oraz
zebrać milicję, ule ta nie zareagowała na wezwanie. Aby .ratować nieszczęśników, którzy mogli puść ofiara wściekłości publicznej, postanowiono zaprowadzić ich do więzieniu jako przestępców. Byl to niepotrzebny środek ostrożności: nocą lud zgromadzi! się ponownie. Ponieważ funkcjonariuszom nie udało się zebrać milicji, sforsowano bramy więzienia, jednego z dziennikarzy zabito na miejscu, inni o mało me zginęli. Winni stunęli pized sadem przysięgłych i zostali uniewinnieni.
Powiedziałem kiedyś pewnemu mieszkańcowi Pensylwanii: „Niech mi paś. proszę, wytłumaczy, dlaczego w stanie założonym przez kwukrów i cieszącym się sława tolerancyjnego wyzwoleni Murzyni nie mogą korzystać z praw obywatelskich. Płaca podatki, czy nie powinni więc glosować? - Niech nas pan nie obrazu przypuszczeniem -odparł - ze nasi prawodawcy popełnili uik prostacki akt niesprawiedliwości i nietolerancji. - Zatem u was Murzyni muju prawo glosować? - Bez najmniejszej wutpli.wości--To dlaczego dziś runo w kolegium wyborczym nie zobuczyłem wśród zebranych ani jednego Mutzyna? - To nie z winy prawa - odparł Amerykanin - Murzyni rzeczywiście maja prawo brać udział w wyborach, ale dobrowolnie z niego nie korzystają. - To dowód wielkiej skromności z ich strony. - Oli! nie chodzi o to. że nic chcą lam iść. ale boja się, żeby ich nie poturbowano. Zdarza sic bowiem u nas czasami, ze ustawie.brak mocy. kiedy nie popiera jej większość. Otóż większość żywi najgorsze przesądy przeciwko Murzynom, i funkcjonuriusże nie czuja się na silach, by zagwarantować im prawa przyznane im przez ustawodawcę. - Jakże to! większość, która ma przywilej, by stanowić prawo, chce mieć jeszcze i ten przywilej, by me być posłuszną prawu?"