czo jeszcze bardziej skuteczne, kooperowało z fałszywym założeniem Tonniesa. że we wspólnocie stanem naturalnym i pierwotnym jest jedność ludzkiej woli.
Tylko w takim przypadku, sądził Petersen, zło nie może stać się rzeczywistością życia wspólnoty. I tylko dlatego mógł on twierdzić, że istnieje wyłącznie dobro, zło bowiem mogło być skutkiem nienaturalnych wpływów zewnętrznych, błędnego, wypaczonego wychowania. Chciał jak Rousseau postrzegać człowieka jako istotę z natury dobrą, ale jednocześnie nic mógł odrzucić stanowiska Kanta, że dobra i wartości kultury są źródłem człowieczeństwa.
To. co w dziejach myśli pedagogicznej było dychotomią, w poglądach Petersena dążyło do jedności. Dzięki wspólnocie człowiek mógł, jego zdaniem, współużytkować dobra duchowe i materialne. Przeczył on jednak idei moralnego postępu ludzkości, twierdząc, żc we wspólnocie jest wciąż ponawiany proces kształtowania się sił moralnych nowego pokolenia. Wspólnota miała zagwarantować ciągłość pokoleniową z wyłączeniem momentu przymusu, tak silnie akcentowanego w teoriach socjalnie zorientowanych.
Jak twierdzi M. S. Szymański wolność w poglądach Petersena nic była abstrakcyjną wolnością filozofów, lecz realnym, swobodnym rozwojem sił duchowych człowieka w jego naturalnym środowisku, jakim miała być wspólnota. Jedyny dopuszczalny przymus - zapewne kalka z idei wychowania negatywnego Rousseau - to przymus sytuacji pedagogicznej6. W tym zakresie krytyka idei Rousseau jest aktualna w odniesieniu do rozw iązań Petersena.
Zagadnienie wspólnoty miało rozwiązać również dyskutowany w okresie międzywojennym problem wzajemnych relacji między jednostką a grupą społeczną. Zdaniem R. Lassahna relacje te opisywał on. posługując się rozstrzygnięciami H. Staudingera, który w 1913 r. problem ów naświetlił w książce ..Jednostka a wspólnota". „Każda jednostka jest oszlifowaną soczewką, w której przegląda się wspólnota”. Według Petersena. atrybutem indywidualności był stan wewnętrznej harmonii wroli, działania i stanów uczuciowych. Dopiero taka indywidualność zmierzająca do osiągnięcia celów ponadosobowych - celów wspólnoty - staje się osobowością. Cechami osobowości były tu wolność i kreatywność. Jednostka we wspólnocie - inaczej niż w tradycyjnym społeczeństwie - miała być aktywna, a jej telchormizm w pełni dobrowolny.
Choć poglądy Petersena mają niewiele wspólnego z twórczością R. Steinera, to jednak w' sposobie postrzegania wychowania są do siebie podobni. Petersen definiuje je nie jako „sumę wymyślonych i stosowanych w praktyce środków' sztuki wychowawczej, lecz funkcję, obejmującą całą rzeczywistość, która sprawia to, co w człowieku nazywamy uduchowieniem, uczłowieczeniem, (...] osobowością. Wychowanie jest takim samym faktem jak życic, w' gruncie rzeczy całkiem tak samo nie dającym się wyjaśnić”7. Nadał temu pojęciu niezwykle szeroki zakres, przypisał mu wręcz kosmiczną funkcję, uczynił niemal religijną tajemnicą