174
czego na pewne miejsca ustawiczny wywiera ucisk, przy każdym kroku na nowo ugniata. To ustawiczne, zawsze się powtarzające ciśnienie skóry zwolna prowadzi do utworzenia się twardówki, która coraz więcej twardnieje, rozszerza się, wnika coraz głębiej na wewnątrz i wtedy zowie się nagniotkiem lub odciskiem. Im głębiej odcisk wkorzeni się w ciało, sprawia tern większe cierpienie.
Jakkolwiek nagniotki zawsze nieco bolą, dokuczają jednakowoż szczególniej przy zmianie powietrza, w czasie zimna i mrozu. Dla niektórych ludzi są one doskonałym barometrem, że z całą dokładnością przepowiedzą, jaka będzie pora.
Chcąc się uwolnić od nagniotków, wielu wycina je od czasu do czasu. Ważna wówczas dla nich chwila, jak u tej wielmożnej pani, która mawiała: „Muszę dokonać trzech wielkich operacyj, gdyż każę sobie operować na-gniotki“. Celem tych operacyj nie jest nic innego, jak tylko wycięcie wierzchniej twardówki, aby utworzyć się mogła nowa.
Właściwe jednakowoż leczenie powinno być takie, aby rozpuścić twardówkę z korzeniem, jak głęboko on sięga, przez co złuszczy się nagniotek sam warstwami; dalej nosić trzeba wolne obuwie, aby nie utworzyły się na nowo nagniotki. Bardzo skutecznem do rozpuszczenia twardówki są liście bluszczowe; rozgniata się je i przywięzuje na nagniotkach. Środek ten polecił mi pewien stary kapłan, a ja często go zastosowywałem i osiągałem rzeczywiście doskonałe rezultaty. Także skrzyp dobrym jest środkiem. Gotuje się go we wodzie, macza kawałeczek płótna w odwarze i przywięzuje na palec. Robić okład często. Twardówka tak zmięknie, że ją warstwami lekko zeskrobiesz paznokciem. Dzisiaj polecają bardzo wiele środków przeciw nagniotkom, ale rozsądne leczenie polega tylko na tern, aby rozpuścić cały nagnio- * tek i usunąć przyczynę powstawania.
Zdarza się często, tak u młodych jak i u starszych ludzi, że puchną im nogi. Przeraża się wówczas każdy, zrobiwszy to spostrzeżenie.
Obrzmiałe nogi, jako takie nie są żadną chorobą, są one tylko zwiastunami choroby, lub pochodzą ze stanu chorobliwego, który człowiek czuje mniej lub więcej, a czasem zupełnie go nie odczuwa. Najczęściej puchną nogi, gdy krążenie krwi jest zaburzone, co zdarza się nieraz u niedokrewnych dotkniętych błędnicą; ci bowiem mają mało krwi, która nadto nierównie rozdzieloną jest w ciele; jedna część ciała ma jej za wiele, druga za mało. Gdy krążenie krwi jest słabe, wówczas krew ze serca rozpływa się we wszystkich kierunkach, wstrzymuje się jednak podczas biegu; opada na dół ku nogom i nie wraca napowrót do serca. Krew podobną jest w tych wypadkach ciężko choremu, który wprawdzie ujdzie kawał drogi z domu, ale wrócić już nie może do domu. Podobnie obrzmiałe nogi nie mają innego znaczenia, jak osłabienie i niedokrewność. Skoro więc działać będziemy w kierunku poprawy i pomnożenia krwi, a organizm z dnia na dzień silniejszym będzie, wtedy w krótkim czasie poprawi się wygląd, podwyższy naturalną ciepłotę, powiększy apetyt, słowem poprawi się stan ogólny, a wtedy zginie wkrótce obrzmienie z nóg.
Jakież zabiegi byłyby tu najodpowiedniejszymi? Omywać się dwa razy w tygodniu z łóżka wstawszy wodą i octem i nie osuszając się wrócić napowrót do łóżka. Co drugi lub trzeci dzień płótno we czworo złożone, zamaczane w wodzie i occie przyłożyć na brzuch. Przez czas dłuższy wziąść jednego dnia polanie ud (bioder), drugiego polanie kolan, a gdy sił pacjent ma dosyć, co trzeci dzień jeszcze polanie pleców. Gdy nie można zastosować polania pleców, pozostać przy polaniu ud. Robiąc tak przez 14 dni do trzech tygodni, z pewnością organizm cały wzmocnieje i w lepszym będzie stanie.
Wikt rano niech się składa z zupy posilnej, chlebowej lub rumianej (patrz: „Tak żyć potrzeba“, str. 89, 345, 170). Gdyby chory nie mógł jadać tych zup, można gotować słód w mleku i jeść jako zupę. Mleko jest bardzo dobre, ale żołądek nie może go częst© trawić. Wówczas brać co godzinę łyżkę mleka, ugotowanego z włoskim koprem; polecam je wielom dla pewnej skuteczności. Podczas dnia zjeść mały kawałek chleba grysowego i pięć łyżek wody z cukrem; to daje dobrą krew i łatwo jest strawne. Obiad