we wszystkich kierunkach ciepłoty i jednakowego dla wszystkich gazów ciężaru gatunkowego, ale także i zupełnie równomiernej mieszaniny pod względem jakościowym i ilościowym. Jasnem więc jest, że w tych warunkach, tam, gdzie mamy do czynienia z olbrzymią masą powietrza, nie może być mowy o jego bezwzględnej równowadze i,spokoju.
Nadmienić tu muszę, że ruch, panujący pomiędzy cząsteczkami różnych gazów, a. właściwie ich dążenie do równomiernego we wszystkich kierunkach przenikania się wzajemnie, nie daje się podporządkować pod wyraz „wentylacya.” Na określenie go posiadamy wyraz „dyffuzya.” Jest to ta siła, która spra.-wia, że gazy, o bardzo różnych między sobą ciężarkach gatunkowych, jak np. ciężki kwas węglany i 20 razy lżejszy od niego wodór, przy wzajemnem zetknięciu mieszają się między sobą. O tern właśnie zjawisku, które w gospodarstwie przyrody odgrywa niezmiernie ważną rolę, mówić tu nie będziemy, ponieważ przy wentylacyi, czyli mechanicznem przemieszczaniu całych mas powietrza, dyffuzya posiada zbyt małe znaczenie.
Wentylacyę wywołujemy głównie przez naruszanie równowagi powietrza dwojaką drogą: 1) przez różnicę ciepłoty I blizko do siebie położonych i wzajemnie komunikujących się warstw powietrza i 2) przez mechaniczne ciśnienie, wywierane na powietrze w pewnym określonym kierunku. Obydwa te sposoby sprowadzają ruch powietrza, który w pierwszym wypadku nazywamy'zwykle cugiem, a w drugim wiatrem. Mówimy zatem o dobrym cugu w kominie i o przyjemnym wietrze, wywołanym przez ruch wachlarza lub wentylatora.
Przy nieustannej zmianie powietrza w mieszkaniu obydwa te czynniki funkcyonują stale, tylko w różnych porach roku w rozmaitym stopniu. Domy nasze otoczone są wolnem powietrzem, które zawsze znajduje się w ruchu i nawet przy największej ciszy nieco tej siły, czyli wiatru, zużytkowujemy do wentylacyi. Dalej trzeba wziąć pod uwagę, że w domach naszych bywa raz cieplej, to chłodniej, niż w powietrzu ze-wnętrznem; działają więc one do pewnego stopnia tak, jak kominy fabryczne. Gdy są chłodniejsze, powietrze będzie się w nich oziębiało i prąd skierowany zostanie zgóry na dół, i przeciwnie, jeżeli w mieszkaniu jest cieplej, niż na dworze, powstanie prąd w kierunku odwrotnym.
Ilość powietrza, jaka zmieniać się może pod wpływem tych dwóch ozynników, zależy jeszcze, naturalnie od wielkości i liczby otworów, przy pomocy których ta zmiana ciągle się odbywa. Przez duże otwarte okno wpływa więcej powietrza, niż przez małe, a przez dwa okna więcej, niż przez jedno; porowaty materyał budowlany przepuszcza więcej, niż ścisły i t. d.
Wentylacya zatem odbywa się w mieszkaniu stale, nawet bez pomocy żadnych szczególnych przyrządów. Tylko jej zakres działania stoi w zależności: 1) od mniejszej lub większej różnicy pomiędzy ciepłotą we-wnętrzą i zewnętrzą, 2) od siły wiatru, a właściwie ruchu powietrza na zewnątrz i 3) od wielkości otworów, przez które powietrze może swobodnie przepływać. Dwa pierwsze z tych momentów możemy nazwać poruszającemi, ostatni zaś pośredniczącym w wymianie mas powietrza. Każdy z nich może do pewnego stopnia chwilami zastępować inny w jego czynności. Jeżeli niema różnicy pomiędzy temperaturą, jak np. latem, to może działać wiatr, a jeżeli obydwa te czynniki są słabe, to otworzenie okien i drzwi sprowadzi porządaną wentylacyę.
Zimą, gdy różnica między ciepłotą wewnętrzną i zewnętrzną zwiększa się, wskutek różnicy w ciśnieniu przez małe otwory przeniknąć może do mieszkania tyleż powietrza, co latem przez duże.
Jeżeli zimową porą znajdziemy się przez. czas dłuższy w nieopalonym pokoju, którego ciepłota nie