20
się stykać na owych konwencjonalnych granicach sierpami, kosami, siekierami, sochami i wówczas to narzędzi rolniczych tudzież kijów nasiekanych i broni ognistej poczęto używać, jako ostatecznych argumentów dla ustalenia „zagubionych" granic, powstały nieskończone spory, często w najlepszej z obu stron prowadzone wierze.
W jakim stopniu nasi przodkowie często sami nie wiedzieli, co posiadali, świadczy sprawa z r. 1533 dwóch bojarów połockich o hony bobrowe na rzece Naczy. Sąd grodzki wysłał komisję, którą prawujące się strony powiozły w czółnach i wspólnie długo szukały zagmatwanej granicy, objętej całym splotem rzek i rzeczułek o sprzecznych i nieustalonych nazwach. „Trochę przejechawszy", mówi się w tym dokumencie, „wjechaliśmy w łozy, gdzie bojarzyn Hołubcewicz drogę przeczyszczał, a rzeka Bedryca zginęła (I). Tak on źródeł nie wyprowadził i ledwo nas jego ludzie wyprowadzili do rzeki,... którą rzekę Hołubcewicz nazywał Bedrycą. Tą rzeką wjechali na Naczę... i wyszli z czołnów”. Po długich deliberacjach sąd, nie mogąc oprzeć się na ścisłych danych, wydał wyrok na korzyść tej strony, która wystawiła „godniejszych" świadków41). W analogicznej sprawie o bobry, gdy wyłoniona z sądu takaż komisja uczyniła wizję lokalną na jeziorze Jasa, a nie mogąc dojść do żadnego wykreślenia granic wobec absolutnego braku dokumentów i ogromnych rozbieżności procesujących się stron, zapytała wreszcie jedną z nich,—niejakiego Ochromieja: „R dokąd twoja ziemia? — Ochromiej z wielką stanowczością i „dokładnością" odrzekł: „Moje hony bobrowe od Moskiewskiej granicy i przez jezioro Jasa, a za jeziorem jeszcze mila”(!)42). Czytaliśmy też obszerny dekret sądu podkomorskiego z r. 1619, który rozpatrywał sprawę x. x. karmelitów głębockich z archidja-konją wileńską o „Hniezdziłowski Ostrów”. Spór toczył się o bagatelę, — o niekwestjonowaną przez 130 lat przestrzeń między rzeczkami Bladą i Zujką, biegnącemi równolegle w odległości jedna od drugiej o 8—10 kilometrów! Tym razem usiłowania sądu podkomorskiego odniosły skutek i doprowadziły obie strony drogą wzajemnych ustępstw do porozumienia43). Lecz niezawsze tak bywało i właśnie powolna działalność sądów podkomorskich i innych wyższych instancyj, która przewlekała się nieraz na całe pokolenia, — odstręczała strony od korzystania z ich usług, kierując na drogę najazdów.
Wreszcie dla usprawiedliwienia i zrozumienia scysyj leś-