Odbył kampanje wiatach: 1807, 1809, 1810, 1812, 1812 i 1814. Znajdował się w bitwach pod Smoleńskiem, Mozajskiem, Czerykowem, Woronowem, pod Wiazmą, Krasnem, i Berezyną; następnie w oblężeniu Wittenberga pod Lipskiem, Hanau, Craon, Arois —• sur Aube, i St. Dizier. W roku 1812 ozdobiony krzyżem kawalerskim orderu wojskowego polskiego: w r. 1813 krzyżem Legii honorowej, w roku 1825 orderem Anny, w roku 1830 znakiem honorowym za lat 20 nieskazitelnej służby oficerskiej. Następnie dowodził pułkiem 2 strzelców konnych, w ostatku pierwszą brygadą pierwszej dywizyi jazdy. Po rozwiązaniu armii polskiej, zamienił Czarnomski szablę na lemiesz rolnika, i jak w zawodzie żołnierza potrafił się odznaczyć, tak i jako ziemian, nietylko wzorowo urządził gospodarstwo swoje, ale był prawdziwym opiekunem i ojcem kmieci sobie powierzonych.
Surowy i sumienny w pełnieniu obowiązków swoich, dzielny jeździec, zdalny oficer, ocenionym należycie został, gdy go postawiono na czele szkoTy podchorążych jazdy, w klórćj się młodzież nasza do służby oficerskiej kształciła. Potrafi! na tym stanowisku trudnym Czarnomski pogodzić obowiązki zwierzchnika, z uczuciem prawdziwej pieczołowitości ojcowskiój. Dowód mam najlepszy w otrzymanych listach od dawnych podchorążych jazdy połskiój, którzy zgłosili się do mnie przypominając, abym w niniejszóm dziele, nieprzepomniał wspomnienia tego dzielnego żołnierza i praw'ego człowieka. Jeden z nich podpisany W. S... b. oficer strzelców konnych, opłakawszy zgon Czarnomskiego, pisał do mnie pod datą 10 Czerwca 1855 r. z Winnickiego powiatu, a Podolskiój gubernii, nicwiedząc że ma pomnik w katakumbach, że choć jest ubogi, nadeśle składkę na grobowiec jego.
Piękny to dowód, jak umiał sobie zjednywać serca i częścią taką otoczyć imię swoje. Z pomiędzy bardzo wielu wojowników naszych, z czasów Napoleona, których z bliska znałem: Czarnomski najwyraźniej uwydatniał vv sobie swojej typ polskiego wiarusa. Od prostego żołnierza, nie przez żadne łaski lub względy, ale uczciwą zasługą, doszedł do stopnia dowódcy brygady, zachował w osobie, szorstkość żołnierską, ale pod nią , jak pod stalowym pancerzem naszych praojców, bilo zacne, złote serce, pełne najszlachetniejszych uczuć dla ojczyzny, rodziny i przyjaciół. W szorstkich wyrażeniach, twardych, obozowych, malował się wyraziście, że to stary wiarus, co od młodości swojej przyrósł do konia i szabli: to też mowa jego była pełna zwrotów dosadnych, bo właściwych doświadczonemu kawałerzyście; ujęta pismem, zachowałaby właściwą barwę, wychowańca obozów Napoleońskich. Zimny i spokojny w boju; patrząc nań wśród najtęższego ognia, zdawało się, że dosiadł konia, na zwyczajny przegląd: tak jego oblicze zachowywało wyraz spokoju, tak swobodny w poruszeniach całej postaci. To tóż żołnierz patrzał nań jak w tęczę i % jego oczu, oblicza, czerpał odwagę i zaufanie.
Dożył ten waleczny i zacny wojownik późnego wieku, zasłużywszy sobie życiem bez skazy, na żal po zgonie, wszystkich co go znali, prawdziwy i serdeczny.