781
dzisiejszych przeludnione są nieraz właśnie tereny o zaludnieniu względnie rządkiem, nie są przeludnione tereny o niezwykle wysokiej gęstości zaludnienia, np. okręgi miejskie i przemysłowe. Natomiast nadmiar zaludnienia na pewnem terytorjum może wywołać ujemne skutki innego rodzaju, np. w dziedzinie zdrowotności, stosunków komunikacyjnych itp. Jest to przeludnienie specjalnego typu, różne od przeludnienia w znaczeniu gospodarczem, o którem dotychczas była mowa.
O ile intuicyjne wyczucie, że przeludnienie istnieje, nieraz jest względnie łatwe, o tyle duże trudności sprawia znalezienie ob-jektywnych miar przeludnienia. Stosunkowo najbardziej uchwytne kryterjum stanowi poziom stopy życiowej: trwale obniżanie się tego poziomu istotnie świadczy o postępują-cem przeludnieniu (obniżenie czasowe może być wynikiem zmian konjunkturalnych, a nawet jakichś zakłóceń chwilowych). Jednakże mierzenie zmian poziomu życiowego nastręcza duże trudności. Poza tem obniżenie poziomu życiowego może być zarówno wynikiem występowania przeludnienia bezwzględnego, jak i przeludnienia względnego, które być może stosunkowo łatwo da się usunąć. Inne objawy, które proponowano uznać jako wskazówkę przeludnienia, stanowią kryterjum bardzo problematyczne. Należy tu np. występowanie trwałego bezrobo cia. Oczywiście, przeludnienie prawie zawsze, choć bynajmniej nie zawsze, pociąga za sobą bezrobocie. Ale istnienie bezrobocia nie zawsze świadczy o istnieniu przeludnienia. Np. bezrobocie t. zw. technologiczne, wynikające z przejścia na bardziej udoskonalone sposoby produkcji, bynajmniej nie zawsze musi być uważane za równoznaczne z istnieniem przeludnienia. Również mało przydatne jest inne kryterjum które tu proponowano, mianowicie występowanie emigracji. Z jednej strony emigracja, jak zaznaczono wyżej, jest silnie ograniczona zarówno stosunkami międzynarodowo-poli-tycznemi, jak względami natury psychicznej, tak że emigracja może się nie przejawiać nawet przy bardzo silnem przeludnieniu. Z drugiej strony pobudki, które prowadzą do emigracji, niekoniecznie muszą wynikać z istnienia przeludnienia. Jeżeli nawet pominąć emigrację ze względów politycznych i podobnych, pobudką taką może być np. dążenie do znalezienia innych, bardziej pociągających, lecz niekoniecznie na
LUDNOŚĆ
wet lepszych warunków istnienia, mimo że nie istnieją żadne przeszkody normalnego istnienia na obszarze, z którego odbywa się emigracja. Mało przydatne jest również kryterjum, według którego pi zeludnienie występuje wtedy, gdy ujawnia się wzrost umieralności i zmniejszenie przeciętnego trwania życia. Istotnie, trwałe obniżenie stopy życiowej poniżej minimum egzystencji na pewno musiałoby doprowadzić do wzrostu umieralności. Poza tem jednak poziom umieralności jest zależny od tylu czynników, nie związanych bezpośredni :> ze stopą życiową (poziom higjeny, warunki życia ■zarówno od strony wpływu otoczenia, jak od strony powiązań społecznych), że nazbyt ryzykowne byłoby wnioskowanie o istnieniu lub nieistnieniu przeludnienia na podstawie zmian umieralności.
W każdym razie samo pojęcie przeludnienia jest zasadniczo jasne, tak samo jak niewątpliwy jest fakt istnienia przeludnienia. Mniej jasne jest pojęcie niedoludnienia.
Niedoludnieniem nazywamy stan zaludnienia zbyt niski, aby istniejące zasoby mogły być należycie wyzyskane. Można to rozumieć w dwojaki sposób: albo pewna część zasobów pozostaje niezużyta, tak że powiększenie zaludnienia powiększyłoby ogólną sumę dochodu społecznego, przypadającego na dany obszar, albo też — iw tem znaczeniu zazwyczaj mówi o niedoludnieniu dzisiejsza nauka o ludności — sytuacja jest taka, że wraz z wzrostem zaludnienia wzrasta nie-tylko ogólna suma dochodu społecznego, ale i przeciętny dochód przypadający na jednostkę: rośnie stopa życiowa. Nie ulega wątpliwości, że taki stan rzeczy jest możliwy. Mianowicie określony ustrój społeczno-gospodarczy i określona technika nie może należycie funkcjonować, o ile liczba ludności i gęstość zaludnienia jest zbyt mała, np. dlatego, że nie da się wtedy zastosować właściwy podział pracy, że koszty przewozu przy zbytniem rozproszeniu ludności są nadmiernie wielkie. Trudniej o udowodnienie, że niedoludmernJ w rzeczywistości istnieje, jak również o znalezienie objektywnych miar niedoludnienia. Znamy wprawdzie przykłady, gdy szybki wzrost zaludnienia szedł w parze z niewątpliwym wzrostem dobrobytu jednostek (np. w krajach kultury europejskiej w drugiej połowie w. XIX i w początkach w. XX), ale działo się to równolegle z szybkim wzrostem poziomu techniki i przemianami społeczno-gospodar-