NDIGCZAS0034762549

NDIGCZAS0034762549



Z włóczęgi po Tatrach. 231

Ten chłop bez twarzy, zgięty w pałąk, zaparty dom z oknami na ścieżkę, ku północy, szczytów słonecznych nieciekawy, to smutny kontrast „życiowej" mądrości z „nieżyciową" fantazją rozrzutnej przyrody.

Jakżeż przehojną jest ona w swej „białej izbie", w dolinie Białej Wody!

Za „Żabim Potokiem", w którego wartogłowych bluzgach zanurzyłem bezobawnie głowę i zbierałem z rozbieży fal nowotne wieści o tern, co słychać po żlebach — wdzialiśmy na się cienistość wspaniałych gonriych drzew.

O czemś radził dostojnie stary park.

Chybko, na palcach uciekały od nas w głąb zebranej rzeszy ostrzegawcze hasła i szeptały po drodze, że aleją przekradają się ludzkie stwory, że coś wybadać chcą i zdradzić. Zewsząd śledziły nas czujki i patrole. Chłodny wiew przypadał do czoła, po piersi badał nieokrytej, czy przyjacielskie mamy zamiary wobec przyjaciół jego, żywicieli.

Z popod obalin błyskał zielonkawy pełgot żuków. Czasem przycupnął na chwilę i znów się niósł sprężystym rzutem po szarej opadłejj na drodze cetynie, miedziany błysk kusaka.    J0ZZ3

Skądś przywarkotał gderliwy trzmiel. Coś nawarczulił bez sensu? do uszu; zaprzeczył prawem temu, co naswarzył lewem. Poczynił czarnoksięskie znaki na wietrznych szlakach: nito sfastyki, nito wietki krzywe, aż go przeniknął wzrok słoneczny i zdradził nam, że to prosty złodziej. Na kudłach futra miodziarza, nawet na napiorze skrzydeł, złocił się puder pyłu kwiatowego. Uląkł się trzmielisko blasku słońca, zajęczał i odstrzelił od nas po prostej, jak nieprosto przed momentem nadleciał.

Na ciemni śródlesia krwawy znak się zardzawił i zniknął. Zmatowiały spadł bliżej bezszelestnie, zaplamił okno błękitu, owstążył kilka wierzchołków smerekowych piętnem zbrodni i spadł w gąszcz chyłkiem, gdyż go wydato słońce: rabuś, o kobuzim profilu, jastrząb!

W czarny bór, w zielone przedgancze leśnego gmachu, wparła się z lewa struga Białej Wody. Wszystkie się barwy w jej bieli skupiają, jak w toni leśnej zieleni całość się gamy tęczowej roztapia.

Długie siągi płócien bielących się na garbach fal do słońca!...

Od smukłych, granitowych monolitów, co nurzają swe stopy w chłodni wód, coś chluszcze pokropem rośnych bryzgów na płótna szare płaty. Zda się, że jakaś Róża lub Regina z podhalańskiej ziemi skopcem polewa na kamieńcu płótno.

Powyżej, na wskos strumienia, przez całą szerzyznę rzeki, wyrósł próg skalny przemyślnie rzezany — rzekłbyś: ciąg ludzkich, ruchliwych postaci. Srebro wód gnie się ponad ich barkami, otula je i sypie w odmęt piany, do ich stóp, pąkowie róż, lazur gencjan, żółtość jaskrów.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
NDIGCZAS0034762543 Z włóczęgi po Tatrach. 225Z włóczęgi po Tatrach.(Doliną Białej Wody przez ścian
NDIGCZAS0034762545 Z włóczęgi po Tatrach. 227 zakrętnym różanym ku ziemi pieszczoty niesytej. Gasł
NDIGCZAS0034762547 Z włóczęgi po Tatrach. 229 gdy pierwsze plany kamieni, pni, wody, wżłobią się w
NDIGCZAS0034762551 Z włóczęgi po Tatrach. 233 tesem pospolitej troski, chętnie oddają się beztrosc
NDIGCZAS0034762553 Z włóczęgi po Tatrach. 235 —    Twardych bojów mi nigdy nie skąp
NDIGCZAS0034762555 Z włóczęgi po Tatrach. 237 i będą się nadal zbierały ... wnet utworzą sporą kad
NDIGCZAS0034762557 Z włóczęai po Tatrach. 239 Potęga! Polot! Bronzowy, lity mur wrósł w skalny pos
NDIGCZAS0034762559 Z włóczęgi po Tatrach. 241 dłońmi pewnego chwytu nad jej pyszałkowatą główką, u
NDIGCZAS0034762561 Z włóczęgi po Tatrach. 243 stać przez pół godziny z tobą i na tobie. Powiedz ka
Badania modelowe zawieszeń samochodowych 231 a) Widmo sygnału po decymacji, przykład 1 b) Widmo sygn
nę Tatr, jak również na szczyt Babiej Góry. W ogólności niebezpieczeństwo chodzenia po Tatrach da si
CZĘŚĆ II. ☆ KRÓTKI PRZEWODNIK PO TATRACH. ☆
img356 © Rysuj pętle po śladzie, zgodnie z kierunkiem strzałek. bez oderwania ręki aż do końca. ©
page0566 558Ratka tamże i po polsku. 6) Gladtus contra Turcas, (bez miejsca druku i roku 1679, w 4-c

więcej podobnych podstron