Zapchawszy braki — pocieszał się Kraków,
Że nowa Rada — mając świeże Kiły Wesprze życzenia wyborców rodaków^
By raz marzenia nasze się ziściły,
Że pójdziem naprzód a nie'.śladem raków Ku ideałom — co ojcom świeciły —
Lecz to się u nas nie prędko odmienia,
Zostają tylko — pobożne życzenia.
I buda w rynku wciąż zdobi gród stary A dobrą wodę mamy w Cholerzynie Piszą jednak i mówią eksperci bez miary Bo ten i owy z elokwencyi. słynie —-Jednakże wszystkie obiecane daryj'#:
W słowach są pięknej — mniej zaś piękne w czynie, Myśleliśm’, wreszcie stanie nam się zadość:
»Obiecanka cacanka« a głupiemu radość«.
Kto o stolec radziecki chce oprzeć swe członki,
Ten obietnic stos cały wwborcom ogłasza Delikatnych — jak przednie brabanckie koronki,
Gdy więc prędkoŁię podrą — czyż wina to nasza? Za późno poznajemy — nie będzie z tej mąki Dobrego chleba —- bo to była kasza I wszystkie obietnice poszły het do łasa Gdy swoje uczyniła... wyborcza kiełbasa.
Gdy sokola drużyna z wszystkich dzielnic kraju Zlot w Krakowym tu grodzie odbyć postanawia, Znowu mnóstwo obietnic —jako we zwyczaju,
Ten radzi, jak ich przyjąć ■— ów projekt poprawia Dużo o tern mówiono, już w miesiącu maju Każdy g§!Ści tak miłych w swej myśli zabawia Wyniki przygotowań, aż nadto nam znane Odleciały Sokoły •— lecz rozczarowane. —
Ale za to operę dzielna Rada miasta Popiera ile można na biedny nasz Kraków Na subwencyę Dyrekcyi tysiącami szasta,
Nie pomnąc na te szkoły co to wśród baraków — Co jc grzybek wraz z pleśnią od spodu porasta Ku zdrowiu naszych biednych dziewcząt i chłopaków Ha! — niechaj że kto Radę podobną wyszuka! Tłusty połeć smarować — wszak nie wielka sztuka.