TELEOLOGIA. 89
wiatru, a nad niem brwi, jakoby daszek ochronny od potu i t. d.1). W końcu woła Arystodem przekonany: »jeżeli się tak rozważa te rzeczy, to zupełnie podobne są do kunsztownego utworu mądrego jakiegoś Stwórcy, kochającego żywe istoty (ucwpoO Tivoę ^7jyioupyo0 xxi <piXo(koou) 2). Do tych rozumowań zwolennicy argumentu fizykoteleologicznego nic nie dodali nowego. Musi być Bóg, skoro Jego mądrość i dobroć objawiają się w każ-dem stworzeniu. »Czyż nie wlał On w ojców pragnienie zrodzenia, w matki ochotę karmienia, w ich potomstwo najwyższą miłość życia, najwyższą obawę śmierci? Bezwątpienia to wszystko wygląda, jak gdyby przygotowanem było przez Kogoś, co postanowił, żeby istniały jestestwa żywe!*
Na zarzut Arystodema, że widzi artystów, których dzieła podziwia, ale nigdy nie widział bogów, panów świata, odpowiada Sokrates pięknem porównaniem, że duszy także nikt nie widzi, choć ciałem porusza i rządzi. »Powinieneś zatem twierdzić, że ani Ty nic nie robisz z rozumnym zamiarem, lecz wszystko przypadkiem!*3). — »Doprawdy, rzecze Arystodem, nie lekceważę Bóstwa, lecz za zbyt wzniosłe Je uważam, by potrzebowało mojego kultu.* — Sokrates: »Czyż nie tern bardzićj czcić Je powinieneś, im Ono wznioślejsze, a mimo to raczy się Tobą opiekować?* — Arystodem: »Wiedz dobrze, że nie zaniedbywałbym bogów, gdybym przekonany był, że oni w czem-kolwiek troszczą się o ludzi!*4). — To wyznanie sceptyczne daje Sokratesowi pochop do rozwodzenia się nad Opatrznością, obsypującą formalnie ród ludzki swemi dobrodziejstwy. Wymienia przywilćj prostćj postawy; cudowną zgrabność ręki ludzkiej, nad którą już unosił się Anaxagoras5); doskonałość mowy i t. p. cielesne przymioty, świadczące o pieczołowitości Stwórcy6). Jeszcze wymowniejszym sie robi, gdy wylicza duchowe przymioty człowieka; jeżeli gdzie, to w nich widoczne jest działanie Opatrzności.
2) Ibid. I. 4. §. 7.
J) Ibid. L 4. §. 9.
4) Ibid. I. 4. §. IO.
5) Zob, Tom I. str. 305.
°) Memor. I. 4. §. XI —12.