144
S. DICK8TE1N.
są, jak twierdzi, wcale dotychczas znanemi, stąd przy stosowaniu pary w machinach zatraca się bezpożytecznie znaczna część siły. Rzeczą jest mechaniki racyonalnej odkrycie tych praw, na których polega właśnie „reforma umiejętna“ lokomocyi. Formę teoretyczną prawa tego podał już w rozprawie o machinach parowych (1834— 1835); w następnej pracy (Prospectus historique etc.) określił je technicznie. Zastosowanie praktyczne tego odkrycia obiecuje podać w rozprawie, do której dziełko omawiane jest wstępem. Rozprawę tę zamierza przedstawić ministrowi robót publicznych z prośbą o zamianowanie komisyi do oceny nowych pomysłów. Opierając się na tej ocenie, zwróci się do rządu francuskiego z propozycyą, by te wynalazki nabył i spożytkował.
Gdy jednak na wyrok sądu trzeba było czekać dłużej, postanowił Wroński szukać tymczasem przedsiębiorcy prywatnego, któryby dostarczył środków, już nie na modele i próby, na co wspaniołomyślnie łożył Thay er, lecz na istotne urządzenie nowej lokomocyi w okolicach Paryża. Taki przedsiębiorca przedstawił się sam Wrońskiemu w osobie niejakiego Paitre’a, który zgodził się urządzić własnym kosztem trzy linie komunikacyjne, żądając w zamian za to ustąpienia całego przedsiębiorstwa, a następnie pewnego udziału w nowej lokomocyi, skoro ta urządzoną będzie we Francyi. Wroński przystał na to, pod tym wszakże warunkiem, że nie daje żadnej gwarancyi co do powodzenia lokomocyi, a ogranicza się tylko na oświadczeniu, które Paitre do wiadomości przyjmuje, iż istnieje teorya matematyczna, usprawiedliwiająca zapowiedziane korzyści. Pozwolił tedy przedsiębiorcy zbudować według tej teoryi na próbę dwa koła mechaniczne i z góry zwolnił go od zobowiązań, gdyby próby wypadły niepomyślnie. Tymczasem okazało się, jak powiada Wroński, że Paitre nie tylko nie miał 100000 fr. potrzebnych na urządzenie i eksploatacyą trzech linij komunikacyjnych, lecz nie posiadał nawet pieniędzy na zbudowanie dwóch kół doświadczalnych. Istotnie po pewnym czasie Paitre znikł, nie zapłaciwszy nawet mechanikom sumy, jaką zakontraktował za roboty. Sprawa ta uwikłała Wrońskiego w proces, który zakończył się dla niego niefortunnie5). Po takiem przykrem zrządzeniu losu pozostawały mu jeszcze pertrak-tacye z przedstawicielami rządu; wytężył więc wszystkie swe usiłowania w tym kierunku. Jakie one miały skutek, opowiemy w następnym rozdziale.