MIŁOŚĆ ODKUPUJE. 295
Z rozlicznych tyeh szczegółów Platon jedne zachował, inne przerobił, niektóre odrzucił, jako niezgadzające się z swojem założeniem i utworzył rzecz nową, ożywioną pomysłem oryginalnym, który jej zapewnił nieśmiertelność. Ze ludzkość potrzebuje odkupienia z niedoli doczesnej, wierzono w Grecyi oddawna; że można go dostąpić przez uczestnictwo w świętych obrzędach tajemnic, nauczali Empedokles i wieszcze Orfeuszowi. Ale pierwszy Sokrates dowodził słowem i czynem, że tylko praktyka cnót na pewno wiedzie do zbawienia, a matką cnoty jest miłość, bo strzeże nas w tern życiu od przewinień a daje pewność szczęścia w przyszłem. Platon jeszcze spotęgował znaczenie miłości oświadczeniem, że już na ziemi za jej pomocą odkrywamy prawdy teoretyczne, oglądane niegdyś w niebie; zatem ona tylko umie filozofować, ona sama prowadzi do prawdy i wiedzy. Twierdzenie wspaniałe, ale jednostronne, rzucone w zapale młodzieńczym, niewytrawnym, bo miłość wedle niego odnosi sie do pięknych postaci a dla czego te tylko mają obudzić w nas szał filozoficzny ? Czyż nie podziwiamy, a następnie kochamy sprawiedliwości, odwagi, mądrości, cnoty wszelakiej, choć przedstawiające je osoby nie zawsze odznaczają się pięknością cielesną? Platon odpowiada, że za pomocą wzroku, choć jest zmysłem najbystrzejszym, nie można oglądać sprawiedliwości, mądrości, męstwa i t. p.; opanowałaby nas zbyt wielka namiętność, gdyby także te wzory przedwieczne, również promienicjąco, jak piękność, odbijały sie na ziemi J). Ten sposób jednak tłumaczenia jest bardzo niedostateczny; sam Platon w pismach późniejszych, gdy mówi o teoryi przypominania, nie robi żadnej różnicy pomiędzy pięknem a resztą nadziemskich idei.
Inna jeszcze niewłaściwość wynika z owej hipotezy, zgoła niepożądana, bo według niej brzydki człowiek może kochać, ale nie może być kochanym. Przykład jednak Sokratesa, który i sam był niezmiernie kochanym, pomimo brzydoty swojej i niejednego kochał bynajmniej nie grzeszącego urodą, n. p. Teeteta, sprzeciwia się takiemu przypuszczeniu, a Platon dosyć lekko trudność tę zbywa twierdzeniem, że młodzieniec kochany, gdy sam kochać zaczyna miłośnika swego, czyni to nieświadomie, nie wiedząc, jako w przyjacielu niby w zwierciedle, własną ogląda piękność swoją 2). Tłuma-
') Zob. Phaedr. p. 2Ó0 b—d. 2) Phaedr. p. 255 c.