DIOGENES. 409
stycznym 1 chętnie ludzi prześladował, zwłaszcza filozofów. Setki anegdotek krążyły o tem po mieście1).
Platonowi brudnemi nogami powalał drogie kobierce, mówiąc, że depcze jego próżność. Gdy strawę swoją pożywał na rynku, obstępowali go młodzi i psem nazywali; on na to, że psy zbierają się na około tego, który jada. Ze z latarnią zapaloną chodził podczas dnia białego, szukając niby człowieka, wiadomo powszechnie. Ateńczycy lubili takie dowcipy, a tem tłumaczy się jego popularność; dodajmy, że dowcip jego był nieraz głęboki, genialny, dziś jeszcze zachowujący całą świeżość. Dziwował się, że ludzi balsamują po śmierci, którzy za życia pozwalali ciału gnić w rozpuście, lub że bogów proszą o zdrowie, a robią wszystko, co mogą, aby je niszczyć. A jaka piękna scena, gdy marnotrawcę prosi o minę (100 drachm); gdy zaś ten zdziwiony pyta, dlaczego innych tylko o grosze (obole) prosi, słyszy odpowiedź: *bo od ciebie nie spodziewam się niczego więcćjl*
Jeżeli Antystenes męczył uczniów, on lubił ich upokarzać. Młodzieńcowi, który chciał przy nim pozostać, kazał nieść za sobą sardynkę. Oczywiście w drodze sardynkę rzucił i odszedł. Po nie-jakimś czasie spotkawszy go Diogenes, zawołał wesoło: »naszą przyjaźń rozwiązała sardynka«. To też zwykle opuszczali go uczniowie, dla tylu dziwactw. Jeżeli starożytni podziwiali go jako wzór niedościgniony wstrzemięźliwości i abnegacyi, rzadko jednak miał kto ochotę praktykować jego umartwienia, które nawet doskonałym Cynikom wydawały się przesadnemi. Że porzucił kubek, gdy widział chłopca ze strumyka pijącego dłonią; że potłukł talerzyk, gdy inny chłopiec wydrążoną kromkę chleba napełnił soczewicą, powtarzano już tysiąc razy, ale była to śmieszna afektacya, dowodząca, że czasem lubił pozować. Głębsze znaczenie ma jego rozmowa z Alexan-drem W. gdy w Koryncie go prosił, aby mu nie zasłaniał słońca2). W oczach współczesnych demokratów, nie lubiących Macedonii, uchodził wtedy za wielkiego mędrca; innym wydawał się niezrównanym grubianinem, a ten rys charakteru zachowali Cynicy po przez
*) Zob. je u Mul lach’a.
2) Scena odtworzona na płaskorzeźbie we Villa Albani. Zob. Ba.umeister, Denkmdler des klass. Allerth. Tom I. str. 429. Filozof leży w beczce na brzuchu, a na beczce pies jego; przed nim stoi Alexander, w głębi widać mury Koryntu. Obszarpany starzec, symbol Grecyi podupadłćj, nie domyśla się nawet, że genmsz nowej Grecyi stoi przed nim, wcielony w króla młodzieńczego.