wiat literacki i poetycki, równie jak i świat polityczny, ulega przeobrażeniu. Też same powody, które zmieniają oblicze społeczeństwa, zmieniają zarówno oblicze literatury. Wstrzij-śnienia w polityce i literaturze, nie zawsze jednocześnie przypadają, nie ulega wszakże wątpliwości, że wypływają z siebie nawzajem. Kie zawsze literatura bywa organem ducha swego cza-*su, zwłaszcza w chwilach gwałtownego -wzburzenia. W ciągu krwa-■ wej w dziejach Francyi epoki pomiędzy zgromadzeniem narodo-'wem a konsulatem, literatura fracuzka, pełna przesady, pstrocizny 11 nadętości, nosiła widoczne piętno zniedolężnienia, i w tym stanic 'przetrwała aż do ostatnich lat cesarstwa. Dopóki trwa dzieło zniszczenia, poczya jakoby owad wstanie poczwarki, zasklepiona głęboko, oczekiwała stosownej pojawienia się pory; lecz gdy zwaliska społecznego bytu, gruzami zalegają ziemi obszary, gdy milknie szczęk oręża, a pług i radło, pruć zaczynają krwią skropioną niwę, wówczas poezya przebija chwilową powlokę, i ukazuje się w nowym blasku, odmienną zupełnie przyodziana barwą.
Zważmy owe olbrzymie poetyczne postacie zacząwszy od Homera aż do Chateaubriauda: każda z nich pojawia się po gwałtownem wstrząśnieniu świata, albowiem każda zmiana w stosunkach społecznych, rodzi niewątpliwie równą zmianę w literaturze. Taki jest odwieczny i bezwzględny porządek świata. Rzucać kamieniem na nowo wschodzącą sławę, w imieniu zdawna jaśniejącej sławy, chcieć zakreślać granice duchowi ludzkiemu, zasłaniać się od przyszłości, chociażby najświetniejszym przeszłości okresem, byłoby szaleństwem nie do przebaczenia.
Gdyby się dziś pojawił nowy Rasyn, gdyby napisawszy Berenikę lub Brytanika, ośmielił się przedstawić jo na trancuzkim teatrze, sztuka byłaby