W Korsarzu jak utrzymują niektórzy, Bajron wziął za wzór Napoleona, tylko że ścieśnił pole działania swego bohatera, przedslawinjąc go jako prostego morskiego rozbójnika. Konrad z nienawiści dla ludzi popełnia mordy i bezprawia; a jednak w skażunem jego sercu, na czarnem tle zbrodni, świeci uczucie świętej i stałej miłości. Ów złowieszczy bohater nie jest pospolitym zbrodniarzem:
Od brzega do brzega,
Imię się jego jak piorun rozlega,
To dość: o resztę nie trwoży się rzesza,
W bitwach on tylko z jej tłumem się miesza,
Zresztą sam zawsze; krótkie jego słowa,
Lecz wnet co wyrzekł, dłoń spełnić gotowa.
Konrad zamyśla o nowej wyprawie, wydaje rozkazy korsarzom. Wszyscy zbierają się posłuszni jego woli.
Dziwny ten człowiek dumy i inłlczeula,
Którego nigdy śmiechu, ul westchnienia Nikt z nich nie widział, którego zdaleka Sam widok twarz leh bladością powleka,
Rządzi Ich duszą z tą sztuką władania,
Co zmusza, mami, lecz sądzie zabrania.
Cóż jest ów urok, że mu ulkt z korsarzy,
Choć szemrze, zajrzy, sądzić się nie waży?
Co w nich dian wzbudza tę cześć, posłuszeństwo?
Potęga myśli, duszy czaruoksięztwo.
One go wzniosły, gdy I los mn sprzyja!
Konrad był z rzędu owych ludzi, w których zbyt wielka siła namiętności nie umió się nagiąć do ciasnych form krępujących społeczeństwo: dumny, nieugięty, niezrozumiany od tłumu:
Zamiast nawzajem gardzić zgrają podłą,
§
On przeklął cnotę jak swych cierpień źródło. Zalśulony gniewem klnąc zdrajców obłudzie, Choć znał, zapomniał, że są lepsi ludzie. Lżony, wzgardzony, bez zgryzot nawzajem, Serce swe z ludzkim rozbratał rodzajem,
I obrał sobie za sw'ój cel na ziemi,
Za winy kilkn, mścić się nad wszyslkiewl.
Ale mimo to Konrad nie zamyka swej duszy przed czystym i promien nym urokiem miłości.