PODZIEMNA ROSJA
- obwieścił Marks. Światowy proletariat stworzy na ziemi szczęśliwe bezklasowe społeczeństwo - komunizm. Jednakowoż wszystko to znowu stanie się za sprawą wielkiego przelewu krwi - poprzez bezwzględną dyktaturę proletariatu. „Gwałt to akuszerka Historii" - surowo głosił Marks.
Młodym rosyjskim przybyszom podobały się groźne myśli Marksa. Był on niezwykle popularny wśród rosyjskich emigrantów. W założonej przez niego Międzynarodówce pojawiła się nawet „sekcja rosyjska".
Możemy sobie tylko wyobrazić, jak po żmudnych weryfikacjach i konsultacjach z innymi rosyjskimi emigrantami (Marks był podejrzliwy) zgodził się przyjąć wczorajszych studentów przybyłych z Rosji.
Młodzi ludzie zjawili się przy Grafion Terrace 9 w Maiteland Park.
Marks wynajmował tę drogą willę w centrum Londynu.
I oto pojawił się on sam. Mały, przysadzisty, cały pokryty gąszczem włosów - czarnych z granatowym odcieniem, przyprószonych piękną siwizną. Grzywa włosów na lwiej, dumnie odrzuconej do tyłu głowie, podbródek przysłonięty ogromną brodą Boga Zastępów (cóż to za prorok bez brody!). Nawet krótkie palce pokryte były czarnymi włoskami. W wytwornym surducie, zapiętym co prawda nie na właściwe guziki, wyglądał monumentalnie.
Wszystkich zgromadzonych zaprosił do legendarnego gabinetu, skąd miano zdruzgotać niesprawiedliwy kapitalizm, gdzie wykuwało się przyszłe szczęście ludzkości. To bardzo przytulny pokój. Nie bacząc na porę niemal południową, zapalono lampę pod zielonym abażurem, bowiem Londyn spowity był niezmiennie szaroniebieską mgłą przemieniającą dzień w noc.
Rozpoczęła się upragniona rozmowa. Właściwie trudno to nazwać rozmową, gdyż niemal bez przerwy mówił sam Marks. Nieco seplenił, ale szybko się o tym zapominało. Urzekał jego kategoryczny ton - absolutna wiara w swoje przeznaczenie: władać umysłami ludzkimi.
Z kominka na młodych ludzi spoglądało marmurowe popiersie Zeusa, którego gospodarz nazywał w rozmowie Prometeuszem. Prometeusz był ulubioną postacią Marksa, zaś słowa Prometeusza z antycznego dramatu: „Tak naprawdę to ja tych wszystkich bogów nienawidzę", to wedle Marksa credo filozofii skierowane przeciwko wszelkim bogom - niebieskim i ziemskim.
Dlatego też po zakończeniu monologu nastąpiło zadane z całą surowością pytanie do przybyłych: „Czy wierzycie w Boga?".
Pojętni młodzi ludzie Boga się wyrzekli. Pochwalił ich, dorzucając, że „komunizm poczytuje wszystkie religie za niepotrzebne i zastępuje je".
236