dwie trzecie tej liczby było pod bronią, z tego prawie połowa pozostała w garnizonach i w rezerwie.
Przeciw 64-tysięcznej armii generała en chef Kachowskiego, wódz polski na Ukrainie, książę Józef Poniatowski, mógł przeciwstawić tylko 2(3-tysięezną armię.
Armia carska składała się ze starego żołnierza zawodowego (25 lat służby), doskonale uzbrojonego i zaopatrzonego, dowodzonego przez doświadczonych generałów. Natomiast wojsko polskie było młode, nieostrzelane, dowódcy stawiali pierwsze kroki na czele większych jednostek. Za wiele było niesfornej kawalerii narodowej, natomiast za mało piechoty, często brakowało dobrej amunicji, medyków, lekarstw. Szwankowało nawet wyżywienie.
Należy jednak stwierdzić, że źle zorganizowana, niekarna kawaleria narodowa, gdy poprowadził ją dzielny, zdecydowany dowódca, niekiedy zdobywała się na wspaniałe szarże. Bardziej zdyscyplinowana piechota nieźle strzelała, biła się ochoczo, wiele braków wyrównywała męstwem i wytrzymałością na trudy. Ale najlepiej chyba spisywała się artyleria, wprawdzie nieliczna, lecz doskonale przygotowana do wojny. Choć nasi wodzowie nigdy jeszcze nie prowadzili całych dywizji do walki, to jednak ich osobiste przymioty, zdolności i patriotyzm poznano w całej pełni w czasie wojny 1792 roku. Byli to książę Józef Poniatowski i Tadeusz Kościuszko.
Nim doszło do poważnych akcji, staczano drobne utarczki pograniczne. Za jedną z nich (pod Serbami), podpułkownik regimentu królowej Jadwigi, Jan Grochowski, dostał od króla drogocenny pierścień z brylantem. Batalion 1 regimentu Gurzeńskiegu, w którym służył Bogusławski, 22 kwietnia 1792 roku otrzymał rozkaz wymarszu do Przyłuki. Robił dziennie ponad trzy mile, czyli ponad dwadzieścia jeden kilometrów, bez odpoczynku. Uchodziło to wówczas za wyczyn przekraczający normę, gdyż wojsko bywało obarczone wozami, a ponadto trzeba brać pod uwagę stan dawnych dróg. Przed rozpoczęciem działań wojennych batalion liczył 583 żołnierzy, natomiast etat przewidywał 720. Miał dwie armaty 3-funto-we. Personel artyleryjski stanowili: 1 oficer i 19 artylerzystów. Tego typu artylerię towarzyszącą spotykamy z reguły we wszystkich armiach przełomu XVIII-XIX wieku. W czasie marszów na skutek chorób batalion stopniał do 567 bagnetów.
Pierwszą walkę batalion stoczył nad rzeką Derewiczką pod Boruszkowcami. Generał Michał Wielhorski, dowodzący lewym skrzydłem armii (księcia Józefa, na czele dywizji (6000 żołnierzy, 12 dział) poszedł w złym kierunku i natknął się na przewyższające siły generała Arkadija Markowa. Bagnisty teren utrudniał
13