docznym zamiarem skręcenia ku granicy. Napastnikom chodziło o zniszczenie • pasa obronnego na granicy zachodniej.
Więcej troski musiały przysporzyć królowi Kazimierzowi wieści o drugiej kolumnie przeciwnika. Jej kierunek marszu wyznaczały takie miejscowości, jak: Miechów, Żarnowiec
i Lelów. Zwłaszcza pierwszy z tych grodów, wymieniony w doniesieniach jako cel marszu, mógł wywołać na Wawelu przekonanie, że nieprzyjaciel pragnie skierować się do centrum Polski. Było to możliwe, zważywszy, że całość sił zbrojnych państwa znajdowała się w okolicach Krakowa. Nim zaś Kazimierz mógł podjąć decyzje co do działania swych wojsk, kolumna wroga posunęła się już dość daleko.
Czesi działali jednak stosunkowo wolno, wszędzie na swej drodze napotykali zbrojny opór zarówno załóg zamkowych, jak i ludności chłopskiej, która — jak wiemy — była zobowiązana do walki w obronie swojego terytorium.
Plan polski polegał na dogonieniu i rozbiciu pierwszej kolumny wroga, aby nie zdołała przekroczyć granicy małopolsko-śląskiej. Po spełnieniu tego zadania siły polskie miały pozostawać w kontakcie z tą częścią wojska, którą skierowano w pogoni za drugą kolumną nieprzyjaciela. Ponieważ o sukcesie tych zamierzeń decydowała szybkość, obydwie grupy pościgowe składały się wyłącznie z jazdy. W razie potrzeby zamki i miasta leżące w pobliżu miejsc starcia mogły dostarczyć oddziałów piechoty.
Pierwsza z kolumn armii czeskiej po nieudanej próbie zdobycia Olkusza skręciła na zachód, kierując się na Będzin i Bytom (ten ostatni leżał już poza granicą ówczesnego państwa polskiego). Grupa pościgowa dowodzona przez Prandotę Gałkę, herbu Odrowąż, zdołała dopaść wroga dopiero po przekroczeniu granicy pod wsią Pogoń, leżącą przy drodze z Będzina do Bytomia, i tam zadała klęskę nieprzyjaciołom. W ataku brały udział nie tylko siły przysłane przez Kazimierza, ale także mieszkańcy Będzina.
Doborowe oddziały czeskie zostały całkowicie pokonane. Część z nich poległa, część (w tym wielu znakomitych rycerzy) dostała się do niewoli polskiej. Odebrano też łupy oraz wyzwolono znaczną grupę jeńców. Kazimierz docenił zasługi wspomnianego Prandoty Gałki „i wspaniale go wynagrodził”. Na marginesie dodajmy, że Długosz powiada nam, jakoby ów dowódca i pogromca Czechów nie był wówczas rycerzem, bo dopiero król obok wynagrodzenia pieniężnego „pasem rycerskim go ozdobił”. W rezultacie tego zwycięstwa jedna kolumna nieprzyjacielska przestała istnieć.
Przeciwko drugiej kolumnie wysłano większe siły; składały się na nie chorągwie polskie oraz przybyłe z Węgier posiłki. Wieści, jakie napływały o nieprzyjacielu, były niepomyślne.
93