pragmatyczne i ludyczne. Ale pozostawmy w spokoju nasz XX-wiecz-ny stosunek do różnych prymitywnych postaci literatury, stosunek przedziwnie nabożny.
Wróćmy do realizacji językowych poezji bardziej współczesnych i świadomych swych funkcji. Nie sądzę, aby była potrzeba cytowania licznych utworów lub fragmentów, w których poetyckie widzenie świata 'zmierza albo do „malarskiego weryzmu”, tyle że jest to weryzm innego rodzaju, gdyż idzie w nim o przełamanie barier języka (por. np. opis obłoku w Panu Tadeuszu i jego niezmiernie pouczającą reistyczną analizę dokonaną przez Kazimierza Wykę44, por. też liczne opisy Bolesława Leśmiana, widzącego świat jakby poprzez powiększającą soczewkę), albo do swoistego monizmu czy wreszcie autentyzmu przekazu. Ktoś powie, że mylę tu dwie rzeczy: styl reistyczny bądź jasny wiersza (coś, co tkwi w strukturze wewnętrznej tekstu) z odbiorem komunikatu poetyckiego, który nie jest tym samym, co komunikat typu „zapal tę lampę”, „zamienię małego fiata na dużego z dopłatą”. Odpowiem: nie tylko poętyckie, ale i niepoetyekie teksty mogą być nader enigmatyczne i w niektórych krajach całe sztaby ludzi głowią się nad tym, co polityk X chciał powiedzieć, wygłaszając komunikat Z. A tysiące różnych komentarzy do Platona, a różne możliwości interpretowania przepisu ustawy, a jakże różne interpretacje tekstów kanonicznych czy na ostatku teorii lingwistycznych?
Nadmiar organizacji i ładu nie jest też, o czym pisał H. Markiewicz, nieodłączną cechą funkcji poetyckiej, bywa nierzadko, że w grę wchodzą szumy, chaos, nawet zupełny brak kontroli słowa, czysta wolność i anarchia. Czymże jest, jeśli idzie o organizację tekstu, niejeden nadrealistyczny poemat wobec arcydzieła organizacji sensów, jakie stanowią na przykład rozprawy R. Ingardena?
Nie sądzę wreszcie, aby funkcja poetycka była tylko „grą z systemem i nadbudową nad systemem”, prowadzącą do autonomii języka poetyckiego. Można mówić jedynie o istnieniu tekstów poetyckich czy quasi-poetyckich, które spełniają w większym bądź mniejszym stopniu ideał autonomii, „pełnej wolności słowa”, poetyckich form międzysłow-nych uwolnionych z okowów składni semantycznej, formalnej i linearnej itd.
Poezja XX wieku przynosi dziesiątki prób wykształcenia własnego języka, kończąc na kombinacjach czysto fonicznych czy grafemicznych. Myślę, iż teorię (nie skądinąd piękny poetycki mit) autonomii języka poetyckiego można wrzucić do kapelusza dadaistów. Pełna autonomia oznacza rozbrat z językiem jako społecznym systemem znaków. Można
44 K. Wyka: Pan Tadeusz. T. 2: Studia o tekście. Warszawą 1963.
85