76 Jarosław Marek Rymkiewicz
wygrać lub przegrać swoją bitwę o Her na niego - to znaczy bitwę o Kordiana, a może bitwę o Dziady — więc od Szekspira polscy romantycy uczyli się mniej więcej tego samego, czego uczyli się Niemcy i Francuzi I tak samo tego Szekspira sobie wymodelowali: na znawcę tajemnic ludzkiej natury, który z wiernością niebywałą miał te tajemnice w dziele swoim przedstawić. Mickiewicz w przedmowie do pierwszego tomu Poezji — więc w roku 1822, czyli w tym samym niemal czasie, kiedy Stendhal pisa! Raeine'a i Szekspira - tak angielskiego barbarzyńcę prezentował Polakom:
Szekspir wielki, słusznie nazwany dzieckiem uczucia i wyobraźni, kształcony jedynie m wzorach narodowych, zostawił w dziełach swoich dobitna cechę geniuszu indywidualnego i wiekowego usposobienia. Znawca głębi serca ludzkiego malował w śmiałych i prawdn wych rysach naturę człowieka w nowo utworzonym rodzaju poezji dramatycznej, którego głównym jest charakterem walka namiętności z powinnością, jedno z wyobrażeń świata romantycznego. (O poezji romantycznej, V. 197 — 198)
Te dwa zdania Mickiewicza przedstawiają nam romantyczny model Szekspira. Wszystko, co było w Szekspirze — choć może raczej należałobi powiedzieć: wszystko, co romantycy włożyli w Szekspira, a potem z Szekspira wyjęli — było romantyczne. Albo i tak jeszcze dałoby się to ująć romantycy włożyli w Szekspira i wydobyli z Szekspira to, co najistotniej, najpierwotniej romantyczne — powtórzmy za Mickiewiczem: uczucie, wyobraźnię. wierność duchowi narodowemu, geniusz indywidualny, śmiałość i prawdziwy obraz namiętności — a więc to, co sami z siebie pragnęli wydobyć A uczynili to. bo potrzebowali wielkiego przodka, który byłby wielkim romantykiem.
Musiało więc coś być w Szekspirze — coś najistotniej romantycznego, czyli bliskiego romantykom — co kazało im uczynić go wielkim znawcą człowieczej natury.
Szekspir - i to był trzeci z istotnych powodów romantycznej fascynacji tym barbarzyńcą — był pisarzem wielu uczuć: to, co tragiczne łączył z tym, co śmieszne, to, co wysokie z tym, co niskie, a to, co wielkie z tym. co małe. W Polsce dostrzegł to chyba pierwszy — i z wielką bystrością - Jan Śniadecki i bardzo mu się ta podstawowa podstawowa dla romantyków zasada konstrukcyjna Szekspirowskiej tragedii nic spodobała. W roku 1819 tak bowiem pisał Śniadecki w ..Dzienniku Wileńskim”:
Nic masz w dziełach Szekspira żadnej prawdziwej tragedii, jak to przyznaje sławo) krytyk i wydawca jego dzieł Samuel Johnson, bo we wszystkich prawic wesołość, a częsta gruba i nieprzystojna żartobliwość miesza się do rzeczy tkliwych i okropnych. Są to. jak dziś nazywają, dramy, rodzaj zly i zamiarom sceny przeciwny, gdzie jedno czucie ostał''-1 i zaciera drugie, żadne wrażenie ostać się długo nie może i zdaje się. że autor, co jedną ręką napisał, to drugą maże1'.
Bardzo celnie, trzeba to przyznać, zaatakował Śniadecki lego Szekspira, co stawał się właśnie Szekspirem romantyków. Oponując przeciw łączeniu
■- J. Śniadecki. O pismach klasycznych i romantycznych. Icyt. za:) Watka romantyki^
z klasykami, oprać. S. Kawyn. Wrocław 1960, s. 52. BN I 183.
przeciwnycn sobie uczuć, co — połączone — nawzajem się znoszą, wchodził przecież od razu w samo centrum sporu pomiędzy klasykami ii romantykami i dotykał niezwykle istotnego — może najistotniejszego punktu [w tym sporze: takiego bowiem punktu, w którym była mowa nie tyle już o przekonaniach estetycznych, ile o odczuciach dotyczących samej istoty [życia. Jaki kształt powinno mieć dzieło literackie? Czy powinno być jednolitą całością, czy dziwaczną hybrydą? I jaki kształt powinien przybierać świat przedstawiony w dziele? Czy wieloislny ma to być świat, czy jedną [tylko winien mieć istotę? Kto powiada, że w dziele literackim można żar-tobliwość mieszać do rzeczy tkliwych i okropnych, len słusznie może być podejrzewany o to, że wieloistność życia chce wydobyć na jaw. a więc że wątpi w jedną i tożsamą z sobą istotę życia.
Kajetan Koźmian w liście poetyckim do Franciszka Morawskiego tak ■szydził z romantyków wierzących w hybrydyczność świata:
[.. -1 stargajmy przepisy.
Łączmy węże z ptakami, z jagnięly tygrysy.
Do końskiej szyi ludzką przypinajmy głowę,
Rybę z piękną kobietą spójmy na połowę.
A nad tymi cudami napełnioną kartą Niechaj się gmin zadziwia z gębą wpółrozwartą.
I A skończył ten list Koźmian takim wersem:
Lecz nic Bóg. ale diabeł takich wieszczów stworzył-**.
I Pewnie, że diabeł: bo tylko ludzkim, czyli diabelskim, pomysłem mogły być hybrydy, jako że Bóg w ciągu siedmiu dni stworzenia żadnej hybrydy [nie stworzył. Tak przynajmniej sądził chyba Koźmian, bo romantycy sądzili [jednak inaczej. O czym później powiemy.
Co bardzo się nie podobało Śniadeckiemu i Koźmianowi. to — oczywiście - musiało się podobać romantykom. Mogli zapewne uczynić z Szekspira kogoś innego, a kogo, nie wiemy, bo kogoś, kogo nie uczynili. Ale czy rzeczywiście mogli? No nie, chyba jednak nie. Musieli wybrać z Szekspira to, co właśnie wybrali, i musieli skonstruować sobie takiego Szekspira, jakiego skonstruowali. Musieli mieć Szekspira na swój wzór i podobieństwo. [Chcieli mieć takiego, a nie innego, bo sami tacy byli albo chcieli być.
[1 uczynili z Szekspira — na swój wzór i podobieństwo - poetę tragicznych przeciwieństw i przerażającej dysharmonii. poetę, co postrzega dziwne rozdarcie natury ludzkiej i naturę tę w rozdarciu przedstawia.
Nawet poeta tak przecież łagodny i tak harmonijny jak Kazimierz Brodziński upadł wreszcie na kolana przed rozdartym i dysharmonijnym Szekspirem. Nie miało to szczególnych skutków dla jego twórczości, ale świadectwo [duszy harmonijnej — więc może tylko pozornie harmonijnej? może takiej.
t 14 K. Koźmian, Odpis Franciszkowi Morawskiemu, jenerałowi, na fisi tego o klasykach 1 romantykach, tamże. s. 356-357. 358.