którzy na ś. Ilję do Kijowa przywiozą summę 10,000, powinni patrzeć czy jest co nad rejestr niżowych. Dla tego zakazano mołojcom zaporoźskim mieszkać po dobrach duchownych, ziemskich i dziedzicznych. Wypisani z Niżu, jeżeli nie chcieli wrócić do poddaństwa, mogli się wyprowadzić „i mieszkać tam, gdzie czyja wola.” Osiadli po dobrach królewskich, po miastach ukrain-nych, gdyby się wydarzyła potrzeba, mogli jeszcze i tak stawać rycersko „przeciwko nieprzyjaciołom krzyża świętego przy panach starostach, albo ich namiestnikach.” Rozporządzenie szlachetne, wspaniałomyślne. Rejestr sam się ustanawiał, rzemieślnicy wracali do pracy, wolny człowiek chociaż zbieg z domu, nie tracił swobody, osiadły w miastach ukrainnych był jeszcze kozakiem, mógł bronić ojczyzny. Jednak krzywił się na to Konaszewicz, odwoływał się do dawnych praw i wolności kozaczych, to jest życzył sobie swobody bez kontrolli. Zacny jednak mąż wolę Rzeczypospolitej miał za prawo nie tak, jak inni swawolnicy i doczekał się znów rycerskich czasów pod Chocimem, gdzie licznotysiącowym hufcem dowodził, bo wtedy żadnej liczby nie pilnowano. Rejestr podniesiony był następnie do 5,000 ludzi, (Bibl. Warsz. 1865, tom IV str. 781). Tymczasem komissyje nieustawały, jedne po drugiej; niecierpliwszych, którzy wdzierali się w rejestr, pomimo wszelkich zawarowań rzeczypospolitej, było wielu. Doświadczony, bystro narzeczy spoglądający książę Krzysztof Zbaraźski nie chciał się podjąć komissarstwa w takiej komissyi, bo mówił, że to rzeczy próżne. „Na tę posługę trzeba było jechać, według księcia, jako na największą i najważniejszą wojnę,” bo na kozaków, mówił dalej, „żaden rozkaz ani żadne zobowiązanie nie wpływa, pochopni do swawoli i najazdów zawsze naruszać traktaty będą, znajduje się bowiem dość ludzi nieprzychylnych, mianowicie między popami, którzy podburzać nie przestaną,” (tamże str. 487). Książę chciał inaczej zużytkować niżowych, ale dla tego potrzeba było, żeby rzeczpospolita wydała wojnę Turcyi na śmierć. Nie było innego środka, albo znieść niżowych, albo zapał ich rycerski rozognić do ostatka śmiertelnym bojem z Turcyją. Rzeczpospolita nie mogła się zdobyć na czyn energiczny i żyła dalej półśrodkami, dla tego też w niespokojnościach ciągłych, na pograniczu stępowem. Temci za to piękniej wygląda jej tolerancja, wyrozumiałość, która prawie wychodziła na niedołeztwo. Poskramiała często bunty swawoli, która nie chciała znosić kontrolli i rejestru. Wtenczas kiedy w r. 1625 nastąpił na niżowych hetman Koniecpolski, kozactwa było do 50,000 ludzi i nikt na żaden sposób nie chciał wyjść z rejestru. Kiedy w skutku zwycięztwa hetmańskiego stanęła nowa komissyja nad Niedźwiedziemi Łozami czyli na Kurakowem jeziorze, najciężej było kozakom na dwa punkta pozwolić, t.j. na wydawanie złoczyńców i na ograniczenie rejestru. Wszystkie inne warunki przyjmowano po staremu, jak n. p. posłuszeństwo hetmanom koronnym, nawet regestr, aby tylko nie był mały. Rzeczpospolita pozwalała na 6000. Siła tak wielka, jak SOtysięczne rycerstwo nie mogłaby sic ostać swobodnie w rzeczypospolitej pod rozkazami hetmana, boby sama rządziła sobą, nie poddawałaby się tak łatwo jak chciała, pod inną, nie swoją władzę. Toż w całej Rzeczypospolitej nie było nigdy w Koronie razem i Litwie wojska kwarcianego stałego 50,000 ludzi, dobre to już bardzo były czasy, kiedy siła zbrojna połowy owej liczby dochodziła.Niżowe rycerstwo,chciało więc jakby panować wRzeczypospolitej. Nie myśląc o tern pod Niedźwiedziemi Łozami, z czasem znaczyłoby wszystko. Musiało jednak tym razem przystać na 6,000 ludzi regestru. Zdawało się nawet, że zrozumiało położenie rzeczy, bo przysięgało „z wielką pokorą” narzekało „na swe głupstwo, zgoła i upór, który ich do takiego krwi rozlania i szkód przywiódł;” przyznawało, że „nie masz wojska lepszego nad lackie a potem zaporoźskie.”