167
kowskiemu zachciało się sławy, i choć mu $ rozkazano unikać boju, póki się z Dwer- j miśkim nie złączy z małym swoim oddziałem jj bez jazdy, chciał przejście przez Wisłę usku- s tecznić w obec nieprzyjaciela. I rzejść mu j dozwolono, lecz zaraz natarto na niego. Musiał się bić, mając Wisłę po za sobą. Poniósł klęskę i juz się z Dwernickim po- \ łączyć nie mógł, któren ze swoim oddziałem bez dostatecznej amunicyi poszedł na 1 Wołyń. . i
Teraz posłano mu na pomoc generała ) Chrzanowskiego z innćj strony. Ten przeszedł szczęśliwie pomiędzy oddziały Moskiewskie, lecz przybył za późno. Dwernickiemu zabiegły drogę trzy oddziały y/oj- \ ska Mokiewskiego, które ciągnęły do kró- i . lestwa, pobiwsz}r wprzódy powstanie w głębi Podola. Bił się z niemi z kaźdem z o-sobna parę razy i szedł naprzód, choć brakowało i żywności.
Najkrwawszą bitwę stoczył pod Borem-lem z daleko licznieszym nieprzyjacielem, j Chciał się dostać w miejsce, gdzie las i woda osłonić go mogły od napadu nieprzyjaciela. j
Miejsce to przytykało do granicy Au-stryackićj. Tam chciał parę dni odpocząć L czekać na posiłki. Lecz Moskale nie szanując granic Austryi chcieli go obejść i o-toczyć. ^
Teraz nie zostawało nic innego, jak u-przedzić ich i przejść przez kawałek kraju Austriackiego. Lecz tu pokazała się szczerość sprzyjania Austryackiego. Moskalom, gdy i chcieli otoczyć Polaków nic nie mówiono! j Ale gdy Polacy weszli na ziemię Galicyi, zażądano od nich ze strony Austryackiego j wojska złożenia broni.
Z początku obiecywano im oddać tę broń na granicy Polskićj. Lecz wkrótce inne nadeszły rozkazy. Przeprowadzono oficerów przez całą Galicyę wzdłuż do pro- \ wincyj Niemieckich. Prostych odesłano do Siedmiogrodu, a generała Dwernickiego aż j na granicę Włoch. Zaś broń złożoną od- J dano Moskalom. j
Młyn. Oto przyjaźń! Zapewnie się od- \
tąd nie marzyło Polakom o arcyksięciu na króla!
Stan. Powinni się byli odrazu zmiarkować, czego chce Awstfya i nie łudzić się.
Młyn. A czegóż chciała?
Stan. Osłabienia Moskwy i rozdrażnienia Polaków przeciw Moskalom, aby się tern bezpieczniejszą czuła w posiadaniu Galicyi. Lecz pojmujecie, że gdyby się było Polakom powiodło, skutki byłyby zupełnie inne.
Jasiek. A cóż czy wciąż Skrzynecki spoczywał?
Stan. Nie umiał on zdarzeń przewidzieć i wpłynąć na nie. Ale zdarzenia nim rządziły. Gruchnęła wieść, że Litwini powstali chcąc pomagać' Polsce.
Wkrótce potem po prawój stronie rzeki Narwi pokazały się gwardye Moskiewskie, wojsko wyborowe. Teraz potrzeba było przeszkodzić połączeniu ich z Dybiczem, albo spodziewać się napadu Moskali siłami połączonemi.
Skrzynecki wysłał generała Umińskiego naprzeciw gwardyom. Lecz i Dybiez po-miarkował, że trzeba zatrudnić wojsko Polskie, aby mu w połączeniu się z gwardya-mi nie przeszkadzało.
Przedzieliwszy wojsko na dwie połowy, nacierał naraz z dwóch stron na Polaków. Zdawało się, że przyjdzie do bitwy. Lecz gdy dla dania czasu wojsku Polskiemu, aby się zgromadziło, generał Dębiński opierał się we cztery tysiące dwudziestotysięcz-nój armii, dowodzonej przez samego Dybi-cza — i to czas dłuższy — cofnął się tenże znowu aż do Siedlec.
Skrzynecki poszedł za nim. Lecz nie umiał go do boju przymusić. Stał dni ośm naprzeciw niego, czekając aż go sam Dy-bicz zaczepi.
Pod ten czas przez oficerów od korpusu Dwernickiego, przekradających się z Galicyi napowrót do Polski, nadeszła do Warszawy wiadomość o losie korpusu tego. Rząd słysząc jak o tym nieudanem przedsięwzięciu niekorzystne rozchodziły się wieści, chciał innym bojem i powodzeniem pod-