262 (De)Konstrukcje kobiecości
Kwestia podmiotu feminizmu i dylematy związane z jego obaleniem wiążą się bardzo silnie z problemem pomijania perspektywy pici w dotychczasowej tradycji filozoficznej. Feminizm zrobił wszystko, by ujawnić androcentryczny charakter owego rzekomo neutralnego podmiotu filozofii czy nauki w ogóle (na przykład książka Luce Irigaray Speculum de 1’autre femme). Jednocześnie, włączając problem płci, boryka się z dwojakiego rodzaju wykluczeniem: własnym i tym, który byłby powieleniem błędu napiętnowanego przez niego samego. I choć to pierwsze wykluczenie - perspektywy kobiecej w patriarchacie - nie stanowiło głównego wątku moich wywodów, to starałam się je zaakcentować, pisząc o początkach drugiej fali feminizmu i jego krytyce androcentryczno-ści nauki.
Z wykluczeniem feminizmu jako ruchu czy teorii mamy w zasadzie do czynienia na każdym kroku, szczególnie w naszym kraju. Jednak mimo że temat ten jest wciąż za mało obecny, został już w Polsce podjęty. Podobnie jak problem nieobecności czy niedoceniania kobiet w literaturze, sztuce, filmie. Tu należałoby wspomnieć nazwiska Marii Janion, Grażyny Borkowskiej czy Krystyny Kłosińskiej, uprawiających krytykę feministyczną w teorii i historii literatury. Swoją książką staram się raczej wypełnić lukę dotyczącą filozoficznej krytyki podmiotu, ponieważ uważam, iż refleksja feministyczna powinna rozwijać się w Polsce niejako w dwu kierunkach: pisać o wykluczeniu kobiet czy też feminizmu z głównego nurtu kultury, jak też „składać samokrytykę” z własnych strategii wykluczania.
Celowo wybrałam opisową metodę badawczą - przede wszystkim ze względu na niewystarczającą obecność tej problematyki na łamach polskiej literatury feministycznej. Do nielicznych wyjątków należą tu prace Bożeny Chołuj, dzięki której myśl Judith Butler stała się bardziej znana w kręgach feministycznych już na początku lat dziewięćdziesiątych* Czy też teksty Joanny Bator. Metoda opisowa ma jednak swoje nieuniknione wady. Na Zachodzie dyskusje nad problemem dekonstrukcji podmiotowości feministycznej toczą się już od dawna, problem wykluczenia wydaje się zaś stałym i centralnym wątkiem tych debat. Trudno bez zapoznania polskiego czytelnika z tą problematyką uniknąć opisu pewnych książek i teorii w Polsce znanych bardzo słabo lub wcale, natomiast na Zachodzie znajdujących swoje miejsce w każdym podręczniku do gender studies, a także w wielu antologiach postmodernizmu. Trudno poruszać się w pewnej próżni teoretycznej, a zagadnienia, które opisuję, są na tyle nowe, że niekiedy konieczne staje się dość drobiazgowe ich objaśnienie, jak choćby w wypadku queer tbeory. Konsekwencją tego mogą być pewne powtórzenia w tekście, które usprawiedliwia nieco ich funkcja perswazyjna. W nich często najpełniej uwidacznia się cel mojej pracy - ujawnić to, co ukryte, zakwestionować to, co dotąd było przyjmowane jako „oczywiste”. Odkryć różnicę w samym środku Tego Samego.
Z całą pewnością pewien rodzaj wykluczeń dokonuje się automatycznie. Tak jak trudno zarzucić męskim dyskursom, że zawsze z pełną premedytacją negowały punkt widzenia kobiet, tak samo trudno to czynić pod adresem feminizmu. Chociaż należy podkreślić, że taka „nieświadomość wykluczenia” charakteryzuje raczej początek ruchu feministycznego. Znalezienie grupy odniesienia i wypowiadanie się w jej imieniu bardzo szybko przerodziło się w występowanie w imieniu „wszystkich kobiet”; a to, co było opisowe, stało się często normotwórcze i normatywne, znacznie ograniczając dostęp kobiet nieobjętych przez preferowaną w ruchu definicję, mimo ich jawnych protestów. Nastąpiło odejście od różnicy, dostrzeganej - o czym świadczą teksty Simone de Beauvoir -na początku drugiej fali feminizmu.
Sięgając do pism de Beauvoir, starałam się pokazać, że pierwotne wykluczenie kobiet i uznanie ich za Inne ma źródła ontologiczne. Każde „ja” definiuje się w opozycji do „nie-ja” jako jego negacja; odniesienie do Innego stanowi ontologicz-ny warunek ukonstytuowania się każdej ludzkiej świadomości. Istnieją wielorakie konsekwencje społeczne i ideologicz-