l . f
ZBIGNIEW RASZEWSKĄ . > ’
zio własny, francuski wzór teatru „gminnego”, a jak wszystkie jego odkrycia miało i to ważne następstwa, tak silnie związane z przypuszczalnymi lekturami Słowackiego, że trzeba się nad nimi zatrzymać.4
Chodziło o pewnego rodzaju zabytek, jaki w łatach trzydziestych stanowiła w Paryżu komedia delTarte. Zaniedbana po okresach rozkwitu (w. XVII—XVIII), tuliła się jeszcze na Boulevard du Tempie w małych teatrzykach, którym zezwalano na popisy akrobatyczne i pantomimę. Najważniejsze nazywały się Acrobates i Funambulęs („Linoskoczkowie”). Trzon obydwu zespołów stanowił początkowo potężny klan włoskich komediantów Chiarinich. Pantomimy grano najchętniej w guście ..angielskim”, tzn. podobne do Bożonarodzeniowych rozrywek Londynu. Mimo to Nodier miał prawo uznać Funambulęs za twór swoiście francuski; Komedia delFarte miała świetne tradycje i stałą publiczność na bulwarze. Główny scenarzysta. Laurent. przybył wprawdzie z Londynu, ale był rodowitym Francuzem. Nawet aktorów, Chiarinich, zluzowała po r. 1820 francuska rodzina Deburau. Jeden z tych Deburau, Jean Gaspard (na scenie Baptiste) okazał się tak utalentowany, że w r. 1825 patriarcha Chiarinich — Fćlixe — złożył w jego ręce tradycyjny strój i role Picrrota.. Było to coś w rodzaju abdykacji.* ł
■“ Nodier największy podziw miał właśnie dla Baptysty. W r. 1828 naoisał o nim. że to „aktor naiwny, któremu trzeba tylko wielkiej gaży, powozu i reklamy w gazetach, ażeby wszedł w modę”. Na jego teatr patrzał jak rasowy romantyk. Częściowo słusznie, a częściowo wbrew prawdzie całą twórczość ludową pojmował symbolicznie. Brudna sala przy Boulevard du Tempie wydała mu się teatralną arką przymierza, w której przetrwała mądrość i artyzm dawnych czasów. Rezerwy wykazał tyle, ile zalecał Ticck: zawartość arki uznał za rudę. z której nową sztukę trzeba by wytopić. W 1828 spróbował tego sam. Napisał dla Deburau (co prawda po kryjomu) scenariusz pt. Złoty sen czyli Arlekin i skąpiec, „pantomima angielska w 11 obrazach”. Zastosował w niej fakturę właściwą Funambulęs, ale finezyjnie ją skomponował. Posłużył się symbolami, ale symbolami swojej filozofii. W ten sposób twórczość spontaniczną chciał udoskonalić.*
Dla Słowackiego, który przyjechał do Paryża we wrześniu 1831 r. były lo sprawy nieobce. ..Mamy tu od [nicjajkiego czasu trupę Chiarinich — pisał w r. 1829 z Warszawy — i (sztukjmistrza Bosko. Oba te widowiska bardzo mi Wilno przypominają i mile czynią wrażenie”. Istotnie, po abdykacji w Funambulęs zespól Feliksa Chiarinicgo przeniósł się w 1825 do konkurencyjnych Acrobates. po czym ruszył w podróż po Europie. Słowacki zobaczył ęo w Wilnie prawdopodobnie już w 1826, a później w kwietniu i w maju 1827 r. W maju 1828 mógł przeczytać w Kurierze Litewskim, żc Feliks zadziwił stolicę Polski przedstawiając „zatłoczonej” sali w_Pałacu Saskim ,.T> różnych charakterów komicznych”. Wreszcie we wrześniu 1829 zobaczył go znowu w Teatrze Narodowym w Warszawie.
Z liczby mnogiej użytej w liście wynikałoby, że widział co najmniej kilka pantomim, a najprawdopodobniej wszystkie, bo w Warszawie bardzo -*ię podobały. Na-wet muzykę do nich wydano drukiem i zachwalano w gazetach jako najmodniejszą. śpiewaną i graną tak chętnie, jak kuplety z wodewilów czy arie operowe.7
Szczegół ciekawy, bo Chiarini wystawił w Warszawie dwukrotnie Złoty sen. Kto wie, może lepiej poinformowani warszawiacy orientowali się. że chodzi o scenariusz Karola Nodier? W Teatrze Narodowym ciągle jeszcze grano jego Upiora, utwór, który zapoczątkował dzieje francuskiego preromantyzmu. a wystawiony
•V Wilnie oddziałał zdaje się na II część Dziadów. Orientowali się zresztą czy nie, rja Słowackim ta pantomima mogła miłe uczynić wrażenie. Była lo historia „lc-wantyńska" o skarbie znalezionym na pustyni i jego fatalnym oddziaływaniu na znalazców: biednego drwala, przemądrzałego fakira, przewrotnego paJestranta i zbója. Wszyscy położyli się spać w pobliżu skarbu i zatruli się wyziewami drzewa. pod którym właściwy znalazca — jaszczurka — ułożyła klejnoty.
Czy i kiedy zechciał Słowaoki odnowić mile wspomnienia z Wilna i z Warszawy. tego na pewno nie wiemy. Wiemy tylko jedno: jest niepodobieństwem, żeby przeoczył w Paryżu gwałtownie wzrastające zainteresowanie dla teatru ..ludowego”. Podczas pierwszych miesięcy jego pobytu w Paryżu Funambulęs nie były cszcz.* w modzie. Nodier zazwyczaj prowokował bitwy, które wygrywał za niego eto inny. W r. 1828 mówiło się o jego pomysłach, później o nich zapomniano. Na-omiast idea zyskiwała zwolenników. Komedię dell'arte należało znać i w r. 1831 do najlepszego tonu należało już cytowanie Gozziego. Philarete Chasles robił to nawet w sposób dosyć ryzykowny. Np. po premierze melodramatu La Heine dTspnyne (5X11831) oświadczył, że tylko poetyka Gozziego mogłaby usprawiedliwić taką piramidę nieprawdopodobieństw. Komedia delTarte nadaje poetycki urok nawet historii Pantalona, który został królem, czy też przygodom Jąkały, który usadowił się na kuchni niby na tronie dzierżąc berło z makaronu. Była to ironia dotkliwa. Chodziło o Comedie Franęaise. która nie przywykła do tego, żeby jej zalecać metody komedii dell’arte. (I to w Journal des Debats.) W atmosferze teatralnej zanosiło się na burzę.8
Piorun strzelił 9 listopada 1831 r. Tego dnia Jules Janin ogłosił w Journal des Debats szczegółową biografię Pierrota. Właściwa biografia zaczynała się od Słów: „Największy artysta naszej epoki, Jean Gaspard Deburau, urodził się w Ncukolin w Czechach, 31 lipca 1796 r.*\ V/ tym samym miesiącu felieton ukazał się jako wykwintna książeczka \v. 25 egzemplarzach, które autor rozda! swoim przyjaciołom. W Paryżu zawrzało.
Na długo. Jeszcze w wiele lat później autora przezywano GilJcs Janin (Gilles. to podobnie jak Pierrol tradycyjna postać teatru jarmarcznego), albo cieszono się obłudnic z biografii Pierrota napisanej przez Pajaca. Janin odpowiadał, że przecież całe życie jest karnawałem, w którym lada kiep bywa wysłuchany. Romantycy poparli go z entuzjazmem. W 1832 wznowiono jego książkę powiększoną • w większym nakładzie. Trzecie wydanie ukazało się niemal jednocześnie w Brukseli. W Paryżu niejaki Ambs-Dale wydał od razu drugą książeczkę pt. Deburou. Mała historia wielkiego aktora, z zawołaniem: „Wielki człowiek należy do całej ludzkości”. Dwa wydania po 2 000 egzemplarzy natychmiast rozkupiono.8
Ośrodkiem zainteresowania pozostała oczywiście książka Jules Janin. Nawet jej podtytuł był prowokujący: Histoire du Theatre a quatre sous pour faire suitę i lhistoirc du Thćatre Franęais. We wstępie autor oznajmił: „Teatr pojęty tak. jak pojmowaliśmy. go w w. XVII. jest martwy”. „Nie ma już Comedie Franęaise. są tylko Funambulęs”.• Nastały złote czasy teatrzyku. Wprawdzie na widowni panował podobno nieznośny fetor, jednak najwytworniejsi paryżanie woleli zatykać nosy,.-byle tylko zobaczyć największego artystę swojej epoki. George Sand zaprosiła- go nawet do salonu. Dyskutowano. W jesieni 1832 oliwy do ognia dolał proces Deburau i jego kochanki o prawo do wychowywania ich dzieci. Wrogowi* ,.księcia; krytyków” zalamair ręce nad tą otchłanią niemoralności. w którą kazano spojrzeć Paryżowi.10
i