6 KRZYSZTOF DOROSZ
zniewolenia, które dziś nazwalibyśmy pewnie totalitaryzmem. Takim utożsamieniem byl również w pewnej mierze komunizm, ponieważ jego teoria i praktyka oznaczały! rząd nie tylko dał, lecz również dusz. Ale groźba utożsamień'a, czy choćby.przemieszania, władzy duchowej i świeckiej nie ogamca utraty..c^o^^^ejwolnóśd. W grę wchodzi
także najwyższe duchowe dobro człowieka, tru3yćyjniezwane zbawieniem. Kontuzja- porządku "duchowego i śwecldegd"łatwo powód uje idolatrię, czyli reU^jn^^prację rzecz^stośa wdzialnej i dotykalnej, a mówiąc językiem łwdiriej ąbstra^jnpii -'immanentyzację tego, co transcehdent-ne. Idolatria zaś nie tylko zagradza człowiekowi drogę do prawdziwego Boga, ale wydaje gó na łaskę i mełaikę sił^ktore.trudno określić mianem innym niż „demomcżne”. ' " —
—Zgubne wpływy idolatrii znane są niejednej religii, chrześdjaństwo natomiast wydaje się stosunkowo mało na nie odporne ze względu na Wrielenie. Inkamacja logosu jest bądź co bądź zaprzeczeniem radykalnej transcendencji Bóstwa: daje nam Boga „widzialnego” i otwiera możliwość przebóstwienia człowieka. Tym samym-iednak ułatwia pokusę jego ubóstwienia i pomieszania- transcendencji z immanencją.'-Jak- więc odróżnić obecność Boga w świecie,'która jest łaską niebios, od bałwochwalstwa, które jest buntem ziemi? Jak uniknąć niebezpieczeństwa chrześcijańskiej idolatrii, która oddaję cześć" Jezusowi-cudotwórcy, odwracając się od tajemnicy „Tego, któiyjęst”? Jak zapobiec adoracji człowieka , kosztem B oga? jąk~ ócąlicTego su we renn ość? —1------'
2Ttymi pytaniami zmagała się tradycja protestancka, która bardziej niż inne nurty chrześcijaństwa przeciwstawiała się idolatrii i która narodziła się z protestu p zeciwko absolutyzagLwlądzy duchowej, zbyt łatwo nadającej boskie atrybuty rzeczywistości czysto ludżkiej-i ziemskiej. Protestantyzm bowiem, przynajmniej w początkach swego istnienia, postawił na prymat i-suwerenność Boga, na wiarę, skierowaną nie ku_chrześcijaństwu, lecz ku Bogiii, Tę wiarę przedwstaWiałwśźelkiej-idołatni, która w centrum naszych duchowych aspiracji pragnęłaby umieścić nie Boga, lecz pobożność, instytucjęreligijną, czy moralne prawo.'ZTpomoćą tej "wiary, wbrew stałym antropocentrycznym pokusom człowieka, pragnął odsłonić skończoność i względność ludzkiej wiedzy i ludzkich ideałów, odsłonić wyobcowanie humanum od diyinum, czyli grzech, ale nade ..wszystko odsłonić Boga.2
Ta wiara nie ogranicza się zresztą do protestantyzmu, lecz jest po prostu wiarą chrześcijańską. Protestantyzm jedynie zaakcentował istniejącą w niej od samego początku głęboką świadomość radykalnej suwerenności Boga. Ta świadomość nie jest bynajmniej obcalnńym tradycjom; jest tylko w ich hierarchii ważności inaczej postawiona i sięga do nieco innych pojęć r symbo Protestantyzm odwołuje~’się ćhętme dó~ teologu krzyża, prawosławie natomiast do teologu negatywnej, zwanej apofatyczną.Ta przeniknięta poczuciem tajemnicy teologia poszukuje Boga w ciemności i wzywa swoich adeptów do porzucenia wszelkich stworzonych na ziemi Jego wizerunków. Jest więc klasyczną, znaną również z innych religii, via negationis. W katolicyzmie ten nurt reprezentuje mistyka takich choćby mistrzów teologii duchowej jak Eckhart, Mikołaj z Kuzy lub św. Jan od Krzyża, w szerszym zaś wymiarżeTeprezentuje go życie zakonne czy postać Marii' służebnicy Pańskiej. Zarówno klasztor, jak i Matka Boża są symbolami całkowitej wierności Bogu - w czystości wobec świata i rezygnacji z jego pokus i bogactw. Ta wierność podobna jest wierności, która doprowadziła Jezusa do ciemności i pustki Krzyża, a potem do Zmartwychwstania.
Via negationis prawosławia czy katolicyzmu, protestancka theologia crucis są duchowymi drogowskazami,- które^ośtrzegają nas przed pokładaniem zbytniego zaufania w naszych obrazach Boga; są a farmacją Jego tajemnicy i transcendencji~Paul~Tillich7‘ wybitny~teblog protestancki - którego obieram w tym eseju na przewodnika - niestrudzenie bronił tajemnicy i transcendencji Boga, opierając swoją obronę na zasadzie, którą nazywał protestancką. Na czym polega ta zasada?
Otóż jest to protest przeciwko fałszywym absolutom: protest „garówno ludzki, jak j boski” przedwko.absolutystycznym roszczeniom rzeczywistości względnej i ograniczonej. Zasadzie protestanckiej nieopize-się nic: ani religia, ani kultura,~anf władzaT pólityćznaf “sądzi ona wszelkie twory człowieka;- nie wyłączając tych, klóre nadały .sobie miano .„protestanckich”.3 Tillich podkreśli, że zasada protestancka, jako zasada krytyczna i samokrytyczna, nie ogranicza się ani do Kościołów reformacji, ani do żadnych innych.4 Jest to zasada powszechna, obecna w sercu każdej prawdziwej religii. W centruijLŻyaa religijnego bowiem jest nie wiara, nie doświadczenie mistyczne,<^ni^ I^śdó},linie doktfynar~nie"hturgia, nie teologi ariecz Bóg. pb^Niego^ieży wszelka inicjatywa, do Niego należy władza nad wśzeTlanii ludzkimi poczynaniami. Dlatego właśnie „Chrystus jest Panem” i dlatego kolana wolno nam zginać tylko przed Bogiem.
• Deus absconditus
„Bóg nie istnieje - twierdzi Tillich. - Jest bytem samym w sobie, poza esencją i egzystencją. Twierdzić, że Bóg istnieje to tyle, co przeczyć Jego rzeczywistości.”5 Dziwne to słowa, zważywszy, że wyszły spod pióra chrześcijańskiego teologa. Ale zdziwienie mija po uważnym zapoznaniu się z wywodami Tillicha. Nie atakuje on bowiem Boga, lecz przeciwnie: broni Go przed _utożsamieniem z przedmiotem czy istotą, z czymś, co mogłoby 3 1
Zob. Paul Tillich, Systematic Theology, London: SCM Press, 1978, Ł III, s. 245. Warto w tym kontekście przytoczyć słowa Stanisława Opięli SJ: „Kościół jako całość i każdy wierzący w stosunku do siebie powinien być samokrytyczny. Wynika to już z samej wiary. Absolut, w który wierzymy, absolut Boga podaje w wątpliwość wszystkie formy czasowe. Coś, co nie jest absolutem, automatycznie powinno tyć poddawane krytyce nic dlatego, żeby krytykować, ale żeby się zbliżać do ideału". ( „Przegląd Powszechny”, 7- 8 , 198',’, s. 28).
5 Systematic Theology, op.dt., 1.1, s. 205.
Zob. John Dillenberger Claudi. WdcŁ, Protestant Christicmity, New York: Charles Scribner’s Soł 1954 272
5 Zob. Paul Tillich, The Protestant Era, The University of Chicago Press, 1957, s.163.