108 II- Problem teorii gatunków mc-v*
1.1. Waga nazewnictwa potocznego
Sądzę, że jednym ze szczególnie owocnych sposobów badania aktć» i gatunków mowy właściwych pewnej kulturze jest skupienie się na i a. nazwach potocznych, to jest na specjalnych słowach, w których zawiera sią obraz najbardziej kulturowo istotnych „form mowy” (por. Goffman 1981' Nie znaczy to bynajmniej, że wszystkie „gry językowe” (por. WittgensreT 1953) spotykane w danej kulturze będą miały swe własne nazwy. Nienini;. wydaje się, iż gry językowe posiadające swoje nazwy są ważniejsze w elanę; kulturze od tych, które ich nie mają.
Według Gumperza (1972: 17) „członkowie wszystkich społeczeństw posiadają pewne utarte sposoby porozumiewania się, które postrzega;,, jako odrębne całości, odmienne od innych typów dyskursu, cechując* się specjalnymi regułami mowy i zachowań niewerbalnych”. Co istotni „te sposoby porozumiewania się często posiadają swoje własne nazwy" (1972: 17). Tak więc „jedną z dobrych etnograficznych technik służących do zrozumienia wydarzeń słownych jest analiza słów nazywających je" (Hymes 1992: 110).
1.2. Dwa sposoby badania
Gatunki mowy charakterystyczne dla danej kultury są opisywane zwykle dwoma sposobami: z zewnątrz bądź od wewnątrz. Jeżeli są one opisywane z zewnątrz, badacze skupiają się na problemach takich jak „pytanii w języku eskimoskim”, „rozkazy w języku zuluskim” czy „błogosławieństwa i obelgi w języku jakuckim”. .Jeżeli studiowane są od wewnątrz, czytamy wówczas o takich gatunkach, jak namakke, sunmakke, kormakke w Cu-na, lub rapping i capping w Black English (por. Sherzer 1974; Abraham; 1970).
Niebezpieczeństwa pierwszego sposobu wydają się być oczywiste. Angielskie słowa, takie jak guestion (pytanie], command [rozkaz) lub blessinę [błogosławieństwo], odnoszą się do pojęć zależnych od języka. Tworzą or.e angielską taksonomię potoczną, która jak wszystkie taksonomie potoczne jest zdeterminowana kulturowo. Spojrzenie na repertuar nieangielskich gatunków mowy poprzez pryzmat angielskich pojęć potocznych, niesie ryzyko opisu wykrzywionego, etnocentrycznego.
Z drugiej strony, jeżeli opisuje się gatunki mowy właściwe danej kulturze od wewnątrz, przy użyciu pojęć, takich jak namakke. lub rapping, rezultaty mogą wprawdzie być wolne od etnocentrycznego skrzywienia, lecz mogą być trudne do zrozumienia dla osób z zewnątrz. Oczywiście prace Sherzera (1974) czy Abrahamsa (1970) czynią wiele, aby wyjaśnić znaczę-
Anna Wierzbicka, Akty i yaLunki mowy w różnych językach i kulturach 109
'itr.. ..silę illokucyjną” omawianych gatunków, lecz fakt, że owe wyjaśnienia •Trwjniują formę długich studiów i nigdy nie są wieńczone zwięzłymi i intu-,r.:e zrozumiałymi formulami, stanowi, jak sądzę, poważną przeszkodę >:h rzeczywistego zrozumienia.
To samo dotyczy również pierwszego sposobu badania. Autorzy prac, ^i:h jak „pytania w języku eskimoskim”, „rozkazy w języku zuluskim” reż „obelgi w Black English”, często sami podkreślają, iż akty bądź ■r i.rtmki mowy, o które chodzi, nie są faktycznie pytaniami, rozkazami obelgami w naszym rozumieniu tego słowa i że używają terminów cirielskich wyłącznie dla wygody. Sądzę jednak, że ponieważ wyjaśnienia rio. czym te gatunki faktycznie są, również przyjmują formę długich «uiiów, nic zakończonych krótką i intuicyjnie zrozumiałą formulą (inną f_z najbliższy termin angielski), czytelnikowi jest bardzo trudno uchwycić :ch kulturowo specyficzną naturę.
Moim zdaniem musimy zdać sobie sprawę z dwóch rzeczy: po pierwsze : :c-go, że potoczne nazwy aktów i gatunków mowy są zależne od kultury tianowią ważną podstawę do zrozumienia konwencji porozumiewania się : 3rakterystycznych dla danego społeczeństwa, po wtóre' z togo, że dla :-r':nego wykorzystania tego źródła musimy przeprowadzić szczegółową ij.alizę semantyczną tych nazw i przedstawić jej rezultaty w niezależnym :T kultury inetajązyku semantycznym. Searle twierdził, że:
Akty illokucyjne są, by tak rzec, naturalnymi rodzajami pojęciowymi i nie powinniśmy przypuszczać, że czasowniki naszego potocznego języka dzielą pole pojęciowe aktów illokucyjnych zgodnie z jego rzeczywistą, «obiektywną», strukturą, tak samo jak nie powinniśmy sądzić, że wyrażenia nazywające i opisujące rośliny i zwierzęta w języku potocznym ściśle odpowiadają naturalnym rodzajom biologicznym (Searle 1979: 1X-X).
Należy jednak zauważyć, że kiedy filozofowie języka dyskutują o takich .-.krach illokucyjnych jak promise [obietnica] (patrz: Searle 1909: 54-71), "Sipiesi [prośba] czy order [rozkaz] (patrz: Searle 1979: 3), nie mówią oni ;• żadnych niezależnych od języka „rodzajach naturalnych”. Dyskutują kompleksach prostych składników znaczeniowych, które zostały wybrane 2 ogromnego zasobu elementów funkcjonujących w porozumiewaniu się pomiędzy ludźmi i połączone w pojęcia właściwe językowi angielskiemu.
Wydaje się dość oczywiste, że takie mniej lub bardziej rytualne akty mowy jak chrzest, egzorcyzm czy też rozgrzeszenie nie mogą być rozpatrywane jako niezależne od kultury rodzaje naturalne, analogiczne du biologicznych rodzajów naturalnych. Jest jednak złudzeniem myśleć, że takie ..llierytualne” akty mowy, jak obietnica, rozkaz czy ostrzeżenie są w mniejszym stopniu zależne od kultury (por. Rosaldo 1982; Yerschueron 1985).