41. Śniadanie
Sokole Oko był złośliwy w stosunku do młodszych kolegów, dokuczał im i bił ich. Właśnie pobił młodszego kolegę Czarnego Żbika i odebrał mu śniadanie. Sokole Oko nieraz sam nie miał śniadania, bo jego ojciec chorował.
Szybki Tygrys bardzo lubił chodzić na spacer. W lecie zwykle szedł w pewne miejsce, gdzie były piękne poziomki. Któregoś dnia zamiast iść do lasu na poziomki, musiał pomagać kolegom w sadzeniu kukurydzy. W czasie gdy koledzy pracowali, on chciał się wymknąć do lasu.
Któregoś dnia Sokole Oko spadł z drzewa i złamał nogę. Zdjęto mu już gips, ale źle chodził, biegać nie mógł — groziło mu kalectwo. Jedni koledzy współczuli mu i mówili do siebie, że pewnie nie będzie się ścigał w zawodach, a inni, że i na wycieczki pewnie nie pójdzie. Czarny Żbik roześmiał się kiedyś, jak zobaczył Sokole Oko idącego i zaczął wołać za nim: „Kuternoga!”.
Chłopcy umówili się z kolegami ze szczepu Apaczów, że będą się bawić w zabawę, która miała polegać na tym, że każda grupa pilnuje swoich szałasów, a wygrywa ta, która pierwsza znajdzie się w szałasach drugiego szczepu. Chłopcy cały dzień budowali szałasy. Na drugi dzień rano okazało się, że szałas Bystrego Sokoła jest zniszczony. Chłopcy odbudowali szałas i schowali się za drzewami, obserwując, co się będzie działo. W pewnej chwili na polance zjawił się Czarny Żbik. Podszedł do Szałasu Bystrego Sokoła i zaczął go burzyć.
Szybki Tygrys był dyżurnym. W szkole Nawahów do dyżurnych należało też zamiatanie klasy. Tego dnia Unkas przyniósł do szkoły cukierki. Częstował nimi kolegów. Okazało się, że wielu chłopców rzucało papierki na podłogę. Kiedy Szybki Tygrys to zobaczył, podszedł do Unkasa i powiedział: „Zrób coś z tymi papierkami”. Unkas roześmiał się i powiedział: „Ani mi się śni, ja nie rzucałem, niech zbierają ci, którzy rzucali”. Nikt się nie przyznał. Szybki Tygrys był bardzo zdenerwowany, bo przed chwilą skończył zamiatać klasę, a i Unkas był zły, że Szybki Tygrys ma do niego pretensje, a przecież on nic złego nie zrobił, tylko częstował kolegów.
Chłopcy grali kiedyś w taką grę, która polegała na podrzucaniu do góry kamyków i łapaniu ich. Wygrywał ten, który złapał najwięcej kamieni. Szybki Tygrys wygrywał bardzo często. Unkasowi zdawało się, że Szybki Tygrys oszukuje i kiedy rzuca kamienie do góry, zatrzymuje sobie w ręku jeden albo dwa. Sprawdzenie tego było prawie niemożliwe, bo podrzucanie i łapanie musiało odbywać się bardzo szybko. Jedni chłopcy mówili, że on oszukuje, a inni, że gra uczciwie. Szybki Tygrys był tym bardzo zdenerwowany, bo nie oszukiwał, a udowodnić tego nie mógł.
Sokole Oko przyszedł kiedyś na miejsce, gdzie się spotykali z kolegami i nie zastał ich. Z daleka widać było łódź, na której odpłynęli.
Bystry Sokół bardzo chciał nauczyć się jeździć na wrotkach. Nie miał jednak własnych wrotek. Czarny Żbik, który mieszkał
163