*
r188 Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy i to.
I Próba psychologicmej interpretacji dogmatu o Trójcy iw, 189
I
logiczne uzasadnienie takiego poglądu opiera się na tym, że myślenie, które pierwotnie zależy od samoobjawienia się nieświadomości, odczuwane jest jako przejaw instancji pozaświad ornej. Człowiek pierwotny przyjmuje myślenie biernie, a i my pewne szczególnie dobre pomysły odczuwamy jeszcze jako „natchnienia” (inspiracje). Jeśli jednak myśli, a w szczególności sądy i poznania, nieświadoma aktywność przekazuje świadomości, to C2ęsto uwidacznia się przy tym działanie archetypu postaci żeńskiej, a mianowicie ani my, matki-kochanki. Wydaje się wówczas, że mamy do czynienia z inspiracją ze strony matki czy kochanki, {emme inspiratńce. Stąd też Duch św. skłonny byłby swój rodzaj nijaki {to pnettma) zamienić na żeński. (Zresztą hebrajskie słowo na określenie ducha: mach, jest przeważnie rodzaju żeńskiego.) Duch św. i Logos zlewają się w gnostyckim pojęciu sophia (mądrość), jak również w pojęciu sapientia, które występuje w średniowiecznej filozofii przyrody; o niq to powiada się: „In gremio matris sedet sapientia patris” —• „Na łonie Matki spoczywa mądrość Ojca” Te psychologiczne powiązania ułatwiają interpretację Ducha św. jako Matki, ale o tyle nie przyczyniają się do zrozumienia postaci Ducha św., że nie można pojąć, dlaczego Matka miałaby być owym „Trzecim”, skoro raczej powinna przecież być „Drugim”.
Ponieważ Duch św. jest hiposta2ą „żyda”, ustanowioną na drodze refleksji, przeto pojawia się — dzięki swej szczególnej istocie — jako odrębny, a nawet niewspółmierny czynnik trzeci, który właśnie przez swój specyficzny charakter dowodzi, że nic jest ani kompromisem, ani po prostu dodatkiem w ramach triady, lecz owym — logicznie rzecz biorąc nieoczekiwanym — usunięciem napięcia między Ojcem n Synem. Fakt, żc właśnie proces ludzkiej refleksji jest tym, co w irracjonalny sposób daje początek pośredniczącemu czynnikowi trzeciemu, wynika z natury dramatu zbawienia, w którym bóstwo zstępuje w sferę ludzką, a człowiek osiąga dzięki temu sferę boską.
Myśl krążąca wokół Trójcy św., czyli myślenie trynitame, wy-
wodzi się z Ducha św. o tyle, że w zasadzie nie chodzi oj 1 o zwykłe wymyślanie czegoś, lecz o dawanie wyrazu niezmierzonemu procesowi psychicznemu. Działające tu siły popędowe nie stanowią motywów świadomych, lecz wynikają z procesu historycznego, który z kolei ma swe korzenie w owych demnych przesłankach psychicznych, jakie trudno określić lepiej i krócej niż za pomocą terminu „przejścia od Ojca do Syna”, od jedności | do dwójcy, od stanu bezrefleksyjnego do krytyki. Ponieważ w myśleniu t rynka mym brakuje motywów osobowych, a jego siłą poruszającą są bezosobowe kolektywne stany psychiczne, wyraża ono przewyższającą osobowe potrzeby duchowe konieczność właściwą duszy nieświadomej. Stąd przy i pomocy myślenia ludzkiego wyłonił się symbol trynitamy, którego | przeznaczeniem było służyć odpowiadającej przełomowi epok przemianie psychicznej jako zbawcza formuła wyrażająca całość.
: Od dawien dawna człowiek odczuwał przejawy nie chcianej
1 przezeń i nie wywołanej aktywnośd psychicznej jako demoniczne,
; boskie lub jako „święte”, zbawiające i przynoszące mu pełnię, i Wyobrażenia Boga, podobnie jak wszystkie obrazy wyłaniające się z nieświadomości, zachowują się w istocie kompensacyjnie,
! czyli uzupełniają aktualny ogólny nastrój czy postawę człowieka, jako że dopiero dzięki ich pojawieniu się człowiek uzyskuje psy- ^ i chiczną całość. „Człowiek ograniczony wyłącznie do swojej ^świadomości”, tzn. „człowiek-ego”, jest fragmentem, ponieważ egzy-j stujc on jakby niezależnie od nieświadomości. Im bardziej jednak j jest oddzielony od nieświadomości, tym potężniejsze jej postacie j przeciwstawiają się jego świadomości; jeśli nie w formie postaci boskich, to w bardziej nieprzychylnej formie stanów opętania („obsesji”) i chorobliwych afektów u. Bogowie są personifi-
n W rozdziale De cxorcizandis obstssis a daetnonio Rytuału Rzymskiego stany opętania są wyraźnie oddzielone od stanów chorobowych. Powiada się tam, że egzorcysta powinien znać objawy pozwalające od-j różnić opętanego (obsersm) od tych, „ęui vel aira bile, vćl morbo
alięno laborant” (którzy cierpią na melancholię albo inną jakąś cho-
i!
190
Próba psychologicznej interpretacji dogmatu' o Trójcy sta. • Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy i w.
191
/kacjami treści nieświadomych, albowiem objawiają się bez naszego udziału, wskutek nieświadomej aktywności psychicznej ir\ Taki charakter miało myślenie trynitame i jego głębia namiętności, która nas, późnych potomków, wprawia w naiwne zdumienie. Na razie już — lub jeszcze — nie wiemy, jakie głębie duszy i w jakim stopniu wzburzy wielki przełom epok. Dlatego wydaje się, że Duch św. jest już czymś przebrzmiałym: przeminął nie znalazłszy tej odpowiedzi, której domagało się pytanie, jakie skierował do ludzkości.
PROBLEM CZWÓRCY 1. Idea czwórcy
Tjmajos, w którym znajdujemy pierwszą filozoficzną formułę triadyczną na wyrażenie obrazu Boga, zaczyna się od złowieszczego pytania: „Jeden, dwóch, trzech. A czwarty z towarzystwa...
robę). Do kryteriów opętania należą: „sgnota lingua loqui pluńbtis ver-bis vel loąuentem intelligerc; distantia et occulta patefaccre; vires sttpra aetaiis sett conditiotiis ttaturam ostcttdere et id genus aliaf* (posługiwać się wielu słowami z obcego języka lub mówiącego takim językiem rozumieć; rzeczy dalekie i utajone odkrywać; wykazywać siłę niewspółmierną do wieku lub warunków i inne). Kryteria te mają zasadniczo charakter para psychologiczny. Dlatego też kościelne pojęcie opętania obejmuje jedynie najrzadsze przypadki, podczas gdy ja posługuję się nim w o wieje szerszym zakresie, w zastosowaniu do często występującego symptomu psychicznego: każdy względnie autonomiczny kompleks, który nic podporządkowuje ilę ftwiadomej woli, proporcjonalnie do awc) samodzielności działa obsesyjnie m świadomość ł ognmlczu Jej wolność. Co do kościelnego rozróżnienia między chorobą a obsesją por. Jos. de Ton-qućdcc: Lcs maladies ncrt>atses o u mentole$ ct łes majiifcstotwłts dia-boliąues, Paris 1938.
Kaz po raz spotykam się x błędnym twierdzeniem, żc psychologiczne rozważaniA czy wyjaśnienia czynią z Boga jedynie zjawisko psychologiczne. Tymczasem nie chodzi tu o linga, lecz o wyobrażenia
gdzie?” 1 2 3 Pytanie to, jak wiadonuv podejmuje Faust w scenie z Kabirami:
Trzech my z sobą zabrali,
Czwarty nie chciał Iść dalej.
Powiedział, że — mówiąc ściśle —
Sam musi za wszystkich myśleć.2
Kiedy Goethe powiada, że czwarty to ten, co „sam musi za wszystkich myśleć”, podejrzewamy, że czwartym jest myślenie Goethego 4. Kabiry to właściwie tajemnicze siły twórcze, gnomy, które pracują pod ziemią, tj. subliminalnie, i podsuwają nam szczęśliwe „pomysły”, ale jako koboldy płatają również wszelkiego rodzaju figle nie pozwalając nam przypomnieć sobie i spożytkować imion i dat, które „przecież mamy na końcu języka”. Troszczą się one o to wszystko, czym nie zajęła się świadomość i funkcje psychiczne znajdujące się w jej dyspozycji. Skoro świadomość może korzystać z tych funkcji tylko dlatego, że są one przystosowane do świata zewnętrznego, to wynika stąd, iż funkcji nieświadomej, a więc autonomicznej, nie wykorzystuje ona lub nie może wykorzystać dlatego, że ta z kolei jest do tego świata nieprzystosowana. Ze zrozumiałych względów preferujemy na ogół funkcje zróżnicowane lub dające się zróżnicować, natomiast tzw. funkcję niższą zaniedbujemy lub zgoła' tłumimy, gdyż jest zbyt dotkliwie nieprzystosowana. W istocie przejawia ona niezwykle silną skłonność do infantylizmu, ordynarności, prymitywizmu i archaiczności. Dlatego też człowiek szanujący się będzie
mim
ó Tłogu, jnk to ciągle pod kr ck In m. Istnieją przecież ludzie, którzy mnją lukłc wyobrażeniu 1 wytwnr/aji) sobie obniży Bogn, a Jedne I drugie najeżą właśnie do psychologii,
Przeł. W. Witwicki, Warszawa 1951, s. 11 (przyp. tłum.).
Qzm n, afct II, wyd, cyc., t. 389, (przyp. dum.).
1 „Uczucie to wszysiko;
Miano to dźwięk i dym...”
Faust, cz. I, Ogród Marty, tamże, s. 197.