170
Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójek- sta.
Próba 'psychologiczny} interpretacji dogmatu 'o Trójcy sta.
171
m
Ojca zwracając sic wstecz/ ale królestwo to utracono ostatecznie, albowiem dokonało się już nieodwracalne wzbogacenie i usamodzielnienie’się ludzkiej świadomości. Zmiana ta. oddaliła ludzi od świata Ojca i oro teraz rozpoczął się świat Syna'z jego.boskim dramatem zbawienia i kultową opowieścią o rzeczach, których Bóg-człowiek dokonał w czasie pobytu na ziemi7, Otóż życie Boga-człowicka odsłania rzeczy, których w Ojcu jako Jedynym żadną miarą nie można było poznać. Albowiem Ojciec jako pierwotna Jedność był czymś nieokreślonym i nie dającym się określić i we właściwym znaczeniu tego słowa nie mógł jeszcze być „Ojcem” ani nie mógł być tak nazywany. Jednakże przez swą inkamaęję w Synu stał się „Ojcem”,1 2 3 4 5 a zatem kimś określonym i dającym się. określić. Przez to, że stał się Ojcem i człowiekiem, objawia w sferze ludzkiej tajemnicę swej boskości.
. Jednym z jego objawień jest Duch św., który Jako istota wyprzedzająca świat swym istnieniem jest wprawdzie • wieczny, ale pojawia się w tym święcie, poniekąd empirycznie, dopiero wtedy, kiedy Chrystus opuścił już ziemską widownię. Będzie on dla uczniów — jeśli można tak powiedzieć -— rym, czym uprzednio był Chrystus, Udzieli im pełni mocy, by mogli czynić dzieła, które być może są jeszcze większe od dzieł Syna (Jan, XIV, 12). Duch św. jest postacią, która równoważnie zastępuje Chrystusa i mniej więcej odpowiada temu, co Chrystus otrzymał od Ojca. Od Ojca pochodzi Syn, a obu wspólna jest żywotna działalność Ducha św., którego, zgodnie z chrześcijańską definicją, wytchnęli obaj. Ponieważ Duch św. jest trzecim czynnikiem, wspólnym Ojcu i Synowi, oznacza on usunięcie dwoistości, „wątpliwości” w Synu. Jest on właściwie owym Trzecim, który dopełnia Trójcę i tym samym znowu przywraca jedność. W istocie dopiero w Duchu Św. osiąga szczyt rozwój Jednego, dokonujący się. od momentu, kiedy jako Ojciec przeciwstawił się on Synowi. Zstąpienie w ludzkie ciało samo w sobie oznacza stanie się kimś innym, przeciwstawienie się -sobie?śamemu. Od tej chwili jest4 ich dwóch — „JccJen” i „Inny” “ c6. oznacza.pewne napięcie®. Realizuje się ono w bolesnym losie- Syna®, a w. końcu w jego wyznaniu, ż^ został opuszczony precz :Boga (Mat. XXVII, 46).
• Duch św. jest wprawdzie rodzicielem Syna (Mat I, 18), ale jako. Paraklet-jeit. zarazem spuścizną pó nim. Kontynuuje on dzieło zbawienia6 w wiciu, ponieważ-zstępuje na tych, którzy odpowiadają boskiemu wyborowi. Tym samym P ar a ki e t, ja4 ko z -jednej stronyp o s t a ć -w i e ń c z ą c a dzieło zbawień i a, z; drugiej zaś jako samo objawienie Bo g7 a, jest przynajmniej .naszkicowany;':Dlatego też możemy powiedzieć,•• że Duch św.- stanówi .dopełnienie bóstwa i boskiego dramatu. AK bowiem niewątpliwie Trójca św. jest wyższą formą wyobrażenia Boga-.niż zwykła jedność, ponieważ odpowiada obdarzonemu refleksją, tj. bardziej świadomemu stanowi ludzkości. : ;
Naszkicowana tu ogólna trynitama idea wewnątrzboskiego procesu życiowego w dużej mierze istniała już, jak widzieliśmy, w czasach przedchrześcijańskich i w istocie stanowi kontynuację i zróżnicowanie pierwotnego rytu odnowy i jego kultowej legendy. Podobnie jak bogowie tych misteriów, tak i one same giną, by w toku dziejów odrodzić się pod nową postacią. Na przełomie naszej ety raz jeszcze zaczął się proces powszechnego wymierania starycłi bogów i. zbawienie przyniosły dopiero narodziny nowego Boga połączone z nowymi emocjami misteryjnymi. Jest oczywiste, że jakiekolwiek świadome oparcie się na już istniejących tradycjach misteryjnych stanęłoby na przeszkodzie odno-
172. Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy ito.
wie i ponownym narodzinom. Musiało to być całkowicie niezależne i nie przesądzone z góry objawienie, które, możliwie bez jakichkolwiek uprzednich założeń, mogło ustanowić na świecie nowe drómenon (czynność kultową) i nową legendę kultową. Dopiero stosunkowo późno zauważono rzucające się w oczy paralele z legendą Dionizosa — i uznano ją za dzieło diabła. Ta postawa wczesnego chrześcijaństwa jest całkowicie zrozumiała: rzeczywiście, rozwinęło się ono w ten nieświadomy sposób, a ponadto jego pozorna bezzałożeniowość była condiclo sine qua non jego efektywnej egzystencji. Nikt nie może podawać w wątpliwość wielorakiej wyższości objawienia chrześcijańskiego nad jego poprzednimi, pogańskimi etapami, toteż dziś doprawdy nie ma potrzeby nalegać na bezzałożeniowość i ahistoryczność Ewangelii, skoro wiemy, źe roi się w niej od założeń historycznych i psychologicznych.
TRZY OSOBY W ŚWIETLE PSYCHOLOGII
1. Hipoteza archetypu
Kolejność symboli ilustruje rozwój idei Trójcy św. poprzez wieki. Rozwój ten niezwykle konsekwentnie albo unikał zejścia na racjonalistyczne manowce, albo też — jak w wypadku tak zrozumiałej herezji ariańskiej — skutecznie je zwalczał. W wyniku tego rozwoju wokół pierwotnych wzmianek dotyczących Trójcy, jakie zawiera Pismo św., powstała „obudowa” ideowa, która dla liberalnego rczonera jest prawdziwą petra scandnli. Jednakże wypowiedzi „religijne” w potocznym sensie nie są nigdy racjonalne, ponieważ zawsze biorą pod uwagę inny świat, ów mtmdus arche(ypus3 którego zwykły rozsądek, zainteresowany tylko światem zewnętrznym, jest nieświadom. Tak więc rerzwój chrześcijańskiej idei Trójcy św. nieświadomie przywrócił ad m-tcgrunt archetyp homouzji Ojca-Sym-Ka-mutefa, który po mz
Próba psychologicznej interpretacji dogmatu o Trójcy i\o, 173
pierwszy pojawił się’w egipskiej' teologii królewskiej. Nie znaczy to, że egipskie wyobrażenie było archetypem idei chrześcijańskiej. Archetyp sam wjobie jest, jak to wykazałem gdzie indziej,^czynnikiem nieobrazowym, dyspozycją, która w określonym momencie rozwoju ducha ludzkiego zaczyna się aktywizować, porządkując zgromadzony w świadomości materiał i nadając mu określoną postać6; łączy mianowicie wyobrażenia.bogów~w,triady.i trójce, a nieskończoną ilość zwyczajów rytualnych i magicznych — jak apotropeizmy, formuły błogosławieństw i przekleństw, wychwalania itd. — układa „trójkami” lub dzieli na trzy części. Arche- ~ typowi, gdziekolwiek się pojawia, nieświadomość nadaje- charakter kompulsyjny, tam zaś, gdzie jego działanie jest uświadamiane, ma on charakter numinalny. Nigdy nie jest ón rezultatem świadomej spekulaqi, jak to często zarzucano rozważaniom na temat Trójcy św,; przeciwnie, właśnie wszystkie spory, sofistyczne chwyty, nicowanie słów, intrygi i gwałty, które aż do przesady plamią dzieje tego dogmatu, zawdzięczają swe istnienie kompulsyjno-numinalnemu charakterowi archetypu i niesłychanym trudnościom, z jakimi wiążą się wszelkie próby zintegrowania go ze światem ludzkiego rozumu. Aczkolwiek cesarze, powodowani racjami politycznymi, wykorzystywali spór o Trójcę
7 Odsyłam tu Czytelnika do szczegółowego przedstawienia śmierci
odrodzenia boskiego kouros u J. E. Harrison, op. cit. >>
* Stosunek O)ca do Syna nic Jest arytmetyczny, ponieważ oba), jako „Jeden” i „Drugi”, związani są .zc sobą w pierwotnej Jedności i — jeśli można tak powiedzieć — odwiecznie dążą do tego, by stać się Dwójnią. Dlatego też Ojciec rodzi Syna odwiecznie, a śmierć ofiarna Chrystusa jest aktem „wiecznie” obecnym. :
Por, paiht-(cierpienia) Dionizosa,'które stanowią paralelę z ot>
szaru greckiego, s 4 ... . ... .
i i ^ m »
Często mnie pytano, skąd pochodzi archetyp — czy jest on czymś odziedziczonym czy też nabytym. Na pytanie to nie da się odpowiedzieć bezpośrednio. Archetypy to — zgodnie z definicją — czynniki i motywy, które porządtoją pewne elementy psychiczne nadając irn formę obrazów, (treeba je nazwać archetypowymi), i to zawsze w sposób rozpoznawany dopiero na podstawię uzyskanego rezultatu. Wyprzedzają one świadomość i przypuszczalnie stanowią strukturalne dominanty psychiki w ogóle, podobnie Jak w ługu macierzystym Istnieje niewidzialna, potencjalna forma sieci krystalicznej. Archetypy jako warunki a priori stanowią szczególny psychiczny przypadek znanego biologom pattent of bchcnriour, który wszelkim istotom żywym nadaje ich specyficzny charakter. I podobnie jak przejawy tego biologicznego podstawowego projektu, również przejawy archetypu mogą się zmieniać w toku jego rozwoju. Ujmując jednak rzecz empirycznie, archetyp nigdy nie miał początku w zakresie życia organicznego. Pojawił się razem z życiem.