należy świadomość samej siebie. Wszelka świadomość czegoś jest zarazem nieprzedmiotową samoświadomością. Kiedy spostrzegam dom, nie muszę dokonywać dodatkowej refleksji, by wiedzieć, że spostrzegam. Każdemu aktowi świadomości towarzyszy nieodłącznie świadomość tego aktu.22
Pisał o tym Husserl w tekście, na który Schiitz się powołuje: „To absurd mówić o « nieświadomej» treści, która dopiero później stawała się świadoma. Świadomość jest z konieczności świadomością w każdej swojej fazie. Tak jak faza retcncjonalna uświadamia fazę poprzednią, nie czyniąc jej przedmiotem, tak też i pra-data [Urdatum] jest świadoma — mianowicie w szczególnej formie «teraz» — nie będąc przedmiotową”23 1 nie potrzeba żadnego dodatkowego aktu chwytającego treść świadomości, by treść ta stała się świadoma (w interpretacji takiej nie można by uniknąć nieskończonego regresu, bo przecież akt refleksji też jest pewną treścią świadomości) — wręcz przeciwnie: akt refleksji jest możliwy dzięki istnieniu świadomości pierwotnej i pierwotnego „przypomnienia” — retencji. „Samozjawienie się strumienia (świadomości konstytuującej immanentny czas) nie wymaga drugiego strumienia, lecz jako fenomen konstytuuje się w (sobie) samym. To, co konstytuuje, i to, co konstytuowane, pokrywa się...”24
Jeśli tak jest, nasuwa się pytanie, dlaczego Schiitz, chociaż powołuje się na Husserla, tak daleko odszedł od jego stanowiska?
W odpowiedzi można mówić o przyczynach historycznych: wpływ Bergsona z występującą w jego filozofii radykalną opozycją życia i myślenia. Można też szukać przyczyn w sposobie postawienia zasadniczego problemu, nawiązującego do Webera pytania: „Co to
a Por. M. Heidegger, Die Grundprobleme der Phdnomeno-logie, Gesamlausgabe, t. 24, Frankfurt a.M. 1975, s. 226: oraz H.-G. Gadamer, Die phanomenologische Bewegung, w: Kleine Schriften, III, Tubingen 1972, s. 171.
83 E. Husserl, Zur Phtinomenologie des inncren Zeitbewasst-seitis, Husserlinna, t. 10, Den Haag 1966, Dodatek IX, s. 119.
14 Tamże, s. 381.
znaczy, że działający łączy sens ze swoim działaniem?” W samym tym sformułowaniu kryje się refleksyjna struktura. Narzuca ono myśl, że sens nie leży w samym działaniu, lecz jest mu refleksyjnie i świadomie nadawany przez podmiot. Oczywiście interpretacja taka nie jest zgodna ze stanowiskiem samego Webera, który pisał między innymi: „Rzeczywiste działania w wielkiej swej masie przebiegają w niewyraźnej półświadomości lub nieświadomości «intencjonalnego sensu* \gemeinter Sinn]. Działający raczej «odczuwa» go w nieokreślony sposób, aniżeli wie o nim lub «wyjaśnia» go sobie, w większości wypadków działa pod wpływem popędu lub zgodnie z przyzwyczajeniem. Tylko czasami (...) sens działania (czy to racjonalny, czy irracjonalny) zostaje uświadomiony.”25 Można wreszcie szukać źródła tej koncepcji w wewnętrznych trudnościach samej fenomenologii. Pojęcie sensu u Husserla pozostaje zawsze związane z pojęciem przedmiotu, a świadomość opisana jest według modelu świadomości przedmiotowej.*4 Schiitza interesuje jednak nie sfera noematyczna, lecz noetycz-na, nie sposób zjawiania się przedmiotowości, lecz sens podmiotowej aktywności. Wydaje się, że na takie pytanie nie sposób odpowiedzieć stosując schemat pod-miot-przedmiot. Schiitz jednak nie dysponował żadnym innym schematem i dlatego dość mechanicznie stosował go do rozwiązania swego problemu. Być sensownym
;s M. Weber, Gesammelte Aufsatze zur Wissenschaftslehre, TObingen 1979, s. 547—548. H. Gimdt powołując się na ten cytat słusznie argumentuje przeciwko Schiitzowi, iż akt refleksji nie może konstytuować sensu, lecz co najwyżej rozjaśniać i czynić eiplicite świadomym sens, który świadomość już zawiera, ale niesłusznie uważa, że źródłem utożsamienia refleksji z aktem nadania sensu jest fenomenologia Husserla.
14 Por. E. Tugendhat, Phanomenologie und Sprachanalyse, w: R. Bubner, C. Cramer, R. Wiehl (wyd.), Hermeneutik und Dialektik, t. 2, Tubingen *1970, s. 3—24. Zdaniem Tugendhata wprowadzenie przez Husserla pojęcia noematu jest „ein dus-serster Versuch auch das, was nicht Gegenstand ist, noch ais quasi gegenstdndlich zu denken und sich damit gegen alles, was nicht in das intentionale Subjekt-Objekt Schema passt, immun zu machen” (s. 8).
121