projektowaniu ukrytych reguł języka własnego na język badany.
W latach trzydziestych naszego wieku, Beniamin Lee Whorf, etatowy chemik i inżynier, a z zamiłowań lingwista, zaczął interesować się teorią Sapira. Z prac Whorfa, opartych na jego badaniach Indian Hopi i Shawnee, wynikały rewolucyjne wnioski, jeśli chodzi o relację pomiędzy językiem a myśleniem i postrzeganiem. Język — twierdził — jest czymś więcej niż tylko środkiem wyrażania myśli. W gruncie rzeczy stanowi on główny czynnik kształtujący myślenie. Co więcej, nawet postrzeganie przez nas otaczającego świata jest — by użyć współczesnego porównania — niczym komputer zaprogramowane przez język, którym mówimy. Jak komputer, umysł człowieka może rejestrować i porządkować rzeczywistość tylko w zgodzie z programem. A ponieważ dwa języki często różnie programują tę samą klasę zdarzeń, nie można rozważać żadnego przeświadczenia czy systemu filozoficznego w oderwaniu od języka.
Doniosłość myśli Whorfa uwidoczniła się dopiero niedawno, i to zaledwie dla garstki ludzi. Prace jego, choć niełatwe do zrozumienia, powodują niepokój, gdy je uważnie prześledzić. Podcinają u korzeni doktrynę „wolnej woli”, sugerując, iż ludzie są niewolnikami języka, którym mówią, tak długo, jak długo traktują język jako coś oczywis-tego. _
Tezą zarówno tej książki, jak i The Silent Lan-guage jest to, że przedstawione przez Whorfa i jego szkołę zasady dotyczące języka stosują się w równym stopniu do reszty ludzkiego zachowania, do całej kultury. Przez długie lata sądzono, że doświadczenie jest czymś jednoczącym wszystkich ludzi, że zawsze można niejako wyminąć język i kulturę i zwrócić się ku doświadczeniu po to, by osiągnąć porozumienie z inną jednostką. Ten
milcząco przyjęty (choć często wyrażany ezplicite) pogląd o związku między człowiekiem a doświadczeniem opiera się na założeniu, że wówczas gdy dwie osoby są podmiotami tego samego „doświadczenia”, to w istocie dwa układy nerwowe zasilane są przez te same dane, dwa mózgi podobnie je rejestrują.
Badania proksemiczne każą poważnie wątpić w to założenie, zwłaszcza w tych wypadkach, gdzie mamy do czynienia z różnymi kulturami. W rozdziałach X i XI opisuję, jak ludzie z odmiennych kręgów kulturowych nie tylko mówią odrębnymi językami, lecz również —* co prawdopodobnie ważniejsze — przebywają w odrębnych rzeczy w7 istościach zmysłowych. Selektywne przesiewanie danych zmysłowych przepuszcza jedne rzeczy i odcedza inne do tego stopnia, że dane doznanie postrzegane poprzez jeden zespół kulturowo ukształtowanych filtrów może być zupełnie różne od tegoż doznania postrzeganego poprzez inny zespół filtrów. Ów proces filtrowania, czy też przesiewania znajduje wyraz w tworzonym przez człowieka środowisku architektonicznym i wielkomiejskim. Po » tym jak przekształcamy nasze środowisko przyrodnicze, poznać można, jak różny użytek czynimy z naszych zmysłów. Doświadczenia nie da się więc traktować jako pewnego stabilnego punktu odniesienia z tego względu, że przebiega ono w scenerii, która może być ukształtowana przez człowieka.
Związana z tym rola zmysłów przedstawiona jest w rozdziałach IV—-VII. Rozważania te zamieściłem głównie po to, by czytelnik mógł zorientować się w pewnych podstawowych danych dotyczących aparatu, jakim posługujemy się budując swój świat postrzeżeń. Tego typu opis zmysłów jest analogiczny do opisu aparatu wokalnego jako podstawy procesów mowy.
27