Wilson: Tak. widziałem, jak inspektor sanitarny nadchodzi w zwolnionym tempie, spostrzega puszkę z wodą, podnosi ją i ostrożnie wylewa wodę, którą wciera w ziemię, żeby komary nie mogły się tam rozmnażać, a następnie wkłada tę puszkę do koszyka znajdującego się na grzbiecie osła. Był to pokaz, co należy robić z odpadkami. Skojarzył mi się z człowiekiem, który chodzi z laską zakończoną ostrym szpicem i sprząta park, podnosząc papierki i wkładając je do worka ze śmieciami. To wszystko było wykonane w zwolnionym tempie, żeby pokazać, jak ważne jest podnoszenie tych rzeczy, ponieważ zapobiega wylęganiu się komarów w stojącej wodzie. Wszystkie puszki zostały zebrane i zakopane w ziemi, żeby nie było stojącej wody. Film trwał pięć minut. Kurczak pojawił się przez sekundę.
Pytanie: Czy rzeczywiście po omówieniu filmu z widownią nabrałeś przekonania, że nie widzieli niczego oprócz tego kurczaka?
Wilson: Po prostu zapytaliśmy ich: Co widzieliście w tym filmie?
Pytanie: A nie, co myślicie o tym fdmie?
Wilson: Nie, „co widzieliście?".
Pytanie: Iłu osobom z widowni zadałeś to pytanie?
Wilson: Około trzydziestu.
Pytanie: Nikt nie dał innej odpowiedzi, niż „Widzieliśmy kurczaka"?
Wilson: Nie, była to pierwsza natychmiastowa odpowiedź — „Widzieliśmy kurczaka".
Pytanie: Ale widzieli też mężczyznę?
Wilson: Cóż, kiedy pytaliśmy ich dalej, powiedzieli, że widzieli mężczyznę, ale naprawdę interesujące było to, że zupełnie nie odczytali fabuły filmu, a potem dowiedzieliśmy się, że w ogóle nie widzieli obrazu w całości — szukali w nim szczegółów. Później usłyszeliśmy od artysty —filmowca i okulisty — że wyrobiona widownia, przyzwyczajona do oglądania filmów, skupia się dość blisko płaskiego ekranu, żeby móc widzieć cały obraz. W tym sensie zatem obraz jest konwencją. Najpierw musisz zobaczyć go jako całość, a ci ludzie nie zrobili tego, ponieważ nie byli przyzwyczajeni do oglądania obrazów. Kiedy przedstawiliśmy im obraz, zaczęli szybko wodzić po nim wzrokiem, w podobny sposób jak skaner kamery telewizyjnej. Najwidoczniej tak właśnie zachowuje się nienawykle do obrazów oko — przebiega po nich w poszukiwaniu szczegółów — a oni, mimo zwolnionego tempa filmu, nie zdążyli przejrzeć całego obrazu, zanim pojawił się następny.
Najistotniejsze fakty zawiera końcowa część tego ustępu. Znajomość pisania pozwala ludziom skupić uwagę przed obrazem po to, żeby przyswoić go sobie w całości, w jednym spojrzeniu. Niepiśmienni ludzie nie posiadają takiej zdolności i nie patrzą na przedmioty w ten sposób. Przeglądają raczej przedmioty i obrazy, tak jak my przeglądamy drukowaną stroną, odcinek za odcinkiem. Tak więc nie posiadają bezstronnego punktu widzenia. Są cali w przedmiocie. Zdecydowanie wchodzą weń. Można powiedzieć, że oka używają nie w perspektywie, lecz w funkcji dotyku. Nie znają przestrzeni eukli-desowych, które w znacznej mierze polegają na oddzieleniu wzroku od dotyku i dźwięku.
Kolejne trudności tubylców z fdmem pomogą nam zobaczyć, ile konwencji obowiązujących na gruncie piśmicnności wbudowanych jest nawet w tak niewerbalne formy, jak film:
Chciałbym podkreślić, że powinniśmy nieufnie podchodzić do fdmów; można je bowiem interpretować przez pryzmat własnego doświadczenia. Poza tym uważaliśmy, że jeśli chcemy wykorzystywać te filmy, to musimy zająć się także czymś w rodzaju edukacji i przeprowadzić badania na ten temat. Odnaleźliśmy wiele fascynujących rzeczy w tych badaniach. Odkryliśmy, że filmy wyprodukowane na Zachodzie stanowią wysoko skonwencjonalizowane, pełne symboli dzieła, chociaż wydają się one bardzo realistyczne. Stwierdziliśmy, na przykład, że kiedy prezentowaliśmy afrykańskiej widowni historię o dwóch mężczyznach i rola jednego z nich skończyła się, a on zniknął z ekranu, to widownia chciała wiedzieć, co się z nim stało; nie mogli się pogodzić z faktem, że opowieść dalej toczyła się już bez jego udziału. Chcieli wiedzieć, co temu facetowi się przydarzyło, i musieliśmy pisać scenariusze, biorąc to pod uwagę, włączając dużo dodatkowych, niepotrzebnych, naszym zdaniem, scen. Musieliśmy podążać za nim ulicą, póki nie skręcił za róg — nie mógł po prostu zniknąć z ekranu, musiał iść ulicą i skręcić za rogiem. Akcja musiała podążać zgodnie z naturalnym biegiem wydarzeń.
Wszelkie ujęcia z użyciem ruchomej kamery wprowadzały zamieszanie, ponieważ widownia nie rozumiała, co się dzieje. Ludzie myśleli, że wszystkie przedmioty i detale wewnątrz obrazu naprawdę się ruszały. Jak widzisz, ta konwencja nie została przyjęta, podobnie jak koncepcja najazdu kamery na siedzącego nieruchomo człowieka; nie mogli się nadziwić, że obraz powiększa się w ich obecności. Znasz powszechny sposób rozpoczynania filmu; pokaż miasto, zawęź obraz do ulicy, potem do jednego domu, zajrzyj kamerą przez okno i tak dalej. To było interpretowane dosłownie, z przekonaniem, że naprawdę idziesz, robisz to wszystko, aż w końcu wchodzisz przez okno.
Zrozumieliśmy, że aby wykorzystać film jako skuteczny środek przekazu, musimy rozpocząć wpajanie przydatnych konwencji i robić takie
187