CII KSIĘGA CHŁOPÓW POLSKICH
Istotnie, stworzył Reymont na kartach swej powieści wieś taką, jaką widział. A ponieważ widział ją po swojemu, toteż i obraz owej wsi nosi wyraźne piętno jego osobowości.
Krytycy, a także historycy literatury, szukając formuły gatunkowej dla Chłopów, nie oparli się pokusie zestawienia ich z eposem Homeryckim. Ich zdaniem Reymont tak potrafił zespolić się ze środowiskiem wiejskim, iż udało mu się spojrzeć na sprawy chłopów ich własnymi oczyma. W rozważaniach tych wiele jest zapewne prawdy. Ale także — wiele niewątpliwej przesady.
Można odnaleźć w powieści Reymonta sporo bezpośrednich bądź pośrednich nawiązań, a także chwytów typowych dla eposu (jak choćby słynny pochód rodów chłopskich na las, często porównywany z Homerową prezentacją okrętów zdążających pod Troję). Wprowadza pisarz czytelne aluzje do Pana Tadeusza. Dziełu temu wyznacza nawet ważną rolę katalizatora wyzwalającego uczucia Jagny i Jasia kleryka (to jeszcze jedna realizacja znanego z Boskiej Komedii Dantego motywu spotkania Franczeski i Paola w czasie lektury romansu!). Ale przecież nie owe nawiązania i aluzje stanowią o koncepcji całościowej utworu. Reymont dal Chłopom podtytuł: „powieść współczesna”. To prawda, że sformułowanie takie niewiele wyjaśnia. Powinno jednak wystarczyć. Jest to bowiem powieść współczesna, w której już nie jednostka, ale cała społeczność chłopska zyskała swą podmiotowość: stała się dostatecznie interesującym środowiskiem, aby móc wejść do literatury na zwykłych, a nie wyjątkowych prawach interesu artystycznego. Powieść Reymonta wyrosła z doświadczeń pisarza, ale i długiej tradycji literatury polskiej o tematyce chłopskiej. Ukazała portret chłopstwa polskiego. I w tym wypadku sprawą drugorzędną jest, czy chodziło mu o chłopstwo odchodzące w przeszłość, czy też raczej o chłopstwo przyszłości, które miało zbudować zręby odrodzonej Rzeczypospolitej. Jedno jest pewne: stworzył Reymont powieść, którą można uznać za syntezę wiedzy
0 wsi polskiej, a także wsi w ogóle. Bo wszędzie chłop pozostaje chłopem, bez względu na to, czy mówi po polsku, czy po iimyjsku lub francusku. Ten uniwersalizm dzieła potwierdza niezwykła jego sława w kraju i za granicą.
VIII. „CHŁOPI” NA DRODZE DO SŁAWY
I )ecyzja redaktorów «Tygodnika Ilustrowanego» ogłoszenia (Itlupów w odcinkach, jak wspominał po latach Reymont, spot-
1 ula się ze sprzeciwem wielu czytelników pisma. W numerze 11
i 1902 «Tygodnika» Ignacy Matuszewski starał się zebrać • iii/nty tychże czytelników i objaśnić przesłanki ich protestów.
I wlcrdzil więc, że u źródeł nieporozumienia leży przekonanie, iż lo „myśmy [tzn. inteligencja — F. Z.] powinni oświecać chłopów. nie zaś chłopi nas — bo chłopi są ordynarni”1. Odsyłający i li i redakcji numery «Tygodnika» czytelnicy — pisze dalej Maliszewski —
liniowi są zaakceptować chłopów z baletu i melodramatu, chłopów
■ i li ioiczyjach i lakierowanych butach, tańczących krakowiaka i śpiewa-|i|< vi li dumki, chłopów stylizowanych, porcelanowych, politurowanych2
ule nie chłopów prawdziwych, jakich stworzył Reymont. Mimo i\ili protestów części odbiorców «Tygodnika Ilustrowanego)), u rumu niespełna dwu lat — od 18 stycznia 1902 do 24 paź-d z lei nika 1903 — ukazały się na łamach tego pisma dwa pierw-■ łomy chłopskiej tetralogii. Wydawca czasopisma już w koniu 1902 r. wydał osobno tom pierwszy powieści: jako premię
■ Ilu prenumeratorów. W r. 1904 natomiast wydał dwa pierwsze u miy jako odrębną całość. Wkrótce okazało się, że^było to pi zeilsięwzięcie ze wszech miar udane. Pierwsza połowa tetralo-
' y |l Matuszewski], Beletryści polscy w literaturze europej-\ilcl, " Tygodnik Ilustrowany)) 1902, nr 11.