c KSIĘGA CHŁOPÓW POLSKICH
towane jest jako wyzwanie rzucone gromadzie, a zatem jako przestępstwo. Pełną aprobatę czytelnika zyskuje natomiast poczucie wolności chłopskiej. Znamienne, że pisarz na ten temat kazał rozprawiać komornicom, najbiedniejszym kobietom we
wsi:
- Dyć o suchym ziemnioku, a lepiej na wolności — rzekła Grzeli kobieta.
- Dopiero to smaki taka wolność!... no, tyła z niej biednemu, że może sobie zdychać z głodu, kaj mu się spodoba, bo sztrafu za to płacić nie każą ni go strażnik do kreminału nie pojmie!... — wydziwiała [Jagustynka].
— Prawda, moiściewy, prawda! ale co niewola, to niewola!... (II, s. 224)
Ważna to dyskusja, którą wiodą ubogie komornice. Nieraz głód zaglądał im w oczy, dobrze pamiętają przednówki, a przecież wiedzą jedno: „co niewola, to niewola!” Słowa te wystarczą za niejedną uczoną rozprawę czy dziesiątki artykułów. Ale bo prawdy podstawowe są zazwyczaj proste. Częściej też odwołują się do nich ludzie prości, niż ideolodzy i politycy.
Przywołane wyżej różnorodne aspekty wielkiej księgi chłopów polskich, jaką napisał Reymont, zapewne nie wyczerpują wszystkich możliwości lektury tego dzieła. Dowodzą jednak jego wyjątkowości w literaturze polskiej o tematyce chłopskiej ./Żaden z wyprzedzających tę powieść utworów, a także i późniejszych, nie stawiał sobie tak wielkich ambicji stania się syntezą życia wsi polskiej. Żaden też nie urzeka tak prostą, a jakże finezyjną w swej prostocie koncepcją całościowego ogarnięcia różnorodnych aspektów życia wiejskiego./
Rzecz znamienna, że do dziś nie ma zgody pośród krytyków i historyków literatury co do przypisania Chłopów do określonego prądu czy kierunku literackiego. Jedni chcieliby włączyć ten utwór w krąg dokonań polskiego naturalizmu, inni przychylają się do twierdzeń o symbolicznym jego rodowodzie. Zwolennicy pierwszej koncepcji podkreślają przede wszystkim rzeko-ino bezpośredni wpływ Ziemi Zoli na Chłopów. Kiedy jednak pi/ychodzi do stwierdzenia faktów, uciekają się do ambiwalentnego zdania, że nie można w tym wypadku mówić o naturalizmie doktrynalnym, raczej — o „naturalizmie żywiołowym, poe-Iv* ko spontanicznym”4. Wydaje się, że rację miał Kazimierz Wyka, pisząc w roku 1972:
ulem sceptycznie nastawiony co do bezpośrednich związków tego pisa-i/u t doktryną naturalistyczną, sceptycyzm swój rozciągam także na il" linek wzajemny Ziemi Zoli a Chłopów Reymonta”5.
Islotnie, brak pewnych dowodów akceptacji przez Reymonta ułożeń estetyczno-ideowych szkoły naturalistycznej. Nie sposób Ink że włączać Chłopów w krąg dzieł, które zrodziły się z in-iplincji lej szkoły literackiej. Nie inaczej przedstawia się sprawa powiązań lej powieści z symbolizmem. To prawda, że odnaleźć w niej można sceny symboliczne, że w partiach opisowych dominuje nastrojowość, że nierzadko spotkać się można z inwazją ilowniclwa typowego dla Młodej Polski, trudno jednak na tej | o >< lii ii wic wyrokować o ścisłej jej przynależności do szkoły sym-nollczno-modernistycznej6. Była to wszak danina, jaką spłacał Meymonl swej epoce. On sam z natury swego talentuj nie należał dii 'iidnej ze szkół literackich/Jako autor Chłopów był niewątpliwie realistą. Ale realistą w znaczeniu bardzo szerokim. Wyja-nIni lę juB° specyfikę Wincenty Witos w r. 1925, mówiąc:
Plu/ąr lę księgę [Chłopów], nie wchodził Reymont w świat teorii i 111 ii i / * ii, nic szukał geniuszów i idealistów, często nienaturalnych, nie niiiliiwiiI urojonych bohaterów, odtworzył życie wsi tak, jak je wi-il/inr
1 S I i c h a ń s k i, ,,Chłopi" Władysława Stanisława Reymonta, Win i/iiwii 1969, s. 21.
K Wyka, Reymontowska mapa polskiej prowincji [w:] Reymont, yll ucieczka do życia, jw., s. 54.
" Por.: M. Rzeuska, ,,Chłopi" Reymonta, jw., s. 225—226. Uroczystości Reymontowskie w Wierzchosławicach, «Piast» 1925 I M VIII)