CCF20101015008

CCF20101015008



82 SŁAWOMIR MROZEK

niźli pozwolić, by za głosem serca idąc została moją narzeczoną.

Czyż ręce miałem załamać bezradnie, patrząc, jak gaśnie życia mego słońce?

Czy z takim miałem pogodzić się końcem naszej miłości, zaprzeć się szkaradnie przysiąg składanych tylekroć Laurze?

LAURA (już ze schodów biegnąc ku Rudolfowi) Jak on mówi pięknie! O, mój ukochany!

RUDOLF O, nie! Przenigdy! Wieczorem przy murze zamkowym stanąłem. Przekupiony sługa psa otruł tą kiszką, co zwie się kaszana.

Pies bez zmysłów pada. Wtedy ogrodami pod balkon ukochanej przebrałem się chyżo. Księżyc na przemiany jasną świecił tarczą, to się zasłaniał z chmur tkaną opończą.

KAPITAN (z rzetelnym zainteresowaniem i podziwem) Nie! Jak słowo daję...

RUDOLF Na drodze grządki spotkałem jakoweś,

lecz czy nędzne zielska mogły być przeszkodą, kiedy ukochana czeka na mnie tkliwa?

Depcę bez namysłu. Jużem przy balkonie.

Wtem się jakiś alarm wszczyna w owej stronie, gdzie ciotka Laury, aby ją pilnować, snadź się poruszyła w swej wiedźmiej sypialni. Wiele nie pytając, ciotce tej na głowę naciągam pończochę oraz dla pewności zapinam podwiązką.

POETA A potem?

RUDOLF Potem znów przez grządki i ścieżyną wąską, co pośród lasów i bagien się wije, zbłądziliśmy w lasy, w stare knieje mroczne. Ciemność nas objęła, między konarami groźnie zaświeciły nocnych stworów oczy.

KAPITAN A pies?

RUDOLF (gwałtownie, wytrącony tym pytaniem z nastroju, przechylając się przez balustradę) Jaki pies?

POETA Proszę nie przeszkadzać, (po cichu, do Kapitana) Pies otruty, durniu.

KAPITAN Zapytać się nie wolno?

LAURA Mów dalej, Rudolfie! (Laura już znajduje się -przy Rudolfie, który ją obejmuje)

RUDOLF O, biedna Lauro! Jakże twoje stopy

0    głóg, jeżynę raniły się strasznie.

Wtem ujrzeliśmy wskroś posępne chaszcze światełko jakieś, co się nam wydało jak znak ocalenia w tej nocy i zgubie.

O, Lauro moja! Ciężkiej naszej próbie nie był to koniec. Ledwośmy dotarli do onej leśnej, tajemnej pustelni, wybiegł z niej starzec i ostrymi słowy miłość nam naszą, że grzeszna, wypomniał. Błagałem, aby nam zaledwo do dnia udzielił schronienia, ale ani piękność twoja, ni moje zaklęcia świątobliwego nie wzruszyły męża.

Więc trzykroć przekląwszy bożą jego bojaźń znów żeśmy wstąpili w bór wrogi i czarny.

Aż Laurę zemdloną uniosłem na rękach

1    przez nieznane i coraz dziwniejsze drogi i okropne jakieś okolice tuśmy trafili razem ze świtaniem.

KAPITAN (klaszcząc) Brawo, brawo!

POETA Tsss... Nauczyłbyś się pan wreszcie, jak się zachowywać. (do Rudolfa i Laury) Bardzo ładna i pouczająca opowieść. Więc powiada pan, panie Rudolfie, że nigdy żadna wątpliwość nie osłabiła siły pańskiego wewnętrznego przekonania?

RUDOLF Nigdy! Czy jeszcze mi pan nie wierzy? Za chwilę mogą tu być ludzie księcia. Myśli pan, że się poddam? Że choć przez chwilę będę sobie zadawał pytanie „po co”, „dlaczego”? Pytanie, które tak gnębi panów. Nie! Działał będę! (wskazując na Laurę) Oto mój cel i moja przyczyna!

KAPITAN E, tam! Gadanie...

POETA Tak, to rzeczywiście zdumiewające. W dzisiejszych czasach, kiedy wszystko... (słychać gwałtowne pukanie do drzwi wejściowych)

RUDOLF To oni!

6*


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20101015007 186 SŁAWOMIR MROZEK S Aha! My na zabawę. To znaczy, że ona jest gdzieś za domem, a j
CCF20101015003 72 SŁAWOMIR MROZEK na by się wziąć do tego czy owego, ale po co? Na niczym to nie za
CCF20101015000 172 SŁAWOMIR MROZEK my bardzo przepraszamy, że... że... (szeptem do Pand I) Za co? P
CCF20101015000 172 SŁAWOMIR MROZEK my bardzo przepraszamy, że... że... (szeptem do Pana I) Za co? P
CCF20101015001 174 SŁAWOMIR MROZEK GŁOS B Cicho! GŁOS N Dlaczego cicho? Tam jest zabawa! GŁOS B Cic
CCF20101015006 184 SŁAWOMIR MROZEK B Do ciebie mają? S Co mogą mieć? B Zrobiłeś im co? S Nie. B Ja
CCF20101015009 190 SŁAWOMIR MROZEK B Jak poczytasz, to ci przejdzie. N O czym czytać? B Ma zabawa b
CCF20101015010 192 Sławomir mrozek S A pod spodem? N (mniej pewnie) Słyszę ciebie. Wszystko słowa..
CCF20101015001 68 SŁAWOMIR MROZEK POETA Okolicę zasnuła jednostajna szarość... Strugi dżdżu przesła
CCF20101015002 70 SŁAWOMIR MROZEK RUDOLF Nigdy jeszcze nie słyszałem, żeby chłopstwo prowadziło tak
CCF20101015003 178 SŁAWOMIR MROZEK N ICO? B (groźnie) Co kto mówi? (pauza) ...Oni gorsi! (pauza) ..
CCF20101015004 74 SŁAWOMIR MROZEK pokażę, kiedy mi się uda. Skończy się to pańskie „po co”, „na co”
CCF20101015004 180 SŁAWOMIR MROZEK N Nie ma. S Ale głupi. B (zwalniając N) Dwanaście! Taki stół! Ap
CCF20101015005 76 SŁAWOMIR MROZEK POETA Chciałbym wyjaśnić. Mimo że w zasadzie pani się nie myli, t
CCF20101015006 78 SŁAWOMIR MROZEK wzięło, wiecie państwo, co sobie pomyślałem? No, zgadnijcie. RUDO
CCF20101015007 80 SŁAWOMIR MROZEK KAPITAN A żebyś pan wiedział, że pokażę! POETA Widzi pan? Znowu z
CCF20101015009 84 SŁAWOMIR MROZEK POETA Proszę o spokój. Ostatecznie nic nie wiadomo i wszystko jed
CCF20101015010 86 SŁAWOMIR MROZEK PUSTELNIK Nikczemniku! Posądzasz naszego pana o grzech tak okropn

więcej podobnych podstron