■ R
■ R
76
Kwiryna Handke
nymi (np. Przecież, gdyby nie ja, byłby sobie teraz najspokojniej siedział w Tezas. A potem do Teksas! Jadę do Sopot. Byłam w Sopot)9, bądź świadomie nie adaptowanymi (np. Karnawał w Show na Gnojnej), bądź doraźnie przeniesionymi z obcych kontekstów (np. Towarzyszyła jej Lee Radziwiłł);
d) ograniczenie fleksji appellatywów obcego pochodzenia na - o (okazuje się, że ciągle jeszcze nie w pełni konsekwentnie zaadaptowanych przez użytkowników); i tak, o ile nie zaskakują formy nieodmienne na -o na przykład u S. Żeromskiego (Papuś wsiadł... do auto)w czy u A. Struga (Utaiłem się przed kozą w samym sercu warszawskiego getto)1 2, o tyle dziwią dzisiaj: w mniejszym stopniu u dorosłych jako anachroniczne (np. Kiedy usłyszałem w radio — sześćdziesięcioletni mężczyzna), w większym stopniu u dzieci (np. To mieliśmy w dyktando — częste); ten ostatni przykład wskazuje wyraźnie na preferencyjne użycia form mianownika.
3. Kolejnym zjawiskiem przyczyniającym się do eliminowania form przypadków zależnych jest nierespektowanie repartycji: forma biernika przy czasownikach nie zaprzeczonych wobec formy dopełniacza prźy czasownikach zaprzeczonych. Wiadomo, że proces szerzenia się biernika w konstrukcjach zaprzeczonych zachodzi w różnych językach słowiańskich, z rozmaitą intensywnością, i polszczyzna w tym względzie uznawana bywa za stosunkowo tradycyjną12. Jednak i w języku polskim wyraźnie rozszerza się zakres tych zmian: o ile dziś uznaje się za normatywną zmianę dopełnienia bliższego z formy biernika na formę dopełniacza tylko po zaprzeczeniu formy osobowej, to w staropolsz-czyźnie tak samo działała negacja każdego innego członu zdania (Nie-rad jadam obiadu — Potocki). Uważa się również, że w ograniczaniu użycia dopełniacza negacji w polszczyźnie pewną rolę odegrał wpływ języków obcych (łaciny, francuskiego i niemieckiego)13. W najnowszej polszczyźnie kolokwialnej ze stosunkowo dużą częstotliwością występują ponadto konstrukcje zaprzeczone z biernikiem, zarówno w dopełnieniu bliższym, także po formach nieosobowych, jak i w dopełnieniu dalszym, a nawet w okolicznikach wyrażonych biernikiem (np. Nic chciał martwić matkę. Czy nie można by skroić ten płaszcz? Nasza jemiołuszka nie chce ten czubek pokazać. Nie traktował tego jako ślub. Nie przeszedł jeszcze dwa przystanki). Oczywiście zjawisko obejmuje również konstrukcje z zaimkami, głównie osobowymi, ale też wskazującymi, zwłaszcza ten, ta, to (np. Nie chciał ją martwić. Nie widział ją. On nie kochał tą dziewczynę).
Z kolei reguły gramatyczne języka polskiego dotyczące używania określonych form przypadków zależnie od kategorii semantycznych rzeczowników (żywotne — nieżywotne, osobowe — nieosobowe), gdy w grę wchodzi repartycja form biernika i dopełniacza oraz mianownika i biernika, otwierają możliwość uogólnienia jednego z wzorców. I w języku mówionym obserwuje się dość często uogólnianie form biernika, a także wchodzenie form mianownika na miejsce i biernika, i dopełniacza.
4. Najszerszego pola obserwacji dostarcza grupa rzeczowników osobowych, zwłaszcza w obrębie kategorii rodzaju gramatycznego. O sło-wotwórstwie i fleksji appellatywów rodzaju żeńskiego będących nazwami zawodów oraz o nazwiskach kobiet (żon i córek) napisano już bardzo dużo, na ogół jednak pod kątem ich poprawności językowej i zwyczajowej. Tu warto się zatrzymać nad dwoma aspektami zagadnienia: 1° przyczynami, które powodują, że w języku polskim nasila się tendencja do niekorzystania z możliwości słowotwórczych, jakie stwarza system, co w następstwie prowadzi do zmniejszania pola fleksyj-ności; 2° konsekwencjami relacji, jaka rysuje się tu między rodzajem gramatycznym i naturalnym.
Posługiwanie się przez kobiety formami nazwisk męskich i nietwo-rzenie ich żeńskich odpowiedników jest zjawiskiem dawnym, sięgającym — jak się sądzi — doby stanisławowskiej i opartym na pierwowzorach obcych (np. Madame Fischer, Madame Muchanow oraz Madame Wężyk). Podobnie wcześniejszym wzorem dla częściowej masculini-zacji dwuczłonowych nazwisk kobiet, takich jak np. Obrębska-Stieber,
DTak jeszcze mówiło się dość powszechnie przez kilka lat po drugiej wojnie światowej; niekiedy formy te, również nie odmieniane, spotyka się jeszcze dzisiaj. 10S. Żeromski, Nawracanie Judasza, Warszawa 1948, s. 191.
A. Strug, Pokolenie Marka Świdy, Warszawa 1958, s. 327.
12Na przykład w porównaniu z językiem czeskim, w którym proces ten już się prawie dokonał. Por. też D. Buttler, H. Kurkowska, H. Satkiewicz, op. cit., s. 306 i n.
13Ibid.