warzyszem jest nauczyciel. Chłopiec uczy się tylko tego, co chce wiedzieć, w swoim własnym rytmie. Nie uczy się pisać i czytać, dopóki nie osiągnie dwunastu lat, a wtedy tylko dlatego, że poczuł taką potrzebę. Jego wychowawca nie „uczy” w zwykłym znaczeniu tego słowa, lecz próbuje postawić Emila w sytuacjach, w których poczuje on potrzebę nauki. Emil uczy się dla siebie. W ten sposób Rousseau wyobrażał sobie „naturalną” edukację. Zapewnia nas, że wykształceni w ten sposób ludzie będą dobrze przygotowani do dojrzałego życia w społeczeństwie (o którym, nawiasem mówiąc, prawie nic nie będą wiedzieć).
Do dziś nikt (nawet A. S. Neill z Summerhill1) nie brał Emila dosłownie, lecz wiele z tego, co się stało w edukacji na Zachodzie, było nim inspirowane. Tak było zwłaszcza w przypadku koncepcji, iż powinniśmy myśleć o kształceniu z punktu widzenia tych, którzy są mu poddawani.
W czasie kiedy ukazał się Emil, w Zurychu żył szesnastolatek, który miał zostać pierwszym nowoczesnym specjalistą od programu kształcenia. Nazywał się Johann Heinrich Pestalozzi. Wcześnie spostrzegł, że ówczesny sposób kształcenia nie traktował dzieci poważnie. W przeciwieństwie do Rousseau, Pestalozzi naprawdę lubi! dzieci i w miarę jak dojrzewał, rosła jego wrażliwość i wiedza o nich. W dzienniku, który prowadził już we wczesnym okresie swej kariery, można dostrzec wpływ Rousseau na jego poglądy na edukację. „Pozwólcie być dziecku tak wolnym, jak to tylko możliwe - pisał.
- Ceńcie każdą chwilę sprzyjającą wolności, pokojowi ducha i umysłu. Nie uczcie słowami niczego, czego możecie nauczyć poprzez doświadczanie rzeczy.”1 Przekształcił gospodarstwo w, jak miał nadzieję, samowystarczalną szkołę rzemieślniczą i w 1765 roku otworzył jej podwoje dla dwadzieściorga dzieci z ubogich rodzin. Szkoła ta wraz z innymi, w których tworzeniu Pestalozzi uczestniczył, dała mu perspektywę, której nie miał Rousseau: możliwość poznania prawdziwych dzieci. Pestalozzi opracował zasady i metody uczenia wszystkiego, od czytania i pisania do prawości moralnej. Chociaż nigdy nie odszedł od zasady, zgodnie z którą dziecko jest aktywnym podmiotem w procesie edukacji, różnił się od Rousseau, gdyż proponował kształcenie w systemie kursów przedmiotowych, zwracał uwagę na socjalizację dzieci, a nawet, w pewnych przypadkach, zezwalał na kary cielesne. Książka Jak Gertruda uczy swoje dzieci (opublikowana w 1801 r.) uczyniła go sławnym pedagogiem, wywarła też wpływ na Friedricha Fróbela. Fróbel studiował krótko pod okiem Pestalozziego i uznał, że należy kłaść większy nacisk na wiedzę praktyczną niż abstrakcyjną. Uważał jednak podejście Pestalozziego za sztuczne i jednostronne. W 1816 roku otworzył swą własną szkołę, nazwaną cokolwiek pretensjonalnie (miała tylko pięciu uczniów) Powszechnym Niemieckim Instytutem Edukacyjnym. W 1840 roku Fróbel wymyślił nazwę kin-dergarten na określenie szkół, które założył w Blanken-burgu i Rudolfstadt.
Piszę o tym wszystkim, by uzasadnić stwierdzenie, że edukacja „zorientowana na dziecko” jest darem Oświecenia; ktoś mógłby dodać: cennym darem. Choć od czasu do czasu wraca edukacja „zorientowana na przedmiot” (na przykład ostatnio w podejściu E. D. Hirscha i Alana Blooma oraz, jak przekonacie się kilka stron dalej, moim), żaden współczesny wychowawca nie ignoruje
169
Alexander Sutherland Neill (1883-1973) - brytyjski pedagog, twórca internatowej szkoły Summerhill (istnieje od 1924 roku do dziś) dla dzieci stwarzających szczególne problemy wychowawcze. W szkole tej dąży! do zapewnienia wychowankom całkowitej swobody i stworzenia warunków do samowychowania w ramach samorządnego organizowania życia szkolnego (przyp. tłum.).