174
Anarchistyczna teoria wiedzy
„Różnica nie polega na tym, że ci pierwsi [ludzie „godni szacunku”] sugerują to, co jest prawdopodne i co obiecuje sukces, a drudzy [szaleńcy] wybierają to, co nieprawdopodobne, absurdalne i co musi skończyć się źle. Różnica ta nie może na tym polegać, ponieważ nigdy nie wiemy z góry, że teoria odniesie sukces, czy załamie się. Odpowiedź na takie pytanie zajmuje wiele czasu, a każdy krok wiodący ku niej może być odwołany... Nie, różnica między szaleńcem a szacownym myślicielem polega na badaniach, które są prowadzone po przyjęciu określonego punktu widzenia. Szaleniec zazwyczaj zadowala się obroną punktu widzenia w jego pierwotnej, nie rozwiniętej, metafizycznej formie i nie ma zamiaru sprawdzać jego użyteczności w tych wszystkich wypadkach, które świadczą na korzyść przeciwnika, czy nawet nie chce przyznać, że istnieją jakiekolwiek problemy. Tym, co odróżnia «szacownego myśliciela» od szaleńca, są dalsze badania, ich szczegółowość, świadomość trudności, znajomość ogólnego stanu wiedzy, świadomość podnoszonych zarzutów, nie zaś pierwotna zawartość jego teorii. Jeżeli kto sądzi, że należy dać Arystotelesowi jeszcze jedną szansę, to niech to zrobi, a my poczekamy, co z tego wyjdzie. Jeżeli wraz z tym stwierdzeniem spocznie na laurach i nie podejmie się stworzenia nowej dynamiki, jeżeli nie jest świadom wstępnych trudności tego stanowiska, to nie ma się czym zajmować. Jeżeli jednak dzisiejsza forma arystotelizmu nie odpowiada mu i próbuje dostosować go do ogólnej sytuacji w astronomii, fizyce i mikrofizyce, gdy poszukuje nowych wskazówek i spogląda na stare problemy z nowego punktu widzenia, to bądźmy wdzięczni, że znalazł się w końcu ktoś, kto ma niecodzienne pomysły, i nie próbujmy z góry go powstrzymać za pomocą nieistotnych i błędnych argumentów”.1
Krótko, jeżeli ktoś chce przyczynić się do rozwoju fizyki, nie musi znać współczesnych metodologii nauki, ale powinien znać się na fizyce. Nie wystarczy kierować się wyłącznie swymi kaprysami
Paul Feyerabend, „Realism and Instrumentalism: Comments on the Logic of Factual Support”, w: The Critical Approach to Science and Philosophy, M. Bunge (ed.), Free Press, New York 1964, s. 305, podkreślenia w oryginale. Feyerabend nie zawsze przychyla się do zdania krytyków, którzy utrzymują, iż ciągle podpisuje się pod tym, co uprzednio napisał. (Por. Against Method, s. 114). Nie obchodzi mnie zbytnio, czy Feyerabend akceptuje własne idee z przeszłości. Obok pewnych zastrzeżeń wobec indywidualistycznego wydźwięku tego fragmentu zgadzam się z nim i nie znajduję żadnych argumentów przeciw niemu w Against Method.