wili teorię „nćvrose rćvolutionnaire” (nerwica rewolucyjna), a w 1904 Guillois jedno ze swoich badań poświęcił Hysldńsrnt reuol u t i on na i re (histerii rewolucyjnej). Garnier, również wypowiadający się w kwestii przypadku Thćroigne, kierował paryskim szpitalem policyjnym i uchodził za eksperta w dziedzinie antropologii kryminalnej. Z racji swojej funkcji przebadał również „szereg osobników”, którzy odegrali znaczącą rolę w powstaniach i wystąpieniach, zwłaszcza w wydarzeniach Komuny Paryskiej. Doszedł do stwierdzenia, które w żadnym razie nie było dla niego zaskoczeniem, „że ludzki tłum posłuszny był tym, którzy rzeczywiście postradali zmysły i kończyli potem w domu dla obłąkanych. A gdy potem umysły powracały w stan spokoju i równowagi, chorobliwy charakter owego podniecenia nierzadko wychodził na jaw”7.
Przesłanie jest jasne: lud, który jako masa działa nieświadomie i podatny jest na manipulację, w czasach rewolucji podżegany jest przez szaleńców. Odwrotne przesianie takiego wniosku czai się tuż, tuż: ten. kto rewolucyjną akcję napędza, musi być szalony. Dla zwycięzców takie „wyjaśnienie" fenomenu wystąpień masowych wydaje się mieć wyłącznie zalety: zwalnia ono od poszukiwania politycznych i ekonomicznych przyczyn ruchów rewolucyjnych. Prości ludzie mogą zostać utwierdzeni w wierze, że przez pomyłkę postępowali za fałszywym przywódcą, którego szaleństwo dopiero później stało się oczywiste i wręcz manifestacyjne. Tak więc mas, które poruszyły się w rewolucyjnym wystąpieniu, nie należy ganić; powinny się one jedynie poddać na nowo ustalonemu porządkowi, a swoją porażką obciążać nie nowych panów, lecz szaleńca, który doprowadził je do katastrofy.
Wraz z psychiatryzacją problemu koncepcja „rebelii" jako zjawiska społecznego zostaje zastąpiona przez ideę indywidualnych mechanizmów manipulacyjnych i indywidualnej winy. Argument o szaleństwie przywódców buntu należy od tej pory do zasadniczych punktów strategii obronnej, którą panujący system stosuje wobec wystąpień rewolucyjnych. Przed takim podejściem nie uchroniła się również Wielka Rewolucja Francuska. Jako kolebka burżuazyjnego porządku mogła być uznana jedynie wtedy, gdy podawane wytłumaczenie „ekscesów", terroru i rozlewu krwi na pozór mieściło się gdzieś poza granicami ruchu społecznego.
W XIX i rm początku XX wieku kobiety, które „wypadły 7, roV\"
\ jawnie postępowały wbrew normom uznanego dyskursu płci, masowo czyniono przypadkami psychiatrycznymi. Ołympc dc Gougcs, Thćroigne de Mericourt i houisc Michel w równym stopniu uznane zostały za obłąkane*. \3 podstaw swojej pracy stawia Guiłłois następującą tezę: „Kewołucja rozwinęła w kobiecie nic tyłko właściwości, które przynałcżą raczej do mężczyzny, a\c niektórym kazała również porzucić normałnic przypisaną im rolę-, nie raz widziano kobietę, która starając się dorównać mężczyźnie w odwadze, przewyższała go pod wzpłędem dzikości i okrucieństwa"0.
Te „nienormalne objawy" u kobiet, które wywodził z czynników dziedzicznych ałbo społecznych, ujął krótko w pojęciu „histerii rewolucyjnej”. Przypadek Olympii dc Gougcs posłużył mu jako dowód założenia, że kobiety angażujące się w działania rewolucji musiały być szalone i, idąc dalej, cały ruch rewolucyjny nic byl właściwie niczym innym, niż „rodzajem zaraźliwego szaleństwa, które pod przewodnictwem kobiet doprowadziło do zniszczenia starego porządku społecznego”'0.
Posądzenie Thćroigne o obłęd było o wiele, wiele łatwiejsze.
Opis jej przypadku przez Esąuirola wyraźnie wszak dowodził, że pod koniec swojego życia faktycznie popadła w obłąkanie. Tutaj nie trzeba było już pytać, czy była szalona, chodziło jedynie o ustalenie, jakie czynniki ostatecznie doprowadziły do jawnego wystąpienia psychozy.
Garnicr, Cabanes i Guiłłois w podobny sposób oceniają przypadek Thćroigne. Twierdzą, że poprzez swoje przystąpienie do rewolucji udowodniła tylko, że zawsze byłą „egzaltowana”, „ekscentryczna” i „zaburzona”, a „pierwsze zewnętrzne objawy jej szaleństwa ujawniły się natychmiast po wkroczeniu na arenę życia publicznego”1' Według ich opinii rewolucja mogła jedynie zaostrzyć symptomy szaleństwa. Gdy/., podobnie jak swego czasu już Esąui-roi, wierzyli oni, że czasy społecznych przełomów sprzyjają wybuchom chorób umysłowych Dla Cabanósa ujawnienie się utajonej psychozy było tyłko kwestią czasu i sprzyjających okoliczności.
Ho dziś dzień w interpretacji tego przypadku zmieniło się niewiele Now szu wer ^ja, której autorką jest psychoanalityczna Eli-
30 8:31 PM