i.xvi WSTĘP
torem, nieznośną Krzeszowską, niesfornymi studentami w kamienicy nabytej przez Wokulskiego (nie dość, że nie płacą komornego, to jeszcze zegnają pana Ignacego impertynencją o starczym uwiądzie mózgu) przeobraża się w jego relacji w zabawną opowieść o zwariowanym światku, z którego nie sposób się nie śmiać. Kłopot z kamienicą przemienia się więc w rodzaj zabawy z kamienicą.
Rysem zaś drugim ,, na»w no ści” JRze ck i ego ję stj ego niepoprawna ludowość. Są w Lalce postacie bardziej od niego plebejskie (Wysoccy, Węgielek), lecz on właśnie ma cechy najniewątpliwiej wiązane przez | Prusa z ludem. Legitymując się genealogiczną przynależnością do „gatunku” Rzeckich, Raczków i Domańskich z plebejskiego gniazda staromiejskiego, zachował ich mentalność: atawistyczny związek z miejscem urodzenia,'nałogowe przywiązanie do ojczystych progów i stosunek do elementarnych ludzkich obowiązków. Jak Ślimak z Placówki nie umie żyć bez swojej góry piachu - tak Rzecki bez Warszawy. I nie potrafi obojętnie przechodzić koło cudzej biedy. Jest pod tym względem krewnym bohatera tytułowego Michałka (1880) i bohaterki szkicu Na wakacjach (1884): ma ich gotowość służenia innym w potrzebie. Bez wielkich słów i patetycznej gestykulacji. Niezgrabnie, ale serdecznie. Wie więcej od Michałka i od dziewczyny ze szkicu Na wakacjach, ale wiedza nie wysuszyła w nim instynktu wspólnoty i ufności do ludzi. Daje więcej, niż bierze. Zostawia więcej, niż zastał.
To on przede wszystkim ociepla tę wizję Warszawy, jaką mamy w Lalce. On, a nie Wokulski. Wokulski z rzadka patrzy na Warszawę jako na swój dom.
Rzecki też przede wszystkim jest-niczym Mickiewiczowska pieśń gminna - arką przymierza między dawnymi a młodszymi laty, pamięcią o żołnięrzach-tułaczach, o wielkich nadziejach i ważnych doświadczeniach przeszłości
Ostatecznie Ignacemu Rzeckiemu nie zostaną przez Prusa-realistę oszczędzone bolesne zawody, rozczarowania i niezasłużone poniżenia. W pewnym momencie zbierze się ich więcej, niż będzie zdolne wytrzymać. jego serce. Po jego samotnym skonaniu powieje przejmującym smutkiem i beznadziejnością.
Byłoby jednak niedopatrzeniem, gdybyśmy wśród mroków finału Lalki przeoczyli dziwne koleje losuj słów „Non omnis moriar”. Kazał je - jak wiadomo — zacny proboszcz z Zastawia umieścić Węgielkowi na dębowym krzyżu w ruinach zamkowych po~ tajemniczym wybuchu. Węgielek zrozumiał, że mają głosić trwanie resztek zamczyska, a nadto odniósł je po swojemu do Wokulskiego (sądzi, że Wokulski nie zginął). Czytelnik wie, że w dumnym zdaniu Horacego zawiera się pragnienie nieśmiertelności, i ma prawo sądzić, iż Prus po to je przywołał, by zapowiadały trwanie w ludzkiej pamięci zasług Wokulskiego.
Bo Prus-filozof uznaje wartość, tego wyzwania, jakie światu rzucił Wokulski-buntownik. Jego cierpienia i jego klęska to w świetle słów Horacego dań, jaką pionierzy, pragnący przeobrazić rzeczywistość, składają na ołtarzu postępu.
Alę. słowa Horacego wymownym zbiegiem okoliczności zostaną w ostatnim fragmencie Lalki odniesione także i do Rzeckiego: dojrzy je i odczyta Ochocki — i przytaknie im, jakby były pośmiertnym życzeniem starego subiekta. Bo Prus-moralista pragnie, by w święcie niedocieczonej tajemnicy bvł zasługą heroizm etyczny, wyrażający się we właściwej dzieciom i ludziom prostym dobroci, pomnażającej skromne na świecie zasoby kruchego szczęścia. W kategoriach bowiem moralnych obowiązujących w Lalce Prusa — i pod tym względem jej pokrewieństwo z polską tradycją romantyczną zasługiwałoby na odrębne zbadanie- cierpienia szlachetnych należą do sfery najwyższych wartości .
X. WARSZAWA
Ganiona za kompozycję i za postać Wokulskiego - była Lalka serdecznie i od początku chwalona za realizm obrazu Warszawy. Zachwycano się oczywiście rodzajowymi widokami Starego Miasta ż
65 W takim duchu proponuje interpretować Lalkę J. Peterkiewicz, pisząc, że Prus „czuje potrzebę uzasadnienia klęski w kategoriach moralnych i społecznych, dowodząc z przekonaniem ostatecznej szlachetności owych upadków, tak że i jemu, i nam wydają się sukcesami w kategoriach rzeczy wyższych.