XXXIV KONTEKST HISTORYCZNO-LITERACKI
mitotwórcza siła legendy? Literackie związki owych czasów — piękna miłość małżeńska Breka i Enidy, słodkie udręki serca Lawinii i Eneasza, Klidźesa i Fenicji, perypetie związku Iwejna i Laudyny — są wszystkie na swój sposób do siebie podobne: za pomocą retorycznych stereotypów opisują narodziny miłości i starania o wzajemność. Bałwochwalczy kult Lancelota dla Ginę-wry, z gruntu ..aniy-tristanowy", był w średniowiecznej literaturze znacznie bardziej popularny i poważany niż namiętność Tristana i Izoldy, która — w swym pierwotnym kształcie — na długie wieki popadła w zapomnienie. A jednak to właśnie Tristan i Izolda, tak mało typowi dla swej epoki, są dla nas średniowiecznymi kochankami par excellence.
1 znów paradoks jest tylko pozorny. Bowiem Tristan i Izolda są mimo w szystko — a może nawet tym bardziej — dziećmi swoich czasów A to dlatego, że — podobnie jak literatura i teologia owego czasu — ich historia pozwala autorom postawić niespokojne pytania o wymiar człowieczeństwa: jest refleksją nad miłością, lojalnością, prawdą i kłamstwem, nad miejscem pożądania w miłości i w małżeństwie, nad życiem w społeczności ludzkiej i poza nią, nad winą i odpowiedzialnością. Dlatego wreszcie, że wiek XII jest wiekiem miłości i rozumu, zaś w centrum legendy leży miłość wymykająca się kodyfikacji tak prawnej, jak i dwornej, a więc będąca dla rozumu wyzwaniem. Z tego samego powodu powieść ta jest fascynująca również i dla dzisiejszego czytelnika.
Skąd jednak wzięła się ta zupełnie odmienna od modelu swoich czasów wizja miłości? W następnej części zobaczymy, czy poszukiwania odległych źródeł mitu mogą dać nam odpowiedź na to pytanie.
pierwowzorów, w co trudno dziś uwierzyć), czyniąca z Tristana jednego z rycerzy Okrągłego Stołu i poszukiwacza świętego Graala. Związek Tristana i Izoldy, wciągnięty w orbitę arturiańskiego dworu i jego wartości oraz kształtowany na wzór miłości Lancelota i Ginewry, przestaje być w centrum zainteresowania powieści, która więcej uwagi poświęca rozlicznym przygodom rycerskim.
II. SPORY O GENEZĘ „TRISTANA I IZOLDY”
Poruszając kwestię źródeł i genezy opowieści o Tristanie i Izoldzie, wchodzimy na udeptaną ziemię, na której od ponad stu lat potykają się krytycy i badacze, poszukując zaginionych archetypów, stawiając sprzeczne hipotezy i wzajem kwestionując swoje ustalenia. Choć w ciągu tych stu lat zdołano mimo wszystko ustalić parę faktów, to jednak w dalszym ciągu więcej jest znaków zapytania i tajemnic niż pewników, a krytycy mają dziś w sobie więcej pokory niż pierwsi badacze. Poszukiwania jakiegokolwiek konkretnego źródła czy archetypu pozostały bowiem bezowocne: ich istnienie nadal pozostaje jedynie hipotezą, i to bardziej wątłą, niż wydawała się być na początku.
Jedynym ustaleniem, co do którego panuje niemal powszechna zgoda (z nielicznymi wyjątkami, o których będziemy mówić później), są celtyckie korzenie legendy Tristana i jej związek ze wspomnianą powyżej matiere de Bretagne. Ale już co do tego, jakie konkretnie to są korzenie — irlandzkie? piktyjskie? walijskie? bretońskie? komwalijskie? — zgody nie ma. Należy przy tym pamiętać, że badania związków dzieła literackiego z folklorem są kwestią szczególnie delikatną, przy której trzeba zachować daleko idącą ostrożność; porównujemy bowiem tekst pisany z historią funkcjonującą w przekazie ustnym (a choć przekaz ustny może być z pewnym prawdopodobieństwem datowany, nie dotyczy to jego szczegółów, ze swej natury zmiennych i plastycznych), spisaną znacznie później: trudno więc czasem jednoznacznie stwierdzić, czy dany rys przeszedł z folkloru do powieści, czy też odwrotnie, pod wpływem tekstu literackiego dostał się do przekazywanej ustnie legendy.
Akcja opowieści—w kształcie, w jakim do nas dotarła—toczy się przede wszystkim w KomwaIii (a jedynie częściowo w Irlandii, Bretanii i Anglii). Przez długie lata jednak Komwalię pomijano jako ewentualne źródło legendy. Wedle najbardziej rozpowszechnionej teorii, tzw. pikto-irlandzkiej, zrodzona na terytorium piktyj-