IIV ZAGADNIENIA PllOLOOONB
n*nde/ Pidai miał przeciwstawić żartobliwą formułę: Tu-wUus ikpłwhtitus („Turold odarty z cudzych piórek w które go nieprawnie przystrojono...).
Intrygująca tajemnica tego imienia popchnęła dociekliwych szperaczy ku poszukiwaniu człowieka, który mógłby się kryć za imieniem — Turolda historycznego. Wysunięto kilku kandydatów; nie było to zbyt trudne, gdyż w \1 i Ml w. to nordyckie imię cieszyło się popularnością w Anglii i w Normandii. Stosunkowo najwięcej szans praw dopoaobieństwa zdaje się mieć hipoteza identyfikująca Turolda Pieśni o Rolandzie z Turoldem z Fe-camp. inaczej z Peterborough, krewnym Wilhelma Zdo-bywcy i uczestnikiem bitwy pod Hastings (1066), zmar-ł>m w r 1098. Był to mnich-opat a zarazem wojownik — dziwne połączenie, przypominające postać arcybiskupa Turpina w Pieśni. Brak jednak definitywnych argumen-«p* na poparcie tego przypuszczenia; nic nie wiadomo o tym. by Turold z Fecamp parał się jakąkolwiek twórczością.
Jedno wydaje się dość prawdopodobne, choć i co do tego nie ma jednomyślności: autor Pieśni o Rolandzie był zapewne związany z Normandią w szerokim znaczeniu, obejmującym zarówno księstwo normandzkie we Francji jak i królestwo dynastii normandzkiej w Anglii. Wskazywałyby na to i imię Turold, i anglonormandzka szata językowa tekstu oksfordzkiego (co prawda możną ją ewentualnie przypisać kopiście, nie autorowi), i inne jeszcze szczegóły. Ale równocześnie Pieśń o Rolandzie nie wyka-zuje specjalnego partykularyzmu normandzkiego; przeciwnie, wśród zastępów z różnych krajów i prowincji w służbie Karola Wielkiego pierwsze miejsce przyznaje ..Frankom z Francji1 \ Uważa się, iż jest to przejaw tworzącej się już wtedy jedności narodowej: jeśli Turold był z pochodzenia Normanem, czuł się widać zarazem przy-
należny do wspólnej ojczyzny, „słodkiej Francji”, jak ją wielokrotnie nazywa.
W pustce informacyjnej, wobec braku danych i dokumentów, skazani jesteśmy głównie na tego właśnie rodzaju dedukcje o autorze na podstawie samego dzieła. Zachodzi tu oczywiście niebezpieczeństwo subiektywnej interpretacji, jednakże pewne stwierdzenia na temat osobowości autora, jego sposobu myślenia, kultury, wykształcenia, artyzmu, dadzą się ustalić. Wszystko wskazuje na to, że Turold był klerkiem: znał Biblię i liturgię (np. modlitwa Rolanda przed śmiercią oparta jest na wzorcach liturgicznych), znał może pisarzy łacińskich. Status klerka nie musi jednak oznaczać przynależności do stanu duchownego. Inspiracja rycerska i szczegółowe opisy bitew kierują nas raczej w stronę kasty wojowników, dla których zapewne Pieśń była przede wszystkim przeznaczona. Czy możliwe, aby Turold był sam jednym z nich? Czy też, będąc klerkiem, mógł być równocześnie żonglerem, śpiewakiem epickim, obeznanym z techniką zawodową i tajnikami sztuki opowiadacza oraz życzeniami swej publiczności? Jedno jest pewne: był poetą wielkiej miary.
Z mroków przeszłości kryjących przed nami jego postać dochodzi jego głos czysty i jasny, i on wart jest więcej, niż wszelkie informacje biograficzne. Wypada tu powtórzyć słowa Bediera: „Pieśni o Rolandzie mogło nie być: ona jest, bo był człowiek. Jest niezasłużonym i wspaniałym darem, który nam ofiarował ten człowiek”1.
IV. ARTYZM „PIEŚNI O ROLANDZIE”
W tym duchu, przyjmując ów „wspaniały dar” takim, jaki jest, warto podjąć próbę zbliżenia się do tajemnicy
J. Bedieiy op. ełt., s. 449.