CVIII „PIEŚŃ O ROLANDZIE" W POLSCE
Przekład Duchińskiej daleki jest od doskonałości, zwłaszcza z punktu widzenia dzisiejszych wymagań adekwatności stawianych tłumaczeniom. W zasadzie dość wiemy znaczeniowo, traktuje jednak pierwowzór z pewną dozą swobody, a miejscami zbliża się do granic adaptacji czy nawet parafrazy. Ma wszakże i wiele walorów: dobrze oddaje pieśniowy charakter epopei, wychwytując charakterystyczne cechy jej stylu (powtórzenia, paralelizmy); odznacza się pięknym, lekko archaizowanym językiem, barwnym i dynamicznym. W następstwie „poetyzujących” przekształceń — mnożenia obrazów, figur retorycznych, wzmagania ekspresji emocjonalnej, itp. — powstała jakby nowa Pieśń o Rolandzie, bardziej romantyczna niż średniowieczna — a czasem też bardziej polska niż francuska. Tłumaczka już we wstępie podkreślała bliskość tematyki dzieła czytelnikowi polskiemu: walka z niewiernymi — to wielki wątek historii polskiej od XIII do XVII wieku; Roland czy Oliwier to odpowiedniki naszych Sieciechów czy Zawiszów; „przeciwnicy chrześcijańskich bohaterów: owi emirowie Saragossy i Babilonu, są to znajomi nam: Osmany, Bajazety, Solimany”. Również w warstwie stylistycznej przekładu nie unikała swoistych sarmatyzmów, jakby uwydatniających tę wspólnotę ideałów i doświadczeń dziejowych. Gdy rycerze Karola Wielkiego wołają: „Przeklętyś, [...] psie ty pogański!”, albo: „Rąbcie, Frankowie! kto w Boga wierzy!”, lub kiedy „Hejże na Franki, krzykną pogany” — atmosfera staje się sympatycznie swojska, choć nie są to, jak łatwo się domyśleć, idealne odpowiedniki tekstu oryginalnego.
Przez czterdzieści blisko lat wersja Duchińskiej była u nas jedynym pełnym przekładem dzieła Turolda. Dobrze przyjęta przez krytykę, funkcjonowała w świadomości literackiej współczesnych jako polska Pieśń o Rolandzie była cytowana (z retuszami) w publikacjach typu antolo-
giczno-podręcznikowego, a nawet w Popiołach Żeromskiego: marzenia Krzysztofa Cedry, zdążającego drogami „«słodkiej» Francji”, „szlakiem Karlomana Wielkiego”, układały się tam w rytm polskich dziesięciozgłoskowców „pieśni owej, co uszła cało, gdy ludy wraz ze swymi dziejami zginęły”1. Do dziś dnia zresztą nikt poza XIX-wieczną tłumaczką nie porwał się na przełożenie całej Pieśni wierszem. Byłby tego może dokonał tłumacz Odysei, Lucjan Siemieński, zdążył jednak zaledwie rozpocząć swój przekład Pieśni Rolanda, prawdopodobnie również według tekstu d’Avrila; trzy pierwsze „pieśni”2 tej wersji zostały opublikowane pośmiertnie w «Czasie» w r. 1878. W r. 1932, w Wielkiej Literaturze Powszechnej, ukazały się fragmenty Pieśni o Rolandzie w tłumaczeniu znakomitego mediewisty Edwarda Porębowicza, dokonanym na pewno z oryginału; jego piękny asonansowany wiersz usiłuje odtworzyć jak najwierniej kształt metrycz-no-rytmiczny wersów starofrancuskich. Bliżej naszych czasów, w I tomie Antologii poezji francuskiej Jerzego Lisowskiego z r. 1966, znaleźć można scenę śmierci Rolanda w przekładzie białym jedenastozgłoskowcem pióra Jarosława Iwaszkiewicza. Również autorka niniejszego wstępu zamieściła fragmentaryczne przekłady tekstu Pieśni wierszem asonansowanym w książce Starofrancuska epopeja rycerska z r. 1979. Wszystko to jednak są zaledwie okruchy, egzemplifikujące, ilustrujące, ale pozbawione szerokiego oddechu epickiego, możliwego do odtworzenia tylko w przekładzie integralnym.__
Por. S. Żeromski, Popioły, Warszawa 1948, t. III, s. 21 23 (Pisma, pod red. S. Pigonia, t. XI). Por. też M. Strzałkowa, Żeromski o Hiszpanii [w:] Stefanowi Żeromskiemu w setną rocznicę urodzin, Katowice 1967, s. 195—209 (Zeszyty Naukowe Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Katowicach, nr 34). . _ . . „ .._____. , .
^pieśnf' — tj. epizody opatrzone tytułami: Jako kroi Marsyl wyprawia posłów do .Karlomana, itd.