234 Wożeni polscy a tycie polskie
szym marzeniem ich początkujących „inteligentów” było uczenie się łaciny i greckiego, uważane jako wzniosły przywilej białych panów.
Podobnie jednak jak ci Murzyni, tak cała dzisiejsza „inteligencja” w różnych krajach zdaje się często nie rozumieć, że gdziekolwiek „wykształcenie” istotnie dawało pewną wyższość duchową, tam było tylko częścią integralną złożonego i długotrwałego procesu wychowawczego — etycznego, estetycznego, religijnego, towarzyskiego, nawet sportowego — w którym cała czynna osobowość kształtowała się pod kierunkiem ludzi, którzy sami byli wzorami tego typu osobowego, jaki przekazywali młodzieży. Mandaryn chiński, kapłan chrześcijański, gentleman angielski przechodzili wieloletnią a wszechstronną dyscyplinę życiową, wzorując się duchowo na mistrzach swoich.
Co z tego wszystkiego pozostało w dzisiejszym „o-gólnym wykształceniu”? Uczony-erudyta podaje studentom streszczenie podręcznikowe swej nauki i wprawia ich w „logiczne myślenie” w skali tego streszczenia. Tak nauczeni, z kolei podają oni młodszym streszczenie tego streszczenia, i uczą ich „myśleć logicznie” w tej powtórnie pomniejszonej skali, nieraz po to, aby ci znów podawali dalej masom streszczenie tego streszczonego streszczenia i w tej najciaśniejszej możliwej skali masy te „myśleć” uczyli.
Jeżeli chcemy zachować, obok szkół wyższych przygotowujących do zadań praktycznych, jakieś szkoły wyższe „ogólnokształcące”, tedy postawmy na ich czele nie uczonych-erudytów, lecz wielkich mistrzów w dążeniu do wszechstronnego duchowego rozwoju, aby pod ich przodownictwem, wszechstronnie a samorzutnie kształcili się ci, których zadaniem będzie z kolei
przodować młodszemu pokoleniu polskiemu w samo-urabianiu całej osobowości, bez którego ani nauka, ani sprawność praktyczno-życiowa jednostce i narodowi nie wystarczy.
*
Zdawałoby się, że dzisiejsza rola zawodowa uczonych polskich jako tych ognisk, z których drogą nauczania wiedza promieniuje na całe społeczeństwo, u-możliwia im wywieranie potężnego wpływu na życie polskie w kierunku rozumnej organizacji i postępu kulturalnego. Przy bliższym wejrzeniu okazuje się to jednak złudzeniem. W tych rolach, jakie polskie społeczeństwo państwowo-narodowe nadaje swoim uczonym, są oni dla rozwoju życia polskiego prawie bezużyteczni. Im prędzej społeczeństwo odbierze im te role i powierzy siłom odpowiedniejszym, tym lepiej dla przyszłości Polski. Na uczonych czekają inne role, gdzie będą mogli funkcjonować bez porównania płodniej i dla nauki, i dla życia.
2. Regulowanie ewolucji życia przez uczonych-erudytów
Odwieczne tradycje, według których nauka jest systemem prawd, uczony zaś człowiekiem, który ten system opanował myślowo, są głęboko ugruntowane w istotnych potrzebach życia kulturalnego. Są to potrzeby planowej regulacji przyszłych czynów, opartej na racjonalnym przewidywaniu. Słuszne jest przekonanie społeczeństwa państwowo-narodowego, że wiedza uczonych-erudytów jest niezbędna do rozumnego kierowania jego życiem. Błąd leży tylko w mniema-
17 — Społeczne role uczonych