PRÓBY I POSZUKIWANIA
mierne. Staff w swojej bogatej twórczości ukazuje nie tylko dojścia, które zawsze są cudownym zbiegiem różnych okoliczności i sposobów,leczujawnia także próby i poszukiwania. Niektóre utwory Wysokich drzew i Barwy miodu można by uznać za takie właśnie próby, nie za spełnienia. Wśród doskonale skomponowanych i stonowanych wierszy, które jednak pozostawiają nas obojętnymi, natrafiamy nagle na utwory wyrażające więcej, niż zdołała objąć zewnętrzna forma, utwory mające wewnętrzną przestrzeń, oddychające jak żywe istoty. Do takich na przykład należy mały wierszyk Wezwany tonącego w wieczornej niemocy..., którego materia poetycka jest równie nieuchwytna i nieprzetłumaczalna na język pojęciowy, jak Ober allen Gipfeln Goethego. Z drugiej strony, nie mniej zagadkowe są te utwory, gdzie wybija się na czoło treść znaczeniowa wyrażająca jakąś sytuację psychiczną, sformułowaną w sposób bliski językowi komunikatywnemu, ale o niezwykłej trafności, sprawdzalnej w pewnego typu doświadczeniach. Taki ciężar doświadczenia jest na przykład w trzech zwrotkach o starości w wierszu Zwłoka w Martwej pogodzie. Jest to jakby odpowiednik wiersza Norwida: Tymczasem, gdzie pada to niezwykłe pytanie:
Młodość — czy dniem siwizny?...
IX
Staff w pewnym okresie twórczości zaczyna sobie zdawać sprawę (czy też odczuwać podświadomie), że jego tak zwana olimpijska równowaga nie jest do utrzymania wśród wstrząsów nowej epoki. Zapewnia wprawdzie sam siebie: „Trzymam się lewą ręką ziemi, | Trzymam się prawą ręką nieba*’, ale równowaga jego już w Wysokich drzewach, skąd pochodzi cytowane zdanie, jest zachwiana. Wyraża się to
w poszukiwaniach nowych form wyrazu, w przerzucaniu się od wyrafinowanej barokowej formy do świadomie naiwnej prostoty. Miasto jako temat poetycki wkracza do jego sielskiej liryki. Jeśli w Ścieżkach polnych panuje niepodzielnie wieś wraz z jej wszystkimi dziennymi sprawami, w Wysokich drzewach i w Barwie miodu pojawia się miasto wraz z jego ludźmi. Có prawda, są to przeważnie ludzie w jakiś sposób wykolejeni lub dziwacy i dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że dla poety, który przywyknął do idyllicznych krajobrazów, kwiatów i posągów, miasto przedstawia się jako kraina egzotyczna. Wystarczy porównać „urbanizm” Staffa z miejskim zadomowieniem Tuwima. Miasto odczuwane jako sztuczna natura w stosunku do „prawdziwej”, dysponującej żywiołami przyrody, wywo-luje w poecie mieszane uczucia. Żart, dowcip pojawia się w tej powszedniej w miarę’ i w miarę uskrzydlonej liryce. Powstają wtedy tak urocze wiersze, jak Trzydzieści widzę w niebie gwiazd lub ironiczne, jak Rozkaz i guńazdy. Daleko odbiegł poeta od hieratycznych^ jednoznacznychutwo-
rów ze swoich pierwszych ksie~~1-3W Ars poetica, cytowa-
nej nieraz i z różnym zrozumi , prostpta staję się tylko
Co było siewne i żniwne, Wzloty aniele, ariele,
W tomy zamienia się sztywne, Oprawne w świnię lub cielę.
postulatem. Poprzedzają ten utwór wspomniane już tu Złe przykazania, ta „sztuka poetycka” na wywrót. „Czciciel gwiazd i mądrości” tak teraz pisze w Klasyku o doli klasyka:
Zaczęty w tych książkach proces upowszedniania się liryki Staffa osiąga swój punkt kulminacyjny w Wiklinie i w wydanym po śmierci poety tomiku Dziewięć Muz. Poprzedzająca te zbiory Martwa pogoda stanowi intermezzo. Można powiedzieć, że różne tony dotychczasowej poezji