r IRENEUSZ OPACKI [326]
nym znaczeniem — rzecz nie zaskakuje, nie dziwi, nasuwa tylko wrażenie jednostajności i ubożyzny językowej. Sprawa poczyna nabierać posmaku niezwykłości dopiero wtedy, gdy te nici upodobnień zaczynają przebiegać pomiędzy szeregami słownymi, gdy zaczynają łączyć szeregi o różnych znaczeniach. A tak właśnie jest w tym wierszu.
Oto — w początkowym, otwierającym wiersz porównaniu -połączono łańcuch „senności” z łańcuchem „śniegu”: „Senność gęsta jak śnieg i krążąca jak śnieg”. Ale nie to porównanie, nie ta jednorazowa „figura poetycka” decyduje o złączeniu tych dwóch - jakże różnych znaczeniowo — szeregów słownych. Ich złączenie tkwi o wiele głębiej, jest o wiele mocniejsze, jest dokonane wieloma nićmi konstrukcji językowej tego wiersza.
Jedną z nich jest wprowadzenie „pośrednich” szeregów słownych, wprowadzenie takich słów, które działają równocześnie na dwóch polach znaczeniowych: „snu” i „śniegu”. Oto poeta napisze: „śnieg pierzyną mi legł”. Tym razem nie mamy do czynienia z jednorazową, ad hoc stworzoną metaforą. To metafora skostniała, funkcjonująca w języku potocznym - jakże często mówimy „pierzyna śniegu”. Działa tu już pewne prawo skojarzeń społecznych, które poeta wyzyskuje: dzięki temu prawu wyraz „pierzyna” istnieje w polu znaczeniowym wyrazu „śnieg”. Ale też istnieje w zakresie pola znaczeniowego wyrazu „sen”, na jeszcze mocniejszych prawach społecznych skojarzeń.
Następuje w wierszu dalsza seria wyrazów: „białej”, „puszystym”. Oba te wyrazy wchodzą w pola znaczeniowe zarówno „śniegu”, jak i - za pośrednictwem „pierzyny” — „snu”. Oba szeregi słowne znajdują połączenie nie na zasadzie skojarzeń w figurze poetyckiej, ale na o wiele silniejszej i głębszej, bo w systemie językowym tkwiącej, zasadzie społecznych skojarzeń słownych. Skojarzeń w systemie języka. Poczynają się mieszać, zlewać, utożsamiać. Gdy w takim kontekście słownych połączeń poeta użyje formuły „w białej drzemce” - nie będzie ona zaskakiwała ani dziwiła. W sposób oczywisty zespoli w sobie, stopi w jedność oba znaczenia: „białej”, bo śnieżnej, i „białej”, no bo puszystej, „pierzynnej”.
Ale w formule tej ujawnia się równocześnie drugie prawo językowego łączenia szeregów słownych — a w ślad za tym, szeregów pojęciowych. Oto na terenie tak spreparowanego tworzywa językowego wiersza poczynają działać równocześnie dwa prawa językowych skojarzeń: prawo skojarzeń „systemowych” i prawo skojarzeń „linearnych”, składniowych. Każdy wyraz zaczyna wchodzić w połączenia z innymi wyrazami tego utworu na dwóch zasadach. Pierwszą tworzy fakt, że cały szereg rozrzuconych wyrazów łączy się podobieństwem znaczeń i podobieństwem źródłosłowów. Tak kojarzą się ze sobą „śnieg” i „śnieżyca”, „senność” i „drzemka”, „śnieg” i „biały”, „puszysty”, „przyprószony”. Kojarzą i łączą się ze sobą te wyrazy, choć są w wierszu rozrzucone, choć są w różnych strofach i zdaniach. Łączy je skojarzenie systemowe w języku: wspólny obszar znaczeniowy.
Ale oto wchodzi do wiersza druga zasada: skojarzeń linearnych, składniowych. W każdym zdaniu określone wyrazy są ze sobą zespolone: przymiotnik z rzeczownikiem jako przydawka, orzeczenie z dopełnieniem. I nagle powstaje sieć połączeń wielorakich. Następuje formuła „w białej drzemce”. Na zasadzie skojarzeń składniowych „biel” jest atrybutem „drzemki”. Ale równocześnie działa w wierszu prawo skojarzeń systemowych, w myśl którego „biel” jest atrybutem „śniegu”. Powtórnie oba szeregi słowne i pojęciowe się spotykają, łączą, zlewają, zatracają różnice. Wypiszmy kilka takich formuł: „przyprószony spacer”, „senność gęsta” (jak śnieg), „senność zasypuje”, „płatkami sennemi”, „w puszystym spacerze”. Jest linearna formuła „senność dnia” — a na zasadzie skojarzeń systemowych wchodzi tu łańcuch „dzień, godzina, epoka, wiek, zeszły tydzień”; czas poczyna zanikać we śnie.
Wydobądźmy jeszcze jedno narzędzie upodobnień słownych, narzędzie leżące na linii składni - z tym, że działać tu zaczynają skojarzenia dźwiękowe. Oto w niewielkich odstępach pojawia się seria wyrazów: „senność, sennemi, bez sen sowny”. „Bezsens” wchodzi w obszar snu — a wraz z nim dwa dalsze szeregi. Pierwszy: „bezsensowny, bezprzyczynny, bezładny”. A drugi - to wymieniony już łańcuch „czasu”. Podtrzymuje to i formuła składniowa: „Bezprzyczynny mój dzień, bezsensowny mój wiek”.
A równocześnie istnieją i inne jeszcze, dźwiękowo kojarzące się szeregi: „zasypuje” i „usypiać” (tym bardziej że to „senność zasypuje”), „pośnieżne, podzwonne, spóźnione”, gdzie ze śniegiem czas się stowarzysza... Wariantem będzie eksperyment